Po raz kolejny historia polskiego tenisa napisała się na naszych oczach. W sobotnim półfinale turnieju  w Montrealu Hubert Hurkacz pokonał Caspra Ruuda i po raz drugi w karierze awansował do finału imprezy rangi ATP Masters 1000.

Polsko-norewski mecz nazywany był przez niektórych wczesnym finałem – naprzeciw siebie stanęli bowiem dziesiąty oraz siódmy tenisista globu. Spotkanie rozpoczęło się najlepiej jak tylko mogło dla Huberta, czyli od przełamania przeciwnika. Ruud dość szybko zdołał jednak wyrównać wynik, po czym to on wygrał gema przy podaniu oponenta i zrobiło się 6:5. Hurkacz znajdował się wtedy bez wątpienia w swojej najgorszej dyspozycji w trakcie całego meczu, która przeciągnęła się na początek kolejnej partii. Skutkowało to wygraniem przez Norwega swojego gema serwisowego do zera, dzięki czemu finalista tegorocznego Roland Garros zwyciężył w pierwszym secie oraz szybko przełamał naszego rodaka po wznowieniu gry. Na szczęście dla wszystkich Polaków oglądających sobotni półfinał, Hubert od tego momentu zaczął łapać wiatr w żagle. Już w kolejnym gemie odrobił stratę przełamania, a po chwili to on odskoczył z wynikiem na 4:2.Powróciła dobra dyspozycja przy własnym serwisie, który jest jedną z największych broni Hurkacza, dzięki czemu nie dał sobie odebrać swojej przewagi i drugą partię zapisał na swoje konto wynikiem 6:3. Po dłuższej przerwie spowodowanej przez zejście Polaka do szatni, gra Ruuda kompletnie się posypała. Casper maił ogromne problemy na początku decydującego seta, które przerodziły się w podwójne przełamanie na korzyść jego przeciwnika. Można śmiało stwierdzić, że przy wyniku 4:0 na korzyść Hurkacza niewielu, a może i nikt nie wierzył w spektakularny powrót Skandynawa. Hubert niesiony swoją świetną grą dowiózł przewagę do końca i triumfował w całym meczu 5:7,6:3,6:2. Oprócz wspomnianej słabszej dyspozycji w końcówce pierwszego oraz na początku drugiego seta do gry Wrocławianina nie można mieć większych zastrzeżeń – „Hubi” zaprezentował w sobotę swój solidny tenis.

W niedzielnym finale Hurkacz zmierzy się z Pablo Carreno-Bustą. Hiszpan w swoim półfinale stoczył trzygodzinny bój, w którym okazał się lepszy od Daniela Evansa wynikiem 7:5,6:7,6:2. Pablo z pewnością nie będzie należał do najłatwiejszych rywali, z resztą sam fakt, że znalazł się w finale turnieju rangi ATP Masters 1000 najlepiej świadczy o jego aktualnej formie. Panowie do tej pory grali ze sobą trzykrotnie, a Polak z ich konfrontacji zwycięsko wychodził tylko raz – rok temu w Metzu. Miejmy nadzieję, że w niedzielę Hubert wyrówna stan ich wzajemnych spotkań, bo od napisania kolejnego pięknego rozdziału w historii polskiego tenisa dzielą go tylko i aż dwa sety. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 22:00 naszego czasu. W obliczu dnia wolnego od pracy w poniedziałek oraz wcale nie takiej późnej porze rozegrania meczu nie ma usprawiedliwień – późnym wieczorem trzeba zasiąść przed ekranem i kibicować naszemu rodakowi. Obecność obowiązkowa!

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.