Kingsley Coman, jak sam przyznaje, może wkrótce zakończyć swoją przygodę z piłką. Wszystko przez urazy, które męczą piłkarza praktycznie nieprzerwanie od 2015 roku. Zaczęło się od krótkich tygodniowych pauz, by potem musieć odpuścić praktycznie cały rok.

Przebłyski w Juventusie czy PSG 

Francuz nieraz udowadniał, że jest zawodnikiem o sporym potencjale. Zaczynał od gier w młodzieżowej drużynie PSG, gdzie potem trafił do Juventusu. Jego talent cały czas się rozwijał, co zauważył Bayern Monachium. Trafiając do Bawarii, wielu uważało go za następcę Franka Riberyego. Coman jest szybki, wygrywa dużo pojedynków „1 na 1”. Niestety, z biegiem czasu Francuz doznawał coraz częstszych i poważniejszych urazów.

Staw skokowy nie dający spokoju

Prawdziwe problemy zaczęły się w sezonie 2016/2017. Wtedy piłkarz po raz pierwszy doznał urazu stawu skokowego, jednak wtedy chodził o rozdarcie torebki. To poskutkowało pierwszą miesięczną przerwą, która już mogła wybić z rytmu. Dalej było tylko gorzej. Sezon 2017/2018 zakończył już w marcu, gdzie po raz pierwszy wtedy zerwał więzozrost w tym samym stawie skokowym. Nie zdążył dojść do siebie, a we wrześniu tego samego roku stało się to sam. Sam piłkarz już ma dość, bowiem w tak młodym wieku, przejście 2 operacji z jednego powodu może być bardzo wyniszczające. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie, co przyznaje sam piłkarz. Francuz wypowiedział się, że „nie zgodzi się na kolejną operację,  bo to będzie oznaczać, że jego stopa nie jest przystosowana do gry w piłkę i prędzej będzie chciał zakończyć karierę”.
– To był bardzo trudny rok. Kiedy doznawałem urazu, był to dla mnie koniec świata. Mam nadzieję, że nie będę musiał znów przez to przechodzić, już wystarczy. Nie zgodzę się na trzecią operację – to może byłby znak, że moja stopa nie jest stworzona do tego poziomu. Rozpocznę wtedy nowe, anonimowe życie  

 

UDOSTĘPNIJ