Lech Poznań poleciał do Izraela osłabiony. W czwartek w Lidze Konferencji Europy Lechici zmierzą się w rewanżu z Hapoelem Beer Szewa. 


Mistrz Polski w zeszły czwartek rozczarował. Mogli przybliżyć się do wyjścia z grupy, ale bezbramkowy remis w ostatecznym rozrachunku może skomplikować sytuację. Adriel Ba Loua, który wrócił po dwumiesięcznej absencji nie mógł wybrać się w podróż, ponieważ jako Iworyjczyk potrzebował dodatkowo wizy i nie została przyznana. „Większość podróżujących w klubowej delegacji nie potrzebuje tego dokumentu, do wjazdu wystarczy paszport. Klub zwracał się z prośbą o pomoc do polskiej ambasady w Tel Awiwie, która w imieniu Lecha wysłała pismo do izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Mimo tych zabiegów dyplomatycznych, nie udało się jednak ostatecznie załatwić wszystkich formalności – poinformowano w komunikacie. 

– Byłby zmartwiony, gdybyśmy nie kreowali sytuacji bramkowych, tak jak może było to na początku sezonu. Przeciwko Radomiakowi mieliśmy wiele okazji, mogliśmy wygrać trzy lub cztery zero i dziś nie dyskutowalibyśmy na temat naszej skuteczności. Moi napastnicy są pewni siebie i wiem, że zaczną strzelać  – mówił John van den Brom, cytowany przez „Polską Agencję Prasową”. Tuż przed wyjazdem kontuzji doznał Afonso Sousa. 

Hapoel od ponad miesiąca zaznał raptem jednej porażki. Z Villarreal (1:2) w LKE długo toczyli wyrównaną walkę. Najwięcej zarzutów pojawia się wobec skuteczności, a Mikael Ishak ostatni raz pokonał rywali w połowie września z Austrią Wiedeń (4:1). – Fizycznie jesteśmy bardzo mocni i wyglądamy lepiej niż przerwą na reprezentację. Im dalej w sezon, tym łatwiej jest się adaptować do wysiłku. Poza tym mogę rotować składem – dodaje Holender. 


godz. 21:00 | Hapoel Beer Szewa – Lech Poznań 

UDOSTĘPNIJ