Ten weekend fanatykom dwóch kółek upłynął pod znakiem Mistrzostw Świata w kolarstwie przełajowym, które odbyły się w holenderskim Hoogerheide. W niedziele dostaliśmy danie główne w postaci wyścigu elity mężczyzn. Po triumf przed własną publicznością sięgnął Mathieu van der Poel.

Od początku rywalizacja zapowiadała się pasjonująco. Każdy kibic ostrzył sobie zęby na starcie van der Poela z Woutem van Aertem – ci dwaj kolarze w trakcie całego sezonu nie mieli sobie równych w Pucharze Świata. Na starcie w Hoogerheide zabrakło jednak trzeciego z grona wielkich przełajowców w tym sezonie, będącego również Mistrzem Świata sprzed roku, czyli Thomasa Pidcocka. Tak więc w nieco okrojonym, ale nie pozbawionym dwóch głównych aktorów składzie, panowie przystąpili do zawodów.

Już na początku dwaj odwieczni rywale postanowili nie zostawiać niczego przypadkowi i wzięli sprawy w swoje ręce – Belg i Holender na pierwszej rundzie odjechali od swoich rywali i wypracowali sobie półminutową przewagę nad resztą stawki. Van Aert i van der Poel pokonali w swoim towarzystwie wszystkie dziesięć okrążeń. Parokrotnie widzieliśmy ataki, które wyprowadzane były naprzemiennie przez każdego z rywalizujących zawodników. Specyfika trasy, która należała do bardzo szybkich, uniemożliwiła jednak zarówno Belgowi, jak i reprezentantowi Holandii skuteczne odjechanie od swojego przeciwnika. Tak więc po ponad godzinie jazdy panowie wyjechali na ostatnią prostą i między sobą rozegrali decydujący sprint. Górą w nim okazał się van der Poel, który odniósł swoje piąte zwycięstwo w przełajowych Mistrzostwach Świata. Ten triumf ma jednak szczególne znaczenie dla Mathieu. Jest to bowiem pierwszy czempionat wygrany przez kolarza jeżdżącego na co dzień w ekipie Alpecin-Deceuninck w swojej ojczyźnie. Ponadto zawody w Hoogerheide nazwane są na cześć jego ojca, Adrie. Jest to więc szczególna wygrana w karierze Holendra.

Podium niedzielnego wyścigu uzupełnił inny Belg, Eli Iserbyt. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Marek Konwa – Polak ukończył zawody na 17. miejscu.

Dzień wcześniej na tej samej trasie rywalizowały panie. Zmagania o tęczową koszulkę zdominowały reprezentantki gospodarzy. Podium zostało w całości obsadzone przez Holenderki. Zoty medal zdobyła Fem van Empel, a drugie miejsce zajęła jej rówieśniczka Puck Pieterse (obie zawodniczki mają zaledwie 20 lat). Trzecia pozycja należała z kolei do mającej już spore doświadczenie w peletonie Lucindy Brand. Jedyna reprezentantka Polski, Antonina Białek, nie zdołała przejechać wszystkich siedmiu rund i została ostatecznie sklasyfikowana na 28. lokacie.                   

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.