Jak to na wojnie, nie bierze się jeńców, tych nie wzięli też zawodnicy z Kielc, którzy wręcz zdemolowali gospodarzy z Płocka. Na hali widać było różnicę przynajmniej klasy nad rywalami. Chociaż sam mecz mógłby być toczony w nieco szybszym tempie, fani piłki ręcznej raczej nie mieli specjalnie, na co narzekać.

Oba zespoły na to starcie przyjeżdżały osłabione, koronawirus nie śmiał oszczędzić żadnej z ekip. Lepiej przed tym spotkaniem prezentowała się jednak sytuacja Łomży Vive Kielce, gdzie większość kadry, zdążyła wyzdrowieć przed prestiżowym pojedynkiem. W drużynie Orlen Wisły Płock wciąż poza treningiem pozostało sześciu graczy, z czego aż trzech z podstawowej siódemki (Zoltan Szita, Przemysław Krajewski, Alvaro Ruiz). 

Wspaniale w tym meczu bronił bramkarz gości Andreas Wolf. Zatrzymywał on większość ataków Płockiej ekipy. Niesamowicie pudłowali też Jeromy Toto oraz Leo Dutra, ułatwiając mu zadanie. Nafciarze z kolei byli wyjątkowo gościnni dla swoich przeciwników. Alex Dujshebaev dyrygował grą kielczan, podobnie jak Krzysztof Lijewski. Dominacja drużyny Łomży była bezdyskusyjna, co też przełożyło się na wynik.

Orlen Wisła Płock – Łomża Vive Kielce 19:31 (12:14)

Orlen Wisła: Morawski (2/18 – 11 proc.), Stevanović (3/18 – 17 proc.) – Dutra 6, Komarzewski 4, Serdio 3, Daszek 3, Mindegia 2, Mihić 1, Lemanowicz, Toto, Czapliński, Terzić, Stenmalm, Vejin
Karne: 1/3
Kary: 8 min. (Mindegia, Toto, Czapliński, Terzić)

UDOSTĘPNIJ
Arkadiusz Bogucki
Miłośnik piłki, zwłaszcza tej we Włoskim wydaniu. Redaktor również na portalu SerieAPolonia.pl. Poza piłką nożną zafascynowany literaturą grozy, w szczególności twórczością Stephena Kinga oraz H.P. Lovercrafta.