Bycie kibicem to trudna rzecz. Wymaga wielkiego oddania swoim barwom oraz wielu wyrzeczeń. Kibicowanie słabszym drużynom jest jeszcze trudniejsze, bowiem nie rozpieszczają one swoich fanów. Zapraszamy do zapoznania się z  serią wywiadów. W tym cyklu naszymi gośćmi będą prawdziwi kibice mniej popularnych drużyn w Polsce. Porozmawiamy o ich wielkiej pasji oraz powodach, dzięki którym akurat te zespoły podbiły ich serca. Naszym nowym gościem był największy fan Genoi  w Polsce. Zapraszamy na wywiad z Aleksandrem Pikosem ze strony Genoa Poland!

Wywiad został przeprowadzony razem z Arkadiuszem Boguckim.

 Skąd taki nietypowy wybór kibicowski? Dlaczego padło akurat na Genoę?

Genueńczycy z krwi i kości dali podwaliny pod moją pierwszą prawdziwą miłość, czyli Boca Juniors. Jeszcze będąc nastolatkiem nieobeznanym do końca z historią klubu zastanawiało mnie, skąd u Boca przydomek „Xeneizes”, czyli „Genueńczycy”. Trop zaprowadził mnie właśnie do najstarszego włoskiego klubu. Miało to miejsce na przełomie lat 2009-2010 i właśnie wtedy pierwszy raz poważniej zainteresowałem się Genoą (do tamtego czasu drużynę kojarzyłem wyłącznie z nazwy). Następnie urzekła mnie atmosfera kibicowska na trybunie Gradinata Nord, gdzie pojawiają się najbardziej oddani tifosi „Rossoblu”.

Innym czynnikiem, który przyciągnął mnie do genueńskiego klubu była obecność w nim mojego idola z czasów gry dla Boca – Rodrigo Palacio. Oczywiście klimaty trybun również dołożyły swoje trzy grosze, bo przecież fani „Gryfów” są jednymi z najzagorzalszych w całej Italii, tworząc przy tym fenomenalne choreografie. Dodajmy, iż Genoa ma zgodę z Napoli, które już wówczas darzyłem sympatią ze względu na osobę „boskiego”, a zarazem „diabelnego” Diego Maradony. Te wszystkie motywy sprawiły, iż od końca sezonu 2009/2010 rozpocząłem moją kibicowską przygodę z Genoa CFC, która trwa nieprzerwanie po dziś dzień.

Byłeś kiedyś na ich meczu?

Osobiście nie. Póki co nawet nie odwiedziłem tamtych regionów Italii.

Jak reagują ludzie, gdy mówisz im komu kibicujesz?

Niedowierzaniem, zaskoczeniem, zdziwieniem, ale czasem również podziwem.

Czy kibicowanie słabszemu zespołowi jest dla ciebie męczące? Nie przychodzą ci czasem do głowy myśli, że łatwiej kibicowało się Juventusowi, Realowi czy Barcelonie?

Nie jest. Wiadomo, że częściej pojawiają się oddźwięki zawodu, kiedy drużyna grywa gorzej, ale za to tryumfy nad zespołami szczytowych rejonów tabeli smakują lepiej. Zresztą nawet gdyby niewystarczająco dobre wyniki mnie zabolały, wtedy z górnej półki mam naszych argentyńskich braci – Boca Juniors.

Twoje najlepsze wspomnienie z klubem to…

Oczywiście nie jestem w stanie wymienić konkretnego wydarzenia piłkarskiego, ponieważ w elitarnych rozgrywkach Genoa od dawien dawna niczego wiekopomnego nie osiągnęła. Spośród pojedynczych zwycięstw byłoby to dokopanie 3:0 Sampdorii, 3:0 Milanowi i 3:1 Juventusowi w 2016 roku. Ponadto tryumf nad Juve w 2014 roku po golu Luki Antoniniego w ostatniej minucie oraz wyjazdowa victoria 3:1 nad Milanem w 2015. Nie ukrywam, że również degradację odwiecznego wroga do Serie B w 2011 zaliczam do miłych chwil przeżytych z moją drużyną.

Uważasz, że z Piątkiem w składzie Genoa byłaby obecnie wyżej w tabeli?

Tak, ponieważ Genoa nadal posiadałaby snajpera wyborowego, którego teraz nam brakuje. Jednak nie byłaby to o wiele lepsza pozycja, niż obecna zważywszy na fakt, iż piłkarze „Rossoblu” często siadają na laurach, gdy tylko uciekną nieco dalej strefie spadkowej. Wątpię, aby sama obecność Piątka zmieniła tę mentalność. Jedynie drużyna zdobywałaby więcej goli, niż teraz.

Jakie emocje wywołują u ciebie derby Genui. Ważniejsze są dla ciebie mecze z czołówka, czy spotkania derbowe?

Nie ukrywam, że derbami numer jeden dla mnie jest El Superclasico między Boca Juniors, a River Plate. Niemniej derby della Lanterna też mnie ekscytują. Spotkania derbowe w Genui mają swój unikatowy, niespotykany nigdzie inaczej charakter, który czyni je meczem bardziej prestiżowym od potyczki z Juventusem lub Milanem.

Czy uważasz ten sezon za udany, a może twoim zdaniem Genoe stać na więcej?

Zdecydowanie nie. Genoa nie wygrała w tym sezonie żadnego derbowego spotkania, a ponadto nadal nie może być pewna utrzymania w Serie A. Zważywszy na nasze obecne położenie remis i zwycięstwo nad Juve jest tylko niewielkim pocieszeniem. Naprawdę ta drużyna może wykrzesać z siebie zdecydowanie więcej, ale niestety trzeba również realnie spojrzeć na sytuację. Z chciwym Preziosim za sterami Genoa niczego nie ugra. Będzie co najwyżej zwykłym ligowym średniakiem.

W tym sezonie Genoi udało się aż dwa razy zatrzymać Juventus. Na tę chwilę to jedyna włoska drużyna, która to osiągnęła. Czym jest spowodowane to, że staliście się tak ciężkim rywalem dla Starej Damy?

Genueńczycy są obdarzeni nieustępliwym charakterem oraz dumą, która nie pozwala kłaniać się w pas „tym najwyższym”. Genoa nie uznaje zwierzchnictwa Juve od zamierzchłych czasów. Przykładowo prawie sto lat temu, kiedy Genoa była jeszcze potentatem ligi włoskiej, Juve dopiero pracował na swoją potęgę. Był jednak obdarzony nieco lepszym budżetem, a nasz legendarny bramkarz Giovanni De Pra odrzucił ofertę z Turynu mimo oferty lepszych zarobków, niż te jakie inkasował w Genui.

Czy planujesz jakoś rozwinąć swoją stronę poprzez kontakt z klubem lub piłkarzami?

Nie należy to do zadań łatwych, ponieważ aktualnie nie mam kontaktów osobistych z klubowym otoczeniem. Możliwość komunikacji istnieje tylko przez media społecznościowe, za pośrednictwem których niestety nie da się osiągnąć optymalnej współpracy. Ponadto kontakty z piłkarzami w chwili obecnej są nieopłacalne z prostej przyczyny – co pół roku radykalnie zmienia się skład drużyny i taki pojedynczy gracz dzisiaj jest, ale już jutro może go nie być. Natomiast o kontakcie z aktualnym zarządem klubu nie ma mowy, ponieważ Preziosi to zwykły sabotażysta, dla którego Genoa jest wyłącznie kurą znoszącą złote jajka. Takim świątecznym, jajecznym akcentem zakończmy wywiad. Wesołego Jajka!

Zobacz także: Więcej niż pasja – Athleticbilbao.pl (wywiad)

Zobacz także: Dookoła świata – Trynidad i Tobago

 

 

 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Urodzony w Warszawie student i miłośnik wszystkiego co włoskie, a w szczególności piłki nożnej. Poza "calcio" w każdej postaci pasjonat języków obcych, muzyki, horrorów oraz literatury grozy.