Kiedyś byli idolami kibiców, dzisiaj zasiadają na ławce trenerskiej. Związek który budowali latami mogą zaprzepaścić w kilka tygodni, lub zostać w sercu klubu już na zawsze. Zatrudnienie legendy na stanowisko managera jest ogromnym ryzykiem, które nie zawsze kończy się happy endem.

Kolejny były piłkarz na ławce trenerskiej. Nowym managerem pierwszego zespołu Juventusu został niedoświadczony Andrea Pirlo. Zarząd „starej damy” zdecydował się na radykalny ruch. Zwolnienie Maurizio Sarriego po tym jak zdobył Scudetto może wyglądać jak abstrakcja, lecz gdy się w to zagłębimy, wygląda to całkiem logicznie. Drużyna byłego trenera Chelsea czy Napoli grała topornie. Mecze wygrywali głównie dzięki indywidualnościom Paulo Dybali i Cristiano Ronaldo. Inne zespoły szybko rozgryzły taktykę preferowaną przez Sarriego, a ten nie miał za bardzo alternatywy. Gwoździem do trumny okazał się mecz z Lyonem w lidze mistrzów. Francuski zespół mimo blisko półrocznej przerwy zdołał wyeliminować świeżo upieczonego mistrza Włoch.

         Wróćmy jednak do Pirlo. To nie pierwszy raz jak legenda wraca do klubu by zasiąść na ławce trenerskiej. Nie zawsze te historie były jednak kolorowe. Przeanalizujmy, jak to wyglądało w innych klubach, które zdecydowały się na taki sam ruch jak Juventus.

 

Z KORONĄ NA BOISKU I ŁAWCE TRENERSKIEJ

4 stycznia 2016 roku. Świat obiegła informacja, że nowym trenerem Realu Madryt zostaje legenda klubu – Zinedine Zidane. Nieposiadający wówczas większego doświadczenia algierczyk z francuskim paszportem został rzucony na najgłębszą wodę. Stanął przed wielkim wyzwaniem, jakim jest prowadzenie najbardziej utytułowanego klubu w Europie, gdzie oczekiwania zawsze są ogromne. „Zizou” posiadał jednak niesamowicie ważną cechę, której nie posiadał jego poprzednik Rafa Benitez. Tą cechą jest autorytet w szatni. O ile umiejętności taktyczne mistrza świata z 1998 roku były wielką niewiadomą, to swoją charyzmą dał Realowi Madryt to, czego brakowało im w ówczesnym sezonie – charakter i wolę walki. Co było dalej? Wszyscy doskonale wiedzą. Puchar ligi mistrzów zdobyty 3 razy z rzędu, potem krótka rozłąka i powrót na ławkę trenerską. W tym sezonie Zidane potwierdził, że jest jednym z najlepszych managerów na świecie, wygrywając 33 mistrzostwo kraju dla królewskich. Z perspektywy czasu zatrudnienie „Zizou” było strzałem w dziesiątkę. Obecnie trudno sobie wyobrazić innego trenera na Santiago Bernabeu.

 

 

DOKONAĆ NIEMOŻLIWEGO

Zakaz transferowy, młoda, niedoświadczona kadra oraz odejście największej gwiazdy do innego zespołu. Roman Abramowicz zdecydował się na niezwykle ryzykowny ruch zatrudniając legendę klubu, Franka Lamparda na stanowisko managera Chelsea. Eksperci na wyspach wróżyli Anglikowi 10 miejsce w lidze i szybkie odpadnięcie zarówno w pucharach europejskich, jak i krajowych. Obecny manager „The Blues” dokonał jednak niemożliwego. Zajął 4 miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów oraz doprowadził ekipę ze Stamford Bridge do finału pucharu Anglii. Sukces? Niewątpliwie. Jednak trzeba zadać sobie pytanie, czy to podopieczni Franka Lamparda byli tak silni, czy przeciwnicy aż tak słabi? Wydaje się, że prawda leży gdzieś pośrodku. The Blues w poprzedniej kampanii stracili aż 54 bramki, co jest dopiero 10 (!) wynikiem w całej lidze. Więcej goli stracili dopiero w sezonie 1990/91. Przegrali ponadto 12 spotkań, lecz mimo to utrzymali się w czołowej czwórce. Nazywany przez kibiców „Super Frankie” zrobił jednak coś, co nie zrobili poprzedni managerowie, mianowicie dał szansę młodym piłkarzom z akademii. To, że te chłopaki mają ogromny potencjał, było widać na wypożyczeniach i na szczeblu młodzieżowym, gdy wygrywali UEFA Youth League. Złośliwi powiedzą, że grał młodzikami, tylko dla tego, że klub miał zakaz transferowy. Ale czy tak naprawdę musiało być? Zamiast Mounta mógł grać Bakayoko bądź Drinkwater, za Abrahama – Michy Batshuayi. W miejscu Jamesa występowałby Alonso, a Hudson-Odoi odszedłby do innego klubu szukając minut. Pozostali wychowankowie zapewne byliby wysłani na kolejne bezsensowne wypożyczenie. Nie sugeruję, że młodzi zawodnicy przewyższają o co najmniej 2 poziomy wspomnianych wcześniej piłkarzy, lecz posiadają niezwykle ważne cechy, które zaszczepił w nich właśnie Frank Lampard: determinację, wolę walki i głód zwycięstwa. I to okazało kluczem do sukcesu Chelsea w tym sezonie.

 

BAJKA O SŁONECZNYM MONACO

Nie zawsze jednak zatrudnienie legendy klubowej na stanowisko trenera kończyło się szczęśliwie. Przykładem jest historia Thierry’ego Henry w AS Monaco. Wszystko wyglądało jak w bajce. Pogrążony w kryzysie klub z księstwa czeka na swojego księcia na białym koniu. Jest i on! Przybywa! Po 20 latach wraca wychowanek, by uratować swoją drużynę przed strasznym smokiem jakim jest spadek do niższej ligi! Romantyczna opowieść skończyła się jednak wielkim horrorem. Jako trener prowadził Monaco w 20 meczach, gdzie odnotował zaledwie 5 zwycięstw, 4 remisy i aż 11 porażek. Znakomity piłkarz nie poradził sobie z nowym wyzwaniem i z hukiem stracił posadę. Drużyna z księstwa nie odnotowała żadnego progresu w trakcie pobytu Francuza w klubie. AS Monaco miało wygrzebać się ze strefy spadkowej, a w efekcie ugrzęzło w niej na dobre. Henry dalej pozostanie wielką postacią w drużynie grającej na co dzień na stadionie Ludwika II, lecz rysa nieudanej przygody trenerskiej pozostanie już z nim na zawsze.

        

        

A JAK BĘDZIE Z PANEM, PANIE PIRLO?

         Włoch stanie przed ogromnym wyzwaniem. O ile Zidane i Lampard mieli małe doświadczenie w karierze trenerskiej (odpowiednio Real Madryt Castilla i Derby County), to Pirlo zaczyna z czystą kartą. To od niego zależy, czy historia którą napisze, zakończy się happy endem.

 

Autor: Adam Stelmaszczyk

UDOSTĘPNIJ
Arkadiusz Bogucki
Miłośnik piłki, zwłaszcza tej we Włoskim wydaniu. Redaktor również na portalu SerieAPolonia.pl. Poza piłką nożną zafascynowany literaturą grozy, w szczególności twórczością Stephena Kinga oraz H.P. Lovercrafta.