Mniej więcej w połowie roku 2017 grywał głównie w turniejach rangi ITF albo Challenger, stosunkowo rzadko dochodząc w nich do ćwierćfinału. Dla wzięcia udziału w rozgrywkach Wielkiego Szlema ze zmiennym szczęściem przedzierał się przez kwalifikacje. Kiedy mu się to udawało zwykle kończył swój występ na etapie pierwszej rundy. Na przestrzeni półtora roku jego sportowa sylwetka przeszła prawdziwą rewolucję. Dziś ma niespełna 21 lat, a za sobą kilkanaście zwycięstw z czołowymi zawodnikami rankingu.  Na początku bieżącego roku wywołał prawdziwą sensację awansując do półfinału Australian Open. Najwyższa pora, by dokładniej przyjrzeć się Stefanosowi Tsitsipasowi. Oto 6 faktów z jego życia, które warto znać.

1. Skazany na rakietę

Nazwisko Tsitsipas dotychczas raczej nie cieszyło się popularnością w tenisowym świecie. Obecnie jest zupełnie inaczej, a przyglądając się losom Stefanosa można odnieść wrażenie, że życie na korcie było w jego przypadku nieuniknione. Wśród rakiet i żółtych piłeczek Grek przebywał niemal od zawsze. W tenisa zaczął gdy miał zaledwie trzy lata. Wszystko za sprawą historii jego rodziców. Ojciec Stefanosa – Apostolos na korcie spędził niezliczoną ilość godzin, występując głównie w roli trenera. Przed laty zaczął przygotowywać do zawodów także swojego najstarszego syna i trenuje go nadal. Czynną zawodniczką była natomiast matka Greka, z pochodzenia Rosjanka. Najpierw z powodzeniem reprezentowała ona ZSRR, potem poprzez małżeństwo otrzymała także obywatelstwo greckie. Od tego czasu występowała pod biało-niebieską banderą. Profesjonalną karierę zakończyła w 1992 roku.

2. Bardziej piłkarski niż się wydaje

Niewielu wie, że sportowe korzenie Tsitsipasa sięgają dużo głębiej. Jego dziadkiem ze strony matki był sam Sierigiej Salnikov. W piłkarskiej historii to postać niezwykła. Jak się okazuje to on przed laty zapoczątkował w swoim rodzie szczęśliwą australijską passę. W 1956 roku, jako napastnik reprezentacji ZSRR, zdobył w Melbourne złoty medal olimpijski. Ponad 50 lat później w  tym samym mieście dokonał się sportowy przełom w karierze jego wnuka. Po serii niezwykłych spotkań dotarł on do debiutanckiego wielkoszlemowego półfinału. Na tym etapie uległ Rafaelowi Nadalowi, ale jego imponujący szturm szerokim echem odbił się na całym świecie. Sam Stefanos prywatnie od lat interesuje się piłką nożną. Jego ulubioną drużyną jest grecki Olympiacos.

3. Podcaster jakiego nie było

Pośród wiele młodych tenisistów Tsitsipas wyróżnia się nie tylko wyjątkowymi umiejętnościami sportowymi. Od czerwca 2018 roku Grek ma dosyć nietypowe, jak na profesjonalnego zawodnika hobby. Gdy zdarza mu się okładać rakietę na bok, zajmuje się nagrywaniem podcastów. Opowiada w nich o swoich podróżach, sportowym życiu, ale czasami porusza także nieco bardziej prywatne tematy. Jedno z tego rodzaju nagrań pojawiło się w internecie pod nazwą „Be Prepared For Changes”. Materiały, które Stefanos tworzy nie tylko dla swoich fanów ukazują się w ramach cyklu „A Greek Abroad”. Ze względu na specyficzny tryb życia autora odcinki nie są publikowane regularnie, ale powstało ich już kilka. Dzięki podcastom kibice Tsitsipasa mają niezapomnianą okazję, by spojrzeć na świat oczyma swojego idola.

4. Zaczął od… Goffina

W poszukiwaniu pierwszych przejawów rosnących umiejętności Tsitsipasa musimy cofnąć się o kilkanaście miesięcy. Pierwszym zawodnikiem czołowej „10” rankingu, który padł ofiarą rozpędzającego się Greka był David Goffin. Ćwierćfinałowe zwycięstwo nad Belgiem w Antwerpii dało wyraźny sygnał, że w młodym zawodniku kryje się spory potencjał. Wielu zadawało sobie wtedy pytanie, czy uda mu się rozwinąć skrzydła, czy może zaginie w tłumie innych perspektywicznych kolegów. Obawy okazały się zupełnie niepotrzebne. Prawdziwy przełom w karierze Tsitsipasa dokonał się w Barcelonie ubiegłego roku. Właśnie tam po raz pierwszy wystąpił on w finale turnieju rangi ATP 500. Kilka miesięcy później został okrzyknięty sensacją Rogers Cup. Pokonał wtedy m.in. Schwartzmanna, Thiema oraz Carreno-Bustę, by w walce o tytuł po raz drugi zmierzyć się z Rafą Nadalem.

5. Bohater w swoim kraju

Po kilku sensacyjnych zwycięstwach w cyklu ATP przyszedł dla Stefanosa czas na pierwsze tytuły mistrzowskie. W październiku triumfował w Sztokholmie, a trzy miesiące później w Marsylii. Pomiędzy tymi sukcesami zanotował również zwycięstwo w drugiej edycji Next Gen ATP Finals. Na początku roku 2019 planował walkę o awans do wielkoszlemowego półfinału. Spełnienie kolejnego tenisowego marzenia przyszło prawdopodobnie dużo szybciej niż on sam mógł się tego spodziewać. Już podczas styczniowego Australian Open pokonał swojego tenisowego idola – Rogera Federera, by wystąpić w 1/2 prestiżowego turnieju. Po raz kolejny zmierzył się ze Szwajcarem w finale zakończonych kilka dni temu zawodów w Dubaju. Tym razem uległ w bezpośrednim starciu, ale passa udanych występów sprawiła, że jako pierwszy Grek w historii niespełna tydzień temu zasilił  szeregi najlepszej dziesiątki rankingu ATP.

Zobacz także : Tsitsipas świętuje w Next Gen ATP Finals, czyli o greckiej pieśni przyszłości

6. Otarł się o śmierć

Nie trudno dostrzec, że Stefanosa Tsitsipasa łączy niezwykle silną więź z ojcem. Niewielu wie jednak o tym, że na kształtowanie się ich relacji wpływ miało pewne ekstremalne wydarzenie. Kilka lat temu w przerwie jednego z rozgrywanych w Heraklionie turniejów Stefanos znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie. Swoją historię przedstawił w krótkim filmie nagrywanym dla ATP Tour TV.

Jak opowiadał wraz z przyjaciółmi postanowił wtedy odpocząć nad morzem. Warunki były bardzo trudne, ale zawodnik i jego znajomi weszli do wody. W mgnieniu oka prądy spowodowały, że znacznie oddalili się od brzegu. Po chwili stracili możliwość wypłynięcia na powierzchnię i powoli tonęli. Grek po raz pierwszy poczuł śmiertelne przerażenie. Na taki obrót wydarzeń błyskawicznie zareagował jego ojciec. Popłynął mu na ratunek, ryzykując także własne życie. Szczęśliwie udało im się trafić na skałę osadzoną na dnie, która pozwoliła na wynurzenie się. Do tragedii nie doszło, ale sytuacja ta diametralnie zmieniła mentalność Tsitsipasa. Tenisista podkreśla, że od tego momentu nie odczuwa już na korcie nawet cienia lęku.

Przeczytaj również : Mediolan – Dubaj, czyli sto razy Federer!

fot. www.dailymail.co.uk

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.