W sobotę byliśmy świadkami przedostatniego już etapu 110. edycji Wielkiej Pętli. Najlepszy na odcinku z Belfort do Le Markstein Fellering okazał się Tadej Pogacar.

Kolarze mieli do pokonania zaledwie 133 kilometry, które prowadziły jednak po bardzo górzystym terenie. Różnice czasowe w czołówce klasyfikacji generalnej były jednak za duże, abyśmy mogli spodziewać się walki choćby o żółtą koszulkę. Etap był więc ostatnią okazją do specjalistów od jazdy po górach na ostatni etapowy triumf. Dla tych, którzy nie odnieśli do tej pory etapowego zwycięstwa był to więc dzień typu „teraz, albo nigdy”.

Długo nie mogła uformować się ucieczka dnia. Przez moment w odjeździe znalazł się nawet… sam lider wyścigu, Jonas Vingegaard! Po kilkudziesięciu kilometrach uformowała się wreszcie 18-osobowa grupa, z Michałem Kwiatkowskim w składzie. Polak szybko jednak musiał cofnąć się i pomóc w powrocie do peletonu swojemu liderowi, Carlosowi Rodriguezowi, który poturbował się w kraksie. Podczas licznych górskich premii punkty na ich szczycie zdobywał Giulio Ciccone – Włoch zapewnił sobie tym samym koszulkę najlepszego górala i wizytę na podium na Polach Elizejskich.

Różnica pomiędzy odjazdem a peletonem była nikła i wahała się w okolicach minuty. Na mniej więcej 35 kilometrów przed metą do przodu z ucieczki w swój ostatni francuski rajd ruszył Thibaut Pinot. Dla jednego z najbardziej lubianych przez kibiców kolarzy i legendy francuskiego kolarstwa jest to bowiem ostatni Tour de France w karierze. Pinot gnał przez szalejący tłum, który dodawał niezwykłej atmosfery całej akcji. Skończyła się ona na 11 kilometrów przed metą, gdy do reprezentanta Francji dojechali Tom Pidcock, Warren Barguil oraz Chris Harper. 

Na ostatnim podjeździe nastąpiło ożywienie w grupie faworytów. Do przodu ruszył Tadej Pogacar, a za Słoweńcem jak żółty cień podążał Jonas Vingegaard. Dwóch najlepszych kolarzy wyścigu oraz Felix Gall doganiali kolejnych rywali i szybko znaleźli się na czele stawki, głównie za sprawą Austriaka. Po chwili z przodu pozostała już tylko wspomiana trójka. Wtedy tempo z przodu spadło, dzięki czemu do czołówki dołączyli bliźniacy Simon i Adam Yatesowie.

Kwestia etapowego zwycięstwa rozstrzygnęła się wiec pomiędzy piątką kolarzy. W najlepszej sytuacji był Pogacar, który jako jedyny miał wsparcie w postaci kolegi z ekipy. Reprezentant Słowenii znakomicie wykorzystał pracę Adama Yetesa i zwycięstwem etapowym powetował nienajlepszy w jego wykonaniu trzeci tydzień zmagań.

Wiemy już prawie wszystko, znani są zwycięzcy każdej z klasyfikacji.Jedyną niewiadomą pozostaje, kto sięgnie po zwycięstwo na legendarnych Polach Elizejskich. O tym dowiemy się w niedzielę, podczas ostatniego etapu Tour de France 2023.

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.