Po półtora miesięcznej przerwie do ekstraligowego ścigania wrócił Dominik Kubera. Zawodnik PLATINUM Motoru Lublin mógłby uznać spotkanie z EBUT.PL Stalą Gorzów do udanych, ale nie był z siebie zadowolony.

Dominik Kubera doznał kontuzji kręgosłupa 12 maja podczas treningu przez Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym. Początkowo zapowiadało się na to, że czeka go kilka miesięcy przerwy, jednak już po 6 tygodniach wrócił do jazdy w PGE Ekstralidze. W meczu ze Stalą zdobył 7 punktów i bonus i z biegu na bieg wyglądał na motocyklu coraz bardziej komfortowo. Chociaż w Lublinie słychać było liczne głosy zadowolenia, sam zawodnik nie był zachwycony swoim występem.

– Średnio, mocno średnio, średnio zadowolony jestem – mówił Kubera bezpośrednio po meczu – Oczekiwałem od siebie nieco więcej, ale powroty po kontuzji nie są łatwe, jestem jeszcze bardzo sztywny na motorze i to widać gołym okiem. Jeszcze muszę poszukać po prostu trochę szybkości, długo mnie nie było, mocno bardzo pogoda się zmieniła, wpłynęło to mocno na pracę motocykli i ten moment przespałem, bo mnie nie było, więc teraz po prostu będę jeździł.

– Decyzja zapadła po czwartkowym treningu. Czułem się na nim dość dobrze i stwierdziłem, że spróbuję dzisiaj, bo uważałem, że tydzień czekania czy jazdy treningowej w tej dyspozycji, w jakiej jestem, za dużo w mojej głowie ani w moim samopoczuciu nie zmieni, więc po prostu dałem sobie i sztabowi szkoleniowemu zielone światło, że ruszę, aczkolwiek zobaczymy, jak będę się czuł. Mogłoby być tak, że po jednym, czy po dwóch, czy po trzech biegach powiem, że już mam dość i trener to jak najbardziej rozumiał, ale czułem się dobrze i fajnie, że odjechałem pięć wyścigów – komentował decyzję o występie w Ekstralidze 24-latek.

Kolejne spotkanie Motoru odbędzie się w piątek na wymagającym torze w Krośnie. Teraz przed Dominikiem Kuberą tydzień pracy, aby przygotować się na to starcie.

– Bardzo długo nie siedziałem na motocyklu, więc teraz po prostu będę musiał nakręcić kółka, pojeździć, pozmieniać ustawienia, silniki i dopiero tak naprawdę wrócić do formy. Na razie mnóstwo czasu mnie nie było, więc widać tę sztywność moją na torze, nie jestem pewien siebie, bo teraz trzeba nakręcić kółka, trzeba pojeździć, poszukać optymalnych ustawień i tyle – opowiadał lider „Koziołków”.

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"