Faza grupowa eliminacji do EURO 2024 dzisiaj dobiega końca. W większości grup wszystko jest już jasne, a swoje mecze rozgrywają dziś już tylko grupy B i D. W tej pierwszej wszystko jest już jasne, ale mimo to starcie Grecji z Francją zapowiada się ciekawie. Początek spotkania o 20.45.

Plan wykonany, pora na miłą niespodziankę na finiszu

Grecy przed tymi eliminacjami mieli jasny cel: zająć trzecie miejsce, które daje prawo gry w barażach. Dwie czołowe lokaty były bowiem z góry zarezerwowane dla potęg, czyli Francji i Holandii. I tak też właśnie się stało. Hellenowie byli w tych eliminacjach bardzo konkretni i zero-jedynkowi. W trzech meczach z mocniejszymi od siebie przegrywali, pozostałe wygrywali. To przełożyło się na 12 punktów w siedmiu spotkaniach i pewną przewagę nad czwartą Irlandią. W tej przerwie reprezentacyjnej nie grali jeszcze o punkty, ponieważ przy grupie z pięcioma zespołami ktoś zawsze pauzuje. Zamiast tego rozegrali towarzyskie starcie z Nową Zelandią. Pojedynek rozegrany na stadionie Georgiosa Kamarasa w Atenach zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2-0. Na listę strzelców wpisywali się Giannis Konstantelias i Giorgos Giakoumakis.

Rekordowa rozgrzewka

Nie da się ukryć, że dla Francuzów kilka ostatnich eliminacji to tylko formalność. Zjawiskowy potencjał Mistrzów Świata z 2018 roku powoduje, że nie ma miejsca i możliwości na wpadki. Tak też było i w tych eliminacjach. Komplet dwudziestu jeden puntów po siedmiu meczach mówi sam za siebie. Zaledwie jedna bramka stracona także. Najwięksi rywale w tej grupie, czyli Holendrzy dwukrotnie musieli uznać ich wyższość. Najpierw na inaugurację eliminacji przyjęli aż cztery gole i zostali zmiażdżeni, a podczas ubiegłej przerwy na reprezentacje Francuzi wygrali 2-1, tracąc wówczas swoją jedyną na ten moment bramkę podczas eliminacji. Natomiast prawdziwie pamiętne wydarzenie miało miejsce przed trzema dniami. Wówczas na Allianz Rivierę w Nicei przyjechał outsider z Gibraltaru. Oczywiście każdy spodziewał się pogromu ze strony Les Blues, ale aż takich rozmiarów nikt nie przypuszczał. Strzelanie w trzeciej minucie rozpoczęli… GIBRALTARCZYCY, ale do swojej bramki. Potem do 18 minuty było już 3-0 dzięki trafieniom Marcusa Thurama i Zaire’a-Emery’ego. Wtedy czerwoną kartkę otrzymał Ethan James Santos, co już w ogóle rozsypało gości. Do przerwy było aż 7-0, a cztery bramki padły między 30 a 37 minutą. Po przerwie Trójkolorowi nie spuścili z tonu i wyraźnie znęcali się piłkarsko nad przyjezdnymi. Efektem tego był wynik końcowy 14-0!

Choć oba zespoły już nie grają o nic, gdyż ich miejsce w tabeli nie może ulec zmianie, dzisiejszy mecz i tak zapowiada się ciekawie. Grecy będą chcieli sprawić niespodziankę i utrzeć nosa potędze, a rozpędzona Francja będzie mogła dać szansę wykazania się rezerwowym, którzy chcą coś udowodnić. Początek spotkania o 20.45.

UDOSTĘPNIJ
Mikołaj Sarnowski
Student Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ogromny pasjonat futbolu, zwłaszcza tego w wykonaniu Liverpoolu. W wolnych chwilach nieudolnie próbuję naśladować profesjonalnych piłkarzy poprzez własną grę w klubie. Zastępca redaktora naczelnego w fanowskim projekcie Polish Reds, z którym jestem od samego początku.