Prawie rok. Tyle kibice Barcelony czekają na powrót ulubieńca, który swoimi występami rozkochał w sobie Camp Nou. Ansu Fati po raz pierwszy od listopada zeszłego roku znalazł się w kadrze meczowej Blaugrany.

Ronald Koeman podkreślił na konferencji (której o dziwo udzielił), że „Ansu dostanie maksymalnie piętnaście minut”. Tonował też hurraoptymizm twierdząc, że powrót do pełni dyspozycji może mu zająć miesiąc, a może nawet dwa. Nie przeszkadza to jednak fanom, jak i kontom na mediach społecznościowych Barcelony hype’ować powrót nastolatka do gry.

Czy takie nakładanie presji i traktowanie Fatiego jako zbawiciela jest słuszne przy powrocie po długiej kontuzji? Raczej nie. Z drugiej strony – co innego pozostaje Barcelonie pogrążonej w tylu problemach? Nic.

W stolicy Katalonii nadal nie cichnie temat zmiany trenera. Mówi się, że kierownictwo klubu czeka na odpowiedni moment, żeby pożegnać się z Koemanem, a przede wszystkim Joan Laporta czeka na pełne porozumienie z nowym szkoleniowcem. Dziennikarze związani z Blaugraną co chwilę przerzucają się różnymi, sprzecznymi informacjami. Jedni twierdzą, że Xavi odmawia Barcelonie. Drudzy mówią, że klub jeszcze nie skontaktował się ze swoją legendą, a sam Xavi czeka na telefon. Nie wiadomo komu wierzyć, ale w sprawach Barcelony można się było już do tego przyzwyczaić.

Poruszając sprawy boiskowe – jest źle. Barcelona tak bezradnie (jak w meczu z Granadą i Cadiz) nie wyglądała od dawna. Jedynym zawodnikiem, który prezentuje się na miarę oczekiwań jest Ronald Araujo. Nie można też nic zarzucić Gaviemu, który dopiero wchodzi do drużyny. Meczu w Kadyksie do udanych nie zaliczy również Memphis Depay, który poziomem dopasował się do swoich kolegów. Gdy dostał piłkę jak na patelni, to… po prostu w nią nie trafił. Jak pech to pech.

Levante potrafi grać przeciwko Barcelonie, ale… tylko na własnym stadionie. Na Camp Nou jeszcze nigdy nie byli w stanie pokonać Dumy Katalonii. Kiedy, jeśli nie teraz? Granotas z pewnością będą chcieli wykorzystać słabszą dyspozycję rywali. Problem Levante leży w tym, że w sezonie 21/22 brakuje im argumentów.

Cztery remisy i dwie porażki – to bilans zespołu Paco Lopeza. Jedyny mecz, z którego mogą być dumni to ten z Realem Madryt. Tam oglądaliśmy Levante walczące do końca i nieustępujące mocniejszym przeciwnikom. Strzelenie trzech goli Królewskim to nie lada wyczyn. Wygląda to tak, jakby na starcie z hegemonem podopieczni Paco Lopeza byli bardziej zmotywowani. Czy mecz z Barceloną potwierdzi tę prawidłowość? „Podchodzimy do tego meczu z wielką wiarą” – twierdzi szkoleniowiec Żab. Przekonamy się, ile z tej wiary zobaczymy na boisku.

Przewidywane składy

  • BARCELONA: ter Stegen – Mingueza, Araujo, Garcia, Dest – Roberto, Busquets, Gavi – Coutinho, L. de Jong, Memphis;
  • LEVANTE: Aitor – Miramon, O. Duarte, Postigo, Clerc – Melero, Radoja, Pepelu, de Frutos – Morales, Roger.

Relacja z tego spotkania od 16:15 na kanale 2. Radia GOL. Komentarz: Piotr Szymczuk. Zapraszamy!

UDOSTĘPNIJ