Pierwsze sześć meczów mistrzostw świata w piłce siatkowej mężczyzn za nami. Pokaz potencjału Kuby, wielki powrót Francuzów i łatwe trzy punkty Amerykanów oraz Japończyków — to wszystko i wiele więcej dał nam pierwszy dzień siatkarskiego święta.

Grupa B

Turniej zainaugurowali Brazylijczycy wraz z Kubańczykami. W kuluarach mówiło się, że Kuba przy dobrej dyspozycji może być poważnym kandydatem do sprawienia niespodzianki. Mecz z Canarinhos tylko potwierdził te przypuszczenia, choć to Brazylia wyszła zwycięsko z tego 5-setowego boju. Kuba dzięki rażącej sile swojej zagrywki potrafiła obrócić losy pierwszego seta i doprowadzić do końcówki na przewagi, którą ostatecznie wygrali 33:31. W drugiej partii absolutnie przyćmili wicemistrzów świata i w cuglach zakończyli seta 25:21 na swoją korzyść.

Brazylijczykom zapalił się grunt pod nogami, na trzeciego seta wyszli więc w zmienionym nieco składzie. Nieskutecznego Lucarelliego zastąpił Rodrigo, a rozegraniem, zamiast Bruno Rezende pokierować miał Fernando. Skutki były natychmiastowe. Podopieczni Renana Dal Zotto powrócili z podwójną siłą w każdym aspekcie technicznym. Kuba za to absolutnie się pogubiła, co kontynuowali też w kolejnej partii. W żadnym momencie nie udało się im też odtworzyć magii seryjnych atomowych zagrywek, chociaż Herrera z Lopezem pokazywali gdzieniegdzie, na co ich stać. Tie-break zaczął się po myśli Canarinhos. Przy stanie 12:9 myśleliśmy już, że losy spotkania są raczej przesądzone. Tutaj ponownie pojawia się Herrera, który serwisem doprowadza Kubę do remisu 13:13 i gry na przewagi. Po zaciętych bojach Brazylijczycy wykorzystują szansę i doprowadzają spotkanie do końca z wynikiem 18:16.

BRAZYLIA – KUBA 3:2 (31:33, 21:25, 25:16, 25:17, 18:16)

Pewniejsi w swoim zwycięstwie byli Japończycy, którzy stanęli naprzeciwko reprezentacji Kataru. Cierpliwość w rozgrywaniu i powtarzaniu akcji była kluczowa w rozbiciu Katarczyków. Choć skuteczni w pierwszych akcjach, nie potrafili być tak dobrze zorganizowani jak podopieczni Philipa Blaina, kiedy przyszło grać długie wymiany. Spotkanie przebiegło, więc pod dyktando jednej drużyny. Japonia była dynamiczniejsza, bardziej poukładana i co najważniejsze skuteczniejsza. W taki sposób pokonali Katar 3:0 na bardzo wysokich przewagach.

JAPONIA – KATAR 3:0 (25:20, 25:18, 25:15)

Grupa C

Pierwsi z polskiej grupy mecz rozegrali Amerykanie oraz Meksykanie. Na starcie wiedzieliśmy, że nie ma wielkich szans na wynik inny od bezpiecznego 3:0 na korzyść reprezentacji USA. Meksyk jest drużyną underdogiem, a Amerykanie przyjechali tu najpewniej po medal. W piątkowe popołudnie drużyna Johna Sperawa postraszyła swoją świetną dyspozycją. Powrócił Mat Anderson, a duet Russell – Defalco łącznie wykręcił 30 punktów. Meksykanom brakowało skuteczności w ataku, a nie potrafili też podeprzeć się skuteczną zagrywką, gdzie przytrafiło im się aż 13 błędów. Po niecałej 1,5 godziny Amerykanie mogli cieszyć się z niezagrożonej wygranej 3:0.

STANY ZJEDNOCZONE – MEKSYK 3:0 (25:18, 25:20, 25:12)

POLSKA – BUŁGARIA 3:0 (25:12, 25:20, 25:20)

Grupa D

W czasie kiedy grupa C rozgrywała swoje spotkania w katowickim Spodku, w Lublanie w tym samym czasie zmagania rozpoczęła też grupa D. Na początek Francja podjęła reprezentację Niemiec pod opieką Michała Winiarskiego, byłego reprezentanta Polski i mistrza świata z 2014 roku. Niech nie zmyli was wynik spotkania. Francuzi nie mieli aż tak łatwo w spotkaniu z naszymi zachodnimi sąsiadami. Pierwszy set zagrali na przewagi. Nawet kiedy na zagrywce błyszczał N’Gapeth, Niemcom udawało się odrabiać stracone punkty. Niestety zabrakło im skuteczności w polu serwisowym, co w połączeniu z dobrymi kontrami Francuzów, doprowadziło do seta przegranego 25:22.

Podopieczni Winiarskiego weszli w drugą partię ze zdwojoną siłą. Wypracowali sobie wysoką przewagę i nie pozwolili Francuzom podejść bliżej niż na 3 punkty. Przy sytuacji 23:16 na korzyść reprezentacji Niemiec szykowaliśmy się już na trzeciego seta. Wszystko obróciło się jednak do góry nogami i w czasie jednego ustawienia po różnicy nie było już śladu. Francuzi poczuli krew i ostatecznie wygrali końcówkę na przewagi 28:26.

Trzeci i ostatni set w tym spotkaniu ponownie panowie zagrali na przewagi, tym razem już do samego końca, ponieważ nawet przy dużych staraniach drużyny niemieckiej, nie potrafili oni odskoczyć Francuzom. Koniec meczu ponownie pokazał świetne przygotowanie mentalne Les Bleus, czego nie można powiedzieć o reprezentacji Niemiec. Pojedynek z lewego skrzydła zakończył Clevenot i zatrzymał wynik na 26:24.

Reprezentacja Niemiec może tylko żałować strwonionych przewag, ponieważ mieli dziś potencjał, by zagrać z Francuzami pięć setów. Słowa uznania należą się też zwycięzcom, chociażby za niebywały comeback w końcówce drugiego seta. Francja potwierdza, że przyjechała tutaj walczyć o medal i to ten z najcenniejszego kruszcu.

FRANCJA – NIEMCY 3:0 (25:22, 28:26, 26:24)

Kamerun nie stawił Słoweńcom aż tak dużego oporu jak robiła to reprezentacja Niemiec. Nie brakowało w nich woli do walki, a w niektórych momentach skutecznie potrafili zaskoczyć rywali blokiem. To jednak trochę za mało by przeciwstawić się mocnym gospodarzom. Słowenia dużo lepiej wykorzystywała swoją obronę, co przekuwała w punktowe kontry. Dołożyli też swoje w polu serwisowym. Ostatecznie zawsze byli o krok przed Kameruńczykami i w bezpieczny sposób doprowadzili do zwycięstwa 3:0.

SŁOWENIA – KAMERUN 3:0 (25:19, 25:23, 25:21)

Jutro swoją przygodę z tegorocznymi mistrzostwami zaczną grupy A, E i F. 

 

Marta Szajkowska

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.