Polak strzelając najwięcej bramek w historii Broendby zapracował sobie na status legendy. Napastnik zdecydował się jednak na dołączenie do odwiecznego rywala byłego klubu, czyli FC Kopenhagi.
W 2016 roku Kamil Wilczek opuścił włoskie Carpi, na rzecz duńskiego Broendby. Transfer okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż szybko zaadaptował się do ligi z półwyspu jutlandzkiego. Po krótkim okresie został najlepszym strzelcem w historii drużyny, przez co niewątpliwie wypracował sobie status legendy.
Pół roku temu 3-krotny reprezentant Polski wyruszył w poszukiwania nowych wyzwań. Dołączył do tureckiego Goetzepe. Tam jednak za bardzo się nie przebił zdobywając jednego gola w 14 spotkaniach.
Po słabej przygodzie na tureckich boiskach, zdecydował się na powrót do Danii, lecz nie do Broendby, tylko do odwiecznego rywala FC Kopenhagi. Tym samym wbił sztylet w serce wielu sympatyków drużyny, w której posiada status legendy.
Grupa najbardziej zagorzałych kibiców z klubu mającego siedzibę w Brøndbyvester, wydała oświadczenie, w którym możemy przeczytać, że Wilczek nie ma na co liczyć na wsparcie z trybun oraz, że nie będą celebrowane jego gole.
Autor: Adam Stelmaszczyk