Październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski było zdecydowanie najlepszym od czasów przejęcia kadry przez Jerzego Brzęczka. Trener umiejętnie rotował składem, szukał różnych wariantów, dał szansę debiutu kilku zawodnikom. Oprócz Włoch nasi rywale nie byli z najwyższej półki, ale w ostatnich latach i z takimi mieliśmy problemy. Podczas tych trzech meczów wiedzieliśmy inną drużynę, to daje nadzieję na to, że może w końcu maszyna się rozpędzi. 

Powiew świeżości 

Trener Jerzy Brzęczek zdecydował się podczas październikowych spotkań, dać szansę pokazania się nowym twarzom. Bartłomiej Drągowski, Alan Czerwiński, Paweł Bochniewicz, Michał Karbownik, Jakub Moder czy Sebastian Walukiewicz dostali swoje szanse i w mniejszym lub większym stopniu je wykorzystali.

Największym wygranym zdecydowanie został Jakub Moder, który zaliczył świetne mecze z Finlandią i Włochami. Zawodnik Lecha Poznań grał bez żadnych kompleksów, odbierał, kreował, rozgrywał, wchodziło mu niemal wszystko. Pomocnik dał sporo argumentów dla selekcjonera w kontekście kolejnych powołań i jeśli taką formę utrzyma, to z pewnością będzie ważnym elementem w układance Jerzego Brzęczka.

Drugi wygrany to na pewno Sebastian Walukiewicz, który zadebiutował z Finlandią, ale świetne spotkanie rozegrał z Włochami. Obrońca Cagliari był pewny w obronie, a przede wszystkim dał to, czego brakuje u naszych środkowych obrońców, czyli ogromny spokój przy wprowadzaniu piłki. Walukiewicz nie boi się wziąć na barki rozegrania akcji, potrafi dokładnie wyprowadzić piłkę, kiwnąć i nie ma przy tym żadnego zawachania. 

Nieco gorzej od wspomnianej dwójki zaprezentowali się Bartłomiej Drągowski czy Michał Karbownik. Bramkarz nie popełnił większych błędów, ale był bardzo niepewny przy wyjściu z linii bramkom ej. Na ten moment na pewno nie zagraża ani Wojtkowi Szczęsnemu ani Łukaszowi Fabiańskiemu. Karbownik natomiast grał dobrze, ale zdecydowanie w cieniu Jakuba Modera. Dał on trochę świeżości w tej drużynie, ale jest jeszcze za mało stabilny. Dobre zagrania przeplatał złymi. Ogólnie jednak na pewno tego zgrupowania nie zepsuł, ale też nie można powiedzieć, że został wielkim wygranym. 

Jerzy Brzęczek ostatnim zgrupowaniem na pewno zwiększył sobie pole manewru na kilku pozycjach. Młodzi zawodnicy pokazali, że można na nich liczyć i nie ma co przywiązywać się do starych nazwisk. 

Trener dał szansę na odbudowę 

Krzysztof Piątek nie ma najlepszego okresu w klubie, Arkadiusz Milik znalazł się poza kadrą Napoli, Kamil Grosicki nie rozegrał żadnego mecz w Premier League, a Karol Linetty do tej pory był pomijany przez selekcjonera. Wszyscy tym razem dostali szansę, żeby pokazać się trenerowi. Napastnicy zaliczyli trafienia w meczu z Finlandią, w tym samym spotkaniu trzy gole zdobył Kamil Grosicki, a z Bośnią do siatki trafił Linetty.

Dla Piątka i Milika były to bardzo ważne trafienia, które pozwoliły im nabrać pewności siebie. Grosicki udowodnił, że jeśli chodzi o mecze reprezentacji to zawsze wchodzi na wyższy poziom i ciągle można na niego liczyć. Mecz z Finlandią był jednym z najlepszych w kadrze w wykonaniu Grosika

Karol Linetty może obok Jakuba Modera czuć się największym wygranym tego zgrupowania. W końcu pokazał to czego od niego wszyscy oczekiwali, zaprezentował mniej więcej taki poziom, który pokazuje w Serie A. Silny, konkretny, naładowany pozytywnymi emocjami, kreatywny i skuteczny. Zagrał kilka minut z Włochami, a mógł nawet zdobyć bramkę. Tam zabrakło szczęścia i piłka wylądowała tylko na bocznej siatce. Co nie udało się w tamtym meczu, udało się w starciu z Bośnią i Hercegowiną. Karol zdobył pięknego gola głową po dośrodkowaniu Roberta Lewandowskiego. Linetty w końcu w koszulce z orzełkiem pokazał swoją wersję z klubu i również dał argumenty, żeby trener chętniej na niego stawiał.  

Na uwagę zasługuje także występ Jacka Góralskiego, który podczas starcia z Bośniakami był jak taran. Nie dało się go przejść, świetnie odbierał, a nawet przeprowadzał akcje ofensywne. Potwierdził swoje umiejętności oraz to, że jeśli już wychodzi na boisko w barwach Polski to nie zawodzi. 

Nasza gra w końcu była przyjemna dla oka 

Kadra Jerzego Brzęczka w końcu grała tak, że kibicom nie krwawiły oczy od patrzenia. Podczas meczów z Finlandią i Bośnią gra ofensywna naprawdę mogła się podobać, zwłaszcza akcje kombinacyjne z przodu, tego drużynie na pewno wcześniej brakowało. Nawet ze słabymi zespołami mieliśmy problemy z tworzeniem sytuacji, a tym razem było inaczej. Nie licząc starcia z Włochami, tam było wiadomo, że nie możemy sobie pozwolić na taką grę, bo skala przeciwnika była zupełnie inna. Musimy też znać nasze miejsce, nie jesteśmy drużyną, która może dominować każdego. Tutaj przede wszystkim liczyła się gra obronna i poza kilkoma błędami indywidualnymi graliśmy pewnie. Włosi mieli kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystali. Przy odrobinie szczęścia w akcji Karola Linettiego z końcówki meczu,  mogliśmy nawet to spotkanie wygrać. Oczywiście nie znaczyło by to, że jesteśmy lepsi od Włochów, ale byłby to dobry impuls. Ten remis też jest pozytywnym wynikiem, biorąc pod uwagę klasę naszego rywala. 

Na pewno cieszy fakt, że właśnie w ofensywie widać plusy. Gra z przodu układała się dużo lepiej niż w poprzednich starciach. Oczywiście jest jeszcze mnóstwo do poprawy, ale widać cień nadziei, że reprezentacja może grać skutecznej z przodu. 

Kadra Jerzego Brzęczka dwukrotnie pokonała w Lidze Narodów Bośnie i Hercegowinę. Ktoś powie, że to nic specjalnego, bo drużyna słabsza od naszej, bo grali drugi mecz w 10. Fakt jest taki, że ani Holandia, ani Włosi nie osiągną tego wyniku, ponieważ obie reprezentacje z Bośniakami już zremisowały. My swój plan na razie zrealizowaliśmy, praktycznie mamy zapewnione utrzymanie w dywizji, ponieważ już o pięć punktów wyprzedzamy Bośniaków. 

Test naszych możliwości w listopadzie 

Październikowe zgrupowanie dało impuls, że ta reprezentacja może robić postępy i grać zdecydowanie lepiej niż podczas poprzednich zgrupowań. Prawdziwe testy czekają na nas w listopadzie. Polacy rozegrają wtedy ponownie aż trzy spotkania. Towarzyskie z Ukrainą oraz w ramach Ligi Narodów z Włochami i Holandią. Wszystkie te drużyny są bardzo mocne i tam poznamy potencjał naszej kadry i przekonamy się czy rzeczywiście robimy postępy. Ukraina mimo problemów kadrowych potrafiła wygrać z Hiszpanią. Holendrzy i Włosi to obecnie jedne z najlepszych reprezentacji starego kontynentu.

Jeśli w tych spotkaniach kadra Jerzego Brzęczka potwierdzi formę z października, będziemy mogli mówić, że nastąpił progres. Na razie możemy mówić, że pojawiała się nadzieja. 

 

 

UDOSTĘPNIJ