W niedzielę zakończyła się trzecia edycja turnieju rangi ATP 500 w Astanie. W finałowym meczu Novak Djoković okazał się lepszy od Stefanosa Tsitsipasa.

O tym spotkaniu z pewnością nie można powiedzieć, że zapisze się w historii tenisa. Pierwszy set w wykonaniu obu panów to trzymanie się własnego serwisu i zaledwie jedna szansa na przełamanie. Jak się okazało – break point przy stanie 4:3 był kluczowy dla losów tej partii, ponieważ Serb wykorzystał okazje do przełamania przeciwnika i odskoczył na prowadzenie, którego nie oddał aż do końca wygrywając 6:3. Po wznowieniu gry mecz jeszcze bardziej nie układał się po myśli ćwierćfinałowego pogromcy Huberta Hurkacza. Rywal Greka wykorzystał czwartego break pointa w drugim secie i uciekł z wynikiem na 4:2 z perspektywy Djokovicia. W kolejnych gemach Stefanos nie potrafił przeciwstawić się Novakovi i nie wypracował sobie żadnej szansy do przełamania oponenta, w wyniku czego przegrał drugą partię 4:6. Spotkanie potrwało zaledwie 1 godzinę i 16 minut – niewykluczone, że już za parę dni będziemy z niego pamiętać jedynie to, że się odbyło. Nie umniejsza to oczywiście w najmniejszym stopniu reprezentantowi Serbii, dla którego jest to kolejny triumf w jego niezwykle bogatej karierze.

Tenisiści biorą sobie teraz nieco oddechu od wielkiego grania. Kolejnym ważnym punktem w kalendarzu jest rozpoczynający się ostatniego dnia października turniej rangi ATP Masters 1000 w Paryżu. Okazja do zobaczenia na kortach najlepszych zawodników świata nadejdzie jednak nieco wcześniej, bowiem za trzy tygodnie startują imprezy w Bazylei oraz we Wiedniu, które będą idealnym sprawdzianem przed rozgrywkami w stolicy Francji.

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.