Tylko kilkadziesiąt minut zostało do tego, aby wybrzmiał ostatni akord tegorocznych mistrzostw świata w lotach narciarskich. Po emocjach w konkursach indywidualnych czas na rywalizację drużynową. Czy niedziela będzie dla nas?

Głównym faworytem do złota jest dziś ekipa Niemiec. Nic dziwnego, jeśli spojrzy się na rezultaty z poprzednich dni. Drugą siłą dzisiejszego konkursu wydaje się być reprezentacja Norwegii. Co ważne, siłą, która może stać się bardzo poważnym zagrożeniem dla podopiecznych Horngachera. A czy Polskę stać na podłączenie się do walki o najwyższy laur? Jeśli tylko każdy z naszych skoczków da dziś z siebie nie sto, a dwieście procent, to owszem. Będzie piekielnie trudno wyrwać coś więcej niż brąz, ale z pewnością nie jest to scenariusz z gatunku science-fiction.

Ogromną niespodzianką będzie inny skład podium niż ten składający się z trzech wyżej wymienionych reprezentacji. Rozbita wewnętrznymi problemami Słowenia, pokiereszowana Austria oraz przeciętna Japonia to nie są raczej drużyny gotowe na poważnie powalczyć o podium. W sporcie jest jednak wszystko możliwe i nie wolno niczego przesądzać przed startem rywalizacji. Być może ekipy te nieco podrażnione obecnym stanem swoich drużyn, zechcą udowodnić niedowiarkom drzemiący w nich potencjał.

Niezależnie od wszystkich wyżej przeanalizowanych czynników oraz tych, których nie wzięliśmy pod uwagę, wiadomo jedno. Niedzielna rywalizacja zanosi się spektakl pełen emocji. Oby Biało-Czerwoni odgrywali w nim główne role.

UDOSTĘPNIJ