Po 16 latach polskie siatkarki powracają na igrzyska olimpijskie! Wygrywając 3:1 z Włoszkami w Łodzi Biało-Czerwone wywalczyły bilet do Paryża!

Wynik pierwszego seta nie obrazuje zbyt dobrze tego, jak on przebiegał na początku – owszem, Polki musiały wynik gonić, ale wydawało się, że to się uda. W pewnym momencie jednak coraz większe znaczenie miały nie tylko nasze niekończone ataki, ale przede wszystkim problemy z przyjęciem zagrywki Francesci Bosio. Trener Lavarini szukał różnych opcji zmianami, wprowadził Martynę Czyrniańską za Martynę Łukasik, a następnie dokonał klasycznej podwójnej zmiany w odpowiedzi na kiepskie rozegranie Wenerskiej. Nie zdołał jednak tymi zmianami uratować tego seta, przegranego do 16.

W drugim secie Lavarini powrócił niemal w komplecie do wyjściowej szóstki – zmienił jedynie Wenerską na Wołosz na rozegraniu. W tej partii z kolei aż sześć oddaliśmy rywalkom błędami w polu serwisowym, z czego cztery na samym początku. W środkowej części seta jednak widać było, jak udany pojedynczy blok na Lubian zdjął całe ciśnienie z Martyny Łukasik – i ona prowadziła naszą grę w tej części partii, ale też to przy jej zagrywce wyszliśmy ze stanu 21:23 do pierwszej piłki setowej. Ten nerwowy set zakończył się wyłapanym przez sztab szkoleniowy naszej reprezentacji dotknięciem siatki przez Włoszki – żądaniem wideoweryfikacji Krystian Pachliński akcję i dali nam zwycięstwo 26:24.

W trzeciej partii szybko nasze rywalki wyszły na prowadzenie, które w szczytowym momencie wynosiło tylko pięć punktów (10:5), ale ciągnęło się to za Polkami przez całą partię. Musieliśmy znów gonić wynik, a psute zagrywki nam w tym nie pomagały. Zremisować udało się dopiero przy stanie 21:21, po znacznej poprawie naszej gry blokiem. Sześć punktów zdobytych blokiem, siedem oddanych zagrywką, ale też skok jakości w ataku (do 57% skuteczności) oznaczały naszą wygraną 25:23.

Czwarty set świetnie rozpoczął się dla naszej reprezentacji, od prowadzenia 4:1, ale Davide Mazzanti zareagował na to zmianami – wprowadzeniem Villani i Degradi na przyjęcie oraz Gennari na rozegranie. W efekcie Włoszkom udawało się łapać kontakt, ale nie mogły doprowadzić do remisu. Z kolei Polki od stanu 17:16 doprowadziły do przewagi 22:17. Po dwóch punktach zdobytych przez Włoszki Stefano Lavarini wziął czas, a po nim walka toczyła się na zasadzie punkt za punkt, co oznaczało nasze zwycięstwo i awans na igrzyska w Paryżu.

korespondencja z Łodzi

 

fot. Wojciech Nowakowski

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Z wykształcenia hungarysta, z pasji dziennikarz i komentator sportowy, członek Klubu Dziennikarzy Sportowych i Międzynarodowego Stowarzyszenia Prasy Sportowej (AIPS), uczestnik Programu dla Młodych Reporterów AIPS, miłośnik sportów olimpijskich, naiwny idealista