Kaden Groves kontynuuje świetne występy w Hiszpanii. W środę Australijczyk wygrał drugi etap z rzędu podczas ostatniego wielkiego touru w tym roku. Ponownie nikt nie mógł zagrozić mu na finiszu z grupy.

Piąty etap był kalką tego, z czym kolarze musieli mierzyć się dzień wcześniej. Organizatorzy ponownie przygotowali płaski odcinek, który tym razem liczył 186 kilometrów i łączył miasta Morella i Burriana. Scenariusz był więc z góry ustalony – o zwycięstwo mieli powalczyć najlepsi sprinterzy.

Nic więc dziwnego, że ucieczka dnia była bardzo uboga, a dokładniej – jednoosobowa. Samotnym harcownikiem został bowiem Eric Antonio Fagundez. Przewaga Urugwajczyka w pewnym momencie wyniosła około 6 minut, lecz stale pozostawał on pod kontrolą peletonu. Podczas jedynej tego dnia premii górskiej do Fagundeza dołączył sąsiad znad La Platy – Eduardo Sepulveda, który jest liderem tej klasyfikacji. Argentyńczyk pewnie zdobył komplet punktów i umocnił się na prowadzeniu.Główna grupa dogoniła duet prowadzących na prawie 40 kilometrów przed końcem.

Triumfatora – zgodnie z planem – musiał wskazać finisz z grupy. Podobnie jak dzień wcześniej, w sprinterskiej rozgrywce najlepiej odnalazł się Kaden Groves. Australijczyk odniósł tym samym swoje drugie zwycięstwo w tegorocznej Vuelcie.

 

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.