Michał Rozmys jest 24-letnim lekkoatletą, który w 2017 roku wszedł do czołówki zawodników biegających na 800 i 1500 metrów. Brązowy medalista Młodzieżowych Mistrzostw Europy (2017), półfinalista Mistrzostw Świata (2017), czwarty zawodnik Mistrzostw Europy (2018) i tegoroczny złoty medalista Uniwersjady. Mimo braku biletu na Mistrzostwa Świata w Doha jest to zawodnik, który w najbliższych latach może zaskoczyć świat biegów średnich i dorównać osiągnięciom Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota.

Rozmowę przeprowadził Adam Kowalski:

Adam Kowalski: Na Twitterze pojawiła się informacja, że zabrakło Ci ok. 0,1 sekundy, aby dostać zaproszenie od IAAF na Mistrzostwa Świata. Do końca wierzyłeś, że pojedziesz do Doha czy po braku powołania ze strony PZLA już wiedziałeś, że niestety tym razem będziesz musiał oglądać rywalizację w telewizji?

Michał Rozmys: Po Memoriale Kamili Skolimowskiej jeszcze wierzyłem, że mogę zostać powołany. Minima oficjalnie można było uzyskiwać do 6 września, ale próbowałem walczyć do końca. Niestety to się nie udało, ale liczyłem na zaproszenie od IAAF z tytułu tzw. miejsca rankingowego. W tym sezonie pobiegłem 1:46,03 minuty (do minimum zabrakło 0,23 sekundy) i PZLA próbowało powalczyć o to zaproszenie. IAAF wolał jednak wybrać kilku zawodników z innych krajów, niebiegających nawet na poziomie 1:46:00. Nie czuję się bardzo zawiedziony i wiedziałem, że tak może być. Cały czas przygotowuje się do Światowych Igrzysk Wojskowych, które rozpoczną się 18 października w chińskim Wuhan. 

Adam Kowalski: Czyli Polski Związek Lekkiej Atletyki pytał nie tylko o zaproszenie dla Ciebie, ale i Mateusza Borkowskiego, który przecież pobiegł w tym sezonie tak samo, jak Ty? 

Michał Rozmys: Tak, dokładnie. Wiem, że PZLA kontaktowało się mailowo i telefonicznie z przedstawicielami IAAF, ale oni tj. „umywali ręce” od rankingu, który sami stworzyli oraz od przepisów, które weszły w życie w tym sezonie. 

Adam Kowalski: Temat biegu na 1000 metrów z Chorzowa pewnie chcesz już całkowicie zostawić za sobą. Chciałbym zapytać tylko jak bardzo słowa Adama Kszczota wpłynęły na „komunikaty” kibiców kierowane w Twoją stronę?

Michał Rozmys: Cała otoczka po Memoriale Kamili Skolimowskiej była bardzo sztucznie nakręcana przez media. Wszystko zaczęło się od telewizji, która transmitowała zawody, a później pojawiły się komentarze i wiadomości w mediach społecznościowych. Czytając to, w większości nadzwyczajnie śmiałem się z ludzkiej głupoty. 

Adam Kowalski: Wydaje się, że w tym sezonie największą bolączką podczas ciekawych mityngów byli peacemakerzy. Zgodzisz się z tym?

Michał Rozmys: Zgadzam się, na ten moment brakuje dobrych „zająców”, którzy byliby dostępni na wszystkich europejskich imprezach. Jest ich tak naprawdę tylko kilku, ale często nie da się wszystkiego dobrze zgrać. Biegi są bardzo licznie obsadzone, np. w Barcelonie w jednym biegu startowało 16 zawodników (po dwóch na każdym torze). Przy zejściu do bandy było tak ciasno, że nie dało się odnaleźć w stawce. W takiej sytuacji trzeba ruszyć bardzo ostro albo pożegnać się z dobrym wynikiem. W tym sezonie miałem już tak parę razy,  a często też nie dopisywała pogoda. Kiedy byłem w najlepszej formie zawodzili właśnie peacemakerzy. Może to się zmieni w przyszłym roku, gdyż do szybkiego biegania wraca Artur Kuciapski i chce on się skupić właśnie na rozprowadzaniu na 800 metrów. To może być szansa na dobre „zającowanie”, przynajmniej w Polsce. 

Adam Kowalski: Czyli na ten moment brakuje wśród mężczyzn odpowiednika Anety Lemiesz?

Michał Rozmys: Kogoś takiego właśnie brakuje. Dobrym „zającem” jest Adam Czerwiński, ale on specjalizuje się w biegu na 1500 metrów i prowadzenie takiego dystansu bardziej mu odpowiada. Lepiej mu to po prostu wychodzi. Na 800 metrów potrzeba kogoś, kto mocno pobiegnie przynajmniej 500-550 metrów. Nie wspominam już o największych mityngach, gdzie peacmeaker przebiega nawet 600 metrów. 

Adam Kowalski: W tym roku zdobyłeś złoty medal Uniwersjady. Czy to największy sukces w Twojej karierze?

Michał Rozmys: Niekoniecznie. Uważam, że wszystkie osiągnięcia rok po roku są dla mnie ważne. Dwa lata temu sukcesem był medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy i dotarcie do półfinałów Mistrzostw Świata. Rok temu czwarte miejsce na Mistrzostwach Europy, a w tym roku złoto Uniwersjady na 1500 metrów. Jeśli chodzi o jakąś wartość, to dla mnie są to równe imprezy. 

Adam Kowalski: Z perspektywy czasu nie żałujesz, że w tym roku odpuściłeś walkę o minimum Mistrzostw Świata na tym dystansie?

Michał Rozmys: Troszkę żałuję, ale plany startowe na początku sezonu, kiedy byłem przygotowany do biegania 1500 metrów, zostały przerwane przez mój obligatoryjny start podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego w Chorzowie. Musiałem tam wystartować, choć miałem zaproszenie od organizatorów Diamentowej Ligi w Rabacie, gdzie mógłbym pobiec minimum na 1500 metrów. Już samo zaproszenie na Diamentową Ligę było ogromnym wyróżnieniem, bo wcześniej nie biegałem w tych głównych biegach, gdzie walczy się o punkty do klasyfikacji generalnej. Długo więc czekałem z decyzją o rezygnacji ze startu, bo liczyłem, że PZLA zgodzi się na moją absencję w Chorzowie. Tak jednak nie było, a rezygnacja wiązała się później z problemami dotyczącymi ewentualnych startów w kolejnych mityngach Diamentowej Ligi. 

Adam Kowalski: Wywołałeś już wcześniej temat rozpoczynających się w październiku 7. Światowych Wojskowych Igrzysk Sportowych.  Medal takiej imprezy będzie na osłodę wydarzeń z ostatnich tygodni?

Michał Rozmys: Igrzyska Wojskowe są dla mnie ważne, gdyż mam szansę po raz kolejny reprezentować Polskę oraz Wojsko Polskie. Będę dumny, jeśli uda mi się powalczyć o dwa medale lub nawet o dwa złota, gdyż wystartuje w biegach na 800 i 1500 metrów. Poziom będzie bardzo wysoki, gdyż pojedzie tam mocna ekipa z Polski, a w biegach wystąpią również czołowi reprezentanci Afryki, w tym biegacze z Kenii, którzy na co dzień są na tym najwyższym poziomie w biegach średnich. 

Adam Kowalski: Wydaje się, że Wojsko jest teraz zbawieniem sportowców? 

Michał Rozmys: Jest to na pewno ogromna pomoc i to nie tylko materialna. Można skupić się wyłącznie na trenowaniu i bardziej się rozwijać. Wojsko pomaga i wyciąga rękę do sportowców. 

Adam Kowalski: Czyli nie jest ciężko pogodzić roli zawodowego żołnierza i sportowca?

Michał Rozmys: Na tym poziomie, który reprezentują sportowcy, nie ma żadnego problemu, aby pogodzić wszystkie obowiązki. 

Adam Kowalski: Po tak długim sezonie planujesz starty halowe?

Michał Rozmys: Startów na hali nie planuje. Po Igrzyskach Wojskowych robię około miesiąca przerwy, W czasie roztrenowania absolutnie nie biegam, skupiam się na relaksie. Od czasu do czasu ewentualnie wyjdę na rower lub pójdę na basen. Skorzystam też chętnie z odnowy biologicznej. Po nowym roku zamierzam pobiegać trochę przełajów, będziecie mnie mogli zobaczyć też w biegach City Trail (5 kilometrowe trasy). Jeśli Mistrzostwa Polski w przełajach wypadną w dobrym terminie, to tam również zamierzam wystartować. 

Adam Kowalski: Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować się do Igrzysk Olimpijskich?

Michał Rozmys: Dokładnie. W tym roku wróciłem do startów na hali po wielu latach nieobecności i zaliczyłem to jako doświadczenie, które mnie trochę podniosło treningowo. Trzeba było przygotować formę w okresie, w którym nigdy jej nie było. Teraz najważniejsze bedą jednak Igrzyska Olimpijskie. 

Adam Kowalski: Wspominasz jeszcze zeszłoroczne Mistrzostwa Europy?

Michał Rozmys: Wspominam, ale zależy, co masz na myśli?

Adam Kowalski: Czy finisz i Pierre-Ambroise Bosse śni Ci się po nocach?

Michał Rozmys: Nie, to mi się nie śni. Wiem tylko, że mogłem inaczej wtedy zaatakować, nie popełnić błędu na 150 metrów przed metą. Może wtedy urwałbym te 0,02 sekundy, których zabrakło do medalu, ale już się tego nie dowiemy. 

Adam Kowalski: Twój trener, Jacek Kostrzeba nie namawiał Cię nigdy na bieganie „belek”? W końcu to pod jego skrzydłami trenują obecni Mistrzowie Polski w biegu na 3000 metrów z przeszkodami.

Michał Rozmys: Trener nie namawiał mnie do biegania dłuższego dystansu niż 1500 metrów. Taka sytuacja zdarzyła się tylko raz.  Podczas Drużynowych Mistrzostw Europy w Lille (2017) wystartowałem w biegu na 3000 metrów, ale tylko po to, aby otrzymać dofinansowanie do obozu we francuskim Font-Romeu przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Europy. 

Adam Kowalski: Gdybyś mógł cofnąć się kilka lat wstecz, ponownie wybrałbyś lekkoatletykę?

Michał Rozmys: Ponownie wybrałbym lekkoatletykę. Jedyne co chyba bym zmienił to plany treningowe i wcześniejszy styl życia. 

Adam Kowalski: Na zakończenie mała zabawa. Ile Polska zdobędzie medali w Doha?

Michał Rozmys: Możemy zdobyć 8-10 medali, ale jak zdobędziemy ich 6, to również będzie bardzo wielki sukces. 

 

 

 

 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Lekkoatletyka oraz fotografia