Za nami niezwykle ciekawy wyścig sprinterski przed Grand Prix Austrii na torze Red Bull Ring. Nie zabrakło błędów, awarii oraz świetnej walki koło w koło.

W tym roku, przeciwnie do poprzedniego, sprinty niezmiennie dostarczają nam wrażeń. Tym razem emocje pojawiły się jeszcze przed startem rywalizacji. Gdy światła zgasły i zawodnicy ruszyli do okrążenia formującego okazało się, że bolid Fernando Alonso nadal stoi na podnośniku, a mechanicy nie zdjęli z niego koców grzewczych. Pracownicy Alpine zepchnęli Hiszpana do alei serwisowej, ale dwukrotny mistrz świata nie wystartował już do rywalizacji.

Na tym jednak kłopoty przed startem się nie zakończyły. Guanyu Zhou nie dojechał bowiem do prostej startowej, gdyż na ostatnim zakręcie zgasł mu silnik. Chińczykowi udało się ponownie uruchomić jednostkę napędową, więc po kolejnym okrążeniu rozgrzewkowym zarządzonym przed dyrekcję wyścigu ruszył do sprintu z alei serwisowej.

Na starcie Max Verstappen bez problemu obronił swoje prowadzenie przed parą Ferrari, podczas gdy za jego plecami Pierre Gasly zahaczył o samochód Lewisa Hamiltona, w efekcie wylatując na pobocze w pełnym zakręcie bez większych zniszczeń. Fantastyczny początek zaliczył Sergio Perez, który szybko zyskał 4 pozycje i znalazł się na 9. miejscu.

Verstappen utrzymywał świetne tempo i oddalił się od pary Ferrari, która w międzyczasie przez trzy okrążenia toczyła ze sobą fascynującą walkę. Leclerc pokonał w niej Sainza i jak się okazało, Hiszpan momentalnie zaczął tracić dystans do zespołowego kolegi.

Chwilę po starciu Ferrari Sergio Perez, który od kilku „kółek” utrzymywał się za parą Haasów, korzystając z DRS minął najpierw Micka Schumachera, a następnie Kevin Magnussena. Na okrążeniu 11. Alex Albon starł się natomiast na niższych z Sebastianem Vettelem. W zakręcie numer 6 zawodnik Williamsa wypchnął Niemca w żwir, za co otrzymał pięć sekund kary i dwa punkty karne.

Końcówka sprintu upłynęła pod znakiem walki Lewisa Hamiltona z Mickiem Schumacherem. Niemiec bronił swojej 8. pozycji i jednego punktu bardzo zawzięcie przez kilka okrążeni, używając DRSu, który miał dzięki małej stracie do będącego z przodu Kevina Magnussena. Gdy Duńczyk się oddalił, jego koledze z ekipy zabrakło tempa by dalej odpierać ataki i znalazł się za Brytyjczykiem, ale nadal należą mu się brawa za świetną defensywę i ducha walki.

Verstappen bez problemów dojechał do mety na pierwszym miejscu i zgarnął pole position do jutrzejszego wyścigu. Za nim uplasował się Leclerc, który był jednak zadowolony z tempa i mówił przez radio na mecie, że Ferrari stać na walkę z Verstappenem w niedzielę. W drugim rzędzie ustawią się Carlos Sainz i George Russel. Następnie zobaczymy Estebana Ocona, który utrzymał świetną piątą pozycję, a dalej Sergio Pereza. Za zawodnikiem Red Bulla ustawią się kierowcy Haasa przedzieleni przez Hamiltona, a najlepszą „10” zamknie Valtteri Bottas.

Pełna klasyfikacja sprintu

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"