W piątek rozpoczęła się 105. edycja słynnego Giro d’Italia, czyli jednego z trzech najważniejszych wyścigów w kolarskim kalendarzu. Pierwszy etap wygrał Holender Mathieu van der Poel, który zwyciężył po finiszu z grupy.
Kolarze swoją przygodę z węgiersko-włoską rywalizacją rozpoczęli od liczącego 195 kilometrów odcinka z Budapesztu do Wyszehradu. Trasa pierwszego z trzech etapów, które zostaną rozegrane na Węgrzech była plaska, lecz kończyła się lekkim pięciokilometrowym podjazdem, co zapowiadało nam walkę o triumf nie tylko wśród rasowych sprinterów.
Na początku ucieczkę utworzyło dwóch kolarzy ekipy Drone Hopper – Androni Giocattoli: Mattia Bais i Filippo Tagliani. Duet szybko odskoczył od peletonu, a ich przewaga w szczytowym momencie osiągnęła 10 minut. Uciekinierzy zostali dogonieni na 14 kilometrów przed metą, co oznaczało początek walki o etapowe zwycięstwo wśród faworytów.
Drużyny rozpoczęły wtedy rywalizację o zajęcie jak najlepszego miejsca w głównej grupie, co ułatwiłoby ich liderom jazdę na podjeździe. Na 6 kilometrów przed metą doszło do kraksy, lecz na szczęście nie uczestniczył w niej żaden z liderów. Jako pierwszy ataku na końcowym podjeździe spróbował Belg Lawrence Naesen. Gdy do mety pozostało prawie 2,5 kilometra, za kolarzem AG2R Citroen ruszył Lennard Kämna. Niemiec długo utrzymywał się przed peletonem, lecz ostatecznie został dogoniony na ostatnim kilometrze. Gdy kolarze wjeżdżali na ostatnie metry, wszystko wskazywało na to, że kwestia zwycięstwa rozstrzygnie się pomiędzy van der Poelem, Ghirmayem i Ewanem. Najwięcej pecha miał Australijczyk, który upadł na asfalt tuż przed metą. Silniejszym z pozostałej dwójki okazał się Holender i to on mógł cieszyć się z wygrania pierwszego etapu 105. edycji jednego z najbardziej prestiżowych wyścigów świata.
Kolarz Alpecin-Fenix został również pierwszym liderem zawodów, co oznacza, że to on przystąpi w różowej koszulce lidera do sobotniego etapu- będzie nim jazda indywidualna na czas po ulicach Budapesztu. Uczestnicy tegorocznego Giro d’Italia podczas drugiej części rywalizacji na Węgrzech będą mieli do pokonania prawie 10 kilometrów, co daje okazję do pierwszych poważniejszych różnic czasowych wśród faworytów.
Jarosław Truchan
