Wout Poels (Bahrain – Victorious) triumfował na 15. etapie tegorocznej edycji Tour de France. 35-latek jako pierwszy przeciął kreskę ulokowaną na szczycie Saint-Gervais-Mont-Blanc (7km/7,7%). 

Drugi tydzień 110. edycji “Wielkiej Pętli” zwieńczył niespełna 180-kilometrowy, górski odcinek (organizatorzy poprowadzili trasę etapu tuż u podnóża słynnego Mont Blanc). Kolarze zmierzyli się dziś z pięcioma punktowanymi podjazdami – trzem z nich nadano pierwszą kategorię. Walka o udział w odjeździe na dłuższy czas zdominowała uwagę widzów – dopiero po godzinie jazdy na czele wykrystalizowała się pierwsza konkretna grupa, w której znalazł się również Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers). Po licznych przetasowaniach Polak wrócił jednak do peletonu, a na czoło wyforsował się blisko czterdziestoosobowy odjazd. Na atak z ucieczki wkrótce zdecydował się duet Alexey Lutsenko (Astana Qazaqstan Team) – Julian Alaphilippe (Soudal – Quick Step). W peletonie doszło z kolei do sporej kraksy, spowodowanej niesubordynacją jednego ze zgromadzonych widzów. 

Peleton szybko odpuścił pogoń za podążającym na czele odjazdem – u podnóża pierwszej wspinaczki strata grupy lidera wynosiła ponad 8 minut. Akcja doświadczonego duetu przeszła do historii kilka kilometrów później – kolarstwo nienawidzi jednak próżni, już po chwili na atak zdecydowali się zatem Marco Haller (BORA – hansgrohe) i Rui Costa (Intermarche – Circus – Wanty). Również i w tym przypadku próba nie odniosła powodzenia. Swoich sił spróbował także Marc Soler (UAE Team Emirates), zaś jego śladem podążyli po chwili Wout van Aert (Jumbo-Visma), Wout Poels oraz Krists Neilands (Israel – Premier Tech). Ostatni z wyżej wymienionych miał jednak wątpliwą przyjemność bliższego kontaktu z asfaltem, po której błyskawicznie odpadł z czołówki. 30 kilometrów przed metą jadący na czele tercet dysponował 45 sekundami zaliczki nad grupą pościgową. Wkrótce po wjeździe na finałową wspinaczkę etapu, kontakt ze współtowarzyszami odjazdu utracił Soler. Po poprawce Poelsa jego los podzielił również van Aert.  

Holender ruszył zatem samotnie w kierunku mety, od której wciąż dzieliło go 10 kilometrów nieustannej wspinaczki. Z jadącego kilka minut później peletonu odpadli między innymi Jai Hindley (BORA – hansgrohe) i Tom Pidcock (INEOS Grenadiers). Niemałe zamieszanie w grupie faworytów wprowadziła próba Carlosa Rodrigueza (INEOS Grenadiers) – atak Hiszpana szybko przeszedł jednak do historii. Poels linię mety przekroczył z przewagą ponad 2 minut nad drugim van Aertem, podium etapowe uzupełnił dziś Mathieu Burgaudeau (TotalEnergies). Atak z peletonu przypuścił wkrótce Tadej Pogacar (UAE Team Emirates), na którego kole szybko znalazł się jednak przewodzący klasyfikacji generalnej Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma). Przewaga Duńczyka w wyścigu o żółtą koszulkę utrzymała się zatem na poziomie 10 sekund. 

 

Autor: Mateusz Kurpiewski

UDOSTĘPNIJ
Mateusz Kurpiewski
Fan sportu, a przede wszystkim jego otoczki - najciekawsze dzieje się poza boiskiem.