W ramach audycji „Sportowy Poranek”, prowadzący Michał Rawa przeprowadził rozmowę z prezesem Polskiej Federacji Fitness Tomaszem Napiórkowskim. Poruszony został wątek protestu branży fitness oraz ponownego zamknięcia siłowni. 
Michał Rawa: Panie Tomaszu, czy obecne zamknięcie siłowni będzie oznaczało koniec dla większości firm z branży fitness?

Tomasz Napiórkowski: Bezwzględnie. Tym bardziej warto zaznaczyć fakt, że jako branża nie skorzystaliśmy z pierwszego pakietu tarcz, jaki został przygotowanych. Z tych konkretnych rozwiązań, którymi były subwencje z  PFR-u, skorzystało zaledwie 8% klubów. Większość się na to nie kwalifikowała z prostej przyczyny, gdyż nasza branża stoi umowami zlecenie, a do uzyskania subwencji trzeba było mieć chociaż jedną umowę o pracę. Dlatego 92% klubów nie otrzymało praktycznie nic z pieniędzy przygotowanych na tarczę.

MR: Jak wygląda sytuacja finansowa centrum fitness, siłowni po tym pierwszym marcowym lock downie, gdyż był pewien moment załamania, ale branża znów zaczęła wstawać na nogi?

TN: To był najlepszy moment, aby teraz na jesień wróciło wszystko. Pierwsze miesiące po wakacjach zawsze przyciągały ludzi. Aktualnie mieliśmy mniej więcej 60% tego, co przed laty, więc byliśmy w połowie drogi, aby zregenerować wyniki. W prezencie otrzymaliśmy drugi lock down.

MR: Próbowaliście się skontaktować z rządem. Czy doszło do rozmów? Czy zostały przedstawione argumenty, które trafiają do was?

TN: Nie było żadnych argumentów. Te decyzje były podjęte przez bardzo małe grono, bez konsultacji z kimkolwiek.  Dostaliśmy informację, że branża zatrudniająca ponad sto tysięcy osób, warta ponad cztery miliardy złotych ma się zamknąć w dwa dni. Skłamałbym, gdybym powiedział, że kontakt z rządem  był. Wczoraj odbyły się wstępne rozmowy, ale to już jest po fakcie. Dlaczego wczoraj ktoś wziął na barki naprawianie tego, ale dlaczego ktoś inny doprowadził do sytuacji, w której jesteśmy. Zaznaczmy to, że na siłowniach nie mamy ognisk zakażeń. Inne branże miały ogniska, a jakoś są dalej otwarte. Skoro tamtych nie zamykamy, to branży fitness tym bardziej. 

MR: Czy to właśnie po tym kontakcie z rządem wyczynowi sportowcy, uczniowie, studenci będą mogli korzystać z siłowni? 

TN: Naszym zdaniem jest to nieudolna próba wybielenia się. Przecież to jest tak wolna interpretacja, że nie wiadomo, o co w tym chodzi. Gdyby w każdym mieście branża szykowała zawody i oficjalnie każdy klub szykował swoich zawodników. Nie chodzi tu o, to by bawić się w luki prawne, gdyż przecież Polak potrafi. Tylko jasno powiedzieć, że zrobiliśmy błąd. Wykonamy krok w tył i otworzymy siłownie. My występujemy z propozycją, że jeszcze bardziej zaostrzymy wytyczne, aby znaleźć się pośrodku. Postaramy się jeszcze inne restrykcje wprowadzić, żeby biznes nie umarł. Dajcie nam działać i nie przeszkadzajcie. 

MR: Ilość osób na metr kwadratowy, dystans dwumetrowy czy to mniej więcej proponujecie? Z tych rozmów może Pan wywnioskować, iż jest możliwość zmiany? Czy dzisiejszy protest jest potwierdzeniem tego, że nie ma żadnego kroku w przód?

TN: Dzisiejszy protest ma pokazać, że my już się nie cofniemy, że to nie jest marginalna branża i niczym się nie różnimy od rolnictwa i górnictwa. Powtórzę jeszcze raz, zatrudniamy ponad sto tysięcy ludzi. Ileż można jechać na takiej farsie! Takiej branży nie można zamykać w terminie dwudniowym. Absurd!

MR:  Przenoszenie bakterii z człowieka na człowieka jest prostsze ze względu na pot czy inne czynniki. Jak siłownie i centra fitness radziły sobie z dezynfekcją?

TN: Dezynfekcja wyglądała jeszcze mocniej niż przed pandemią. W naszym sektorze dezynfekcja była modna, zanim stało się to ogólnokrajowe. Na każdej siłowni znaleźć mogliśmy dezynfektor, aby wyczyścić po sobie sprzęt. To nie był dla nas najmniejszy problem. Zadam inne pytanie. Czy jak idzie Pan do sklepu. Dotyka pewne towary, a po Panu następny osobnik to samo dotyka. Czy widział Pan, aby to było dezynfekowane? 

MR: To rzadkość. 

TN: Rzadkość? Ja w życiu nie widziałem, żeby ktoś w sklepie dezynfekował towary w lodówce czy na półkach. 

MR: Wierzymy w ludzką uczciwość i odpowiedzialność.

TN: Właśnie wierzymy, ale nigdy jej nie widzieliśmy. Skupmy się na faktach. Na siłowni zobaczy Pan dezynfekcję sprzętu. Może nie wszędzie.                      Są miejsca, gdzie te restrykcje są przestrzegane lepiej lub gorzej. Nie będę wybielał całej branży. Efektem tych działań taka liczba zakażeń, czyli żadna. Wczoraj minister Pinkas, słowami swojego rzecznika prasowego, że nie mają w statystykach ukierunkować na zarażenia w siłowniach i klubach fitness. Powiedzieli to wprost! Podstawa zamknięcia siłowni według GIS była taka, że chcą ograniczyć kontakty społeczne. Mamy kościoły, puby, sklepy. Czy widzi Pan redaktor jakąś logikę?

MR: Faktycznie, trudno tę logikę znaleźć. Czy wy możecie pójść krok do przodu by uratować branżę? Na przykład trenerzy personalni mogliby prowadzić zajęcia online.

TN: To jest kropla w morzu potrzeb. To branży nie pomoże. Utrzymanie klubu fitness średniej wielkości to około sto tysięcy złotych miesięcznie. Czynsze, pensje, media, zobowiązania kredytowe i leasingowe. Zajęcia online nie zapełnią choćby 10%.

MR: Jakie rozwiązania Pan widzi? Czy po dzisiejszym proteście może się coś zmienić?

TN: Mamy nadzieję, że tak się stanie. Czas pokaże.

Dziś od godziny dziesiątej odbywał się protest branży fitness w Warszawie. Zgromadziło się wiele osób niezgadzających się z decyzjami rządu. Na skutki demonstracji musimy jeszcze poczekać.

Oryginalną rozmowę w wersji audio możecie posłuchać na SPOTIFY Radia GOL.
UDOSTĘPNIJ