W sobotę odbył się ósmy etap tegorocznej edycji wyścigu Vuelta a Espana. Najlepszy w górzystym terenie okazał się Australijczyk Jay Vine, który okazał się najmocniejszy z grona uciekinierów.

Ósma odsłona ścigania podczas ostatniego z wielkich tourów liczyła 153 kilometry i prowadziła po wymagającej, górzystej trasie. W sobotę kolarze mieli do pokonania aż sześć górskich premii – trzy trzeciej, dwie drugiej, oraz tę najważniejszą pierwszej kategorii, na szczycie której została ulokowana meta. Specjaliści od jazdy pod górkę dostali więc spore pole do popisu.

Ucieczka dnia była liczna i mocna. Początkowo w jej skład weszło siedmiu kolarzy, lecz po chwili do liderującej grupy dołączyła trójka zawodników Groupamy-FDJ. Wśród uciekających znaleźli się mi. Rein Taaramae, Lucas Hamilton, Alexey Lutsenko, Mikael Landa, Thibaut Pinot (wsparty dwoma kolegami z ekipy) oraz kolarze, którzy znali już smak etapowego zwycięstwa w 77. Edycji Vuelty – Mark Soler i Jay Vine. Takie nazwiska z pewnością dawały nadzieje na to, że po raz drugi z rzędu triumfatorem etapu zostanie ktoś z odjazdu.

Ponieważ strata w „generalce” najwyżej sklasyfikowanego z uczestników odjazdu była dość duża (Landa tracił ponad 6 minut do lidera), peleton mógł sobie pozwolić na odpuszczenie ucieczki. Na premiach górskich równych sobie nie miał Australijczyk z ekipy Alpecin-Deceuninck, który zdobył na nich komplet punktów do klasyfikacji górskiej. Jedyną premię lotną wygrał natomiast Mads Pedersen.  W czasie pokonywania kolejnych wzniesień przewaga czołowej dziesiątki nad grupą lidera ciągle wzrastała i na 40 kilometrów przed metą wynosiła powyżej czterech minut – wystarczająco, aby ze spokojem wjechać na finałowy podjazd Collau Fancuaya. Gdy uciekinierzy rozpoczęli pokonywanie 10-kilometrowej wspinaczki, peleton miał do nich 3 minuty i 40 sekund straty.

Kluczowy moment nastąpił dość wcześnie, bo na około 7 kilometrów przed metą. Najpierw na przyśpieszenie zdecydował się Lutsenko – akcja Kazacha nie przyniosła żadnego efektu, lecz po chwili z kontrą wyszedł Vine oddalając się z niebywałą łatwością od reszty uciekinierów. Niestety telewidzom nie było dane zobaczyć, co wydarzyło się na następnych kilometrach – wszystko z powodu problemów z transmisją. Podczas gdy kolarze pokonywali kluczowe fragmenty finałowego podjazdu, realizatorzy raczyli nas widokami z kamer stacjonarnych umieszczonych na mecie i nikt poza zawodnikami nie wiedział jak przebiega rywalizacja – w tym kontekście to dobrze, że atak Vine’a nastąpił tak wcześnie. Po jakimś czasie problemy zostały zażegnane i sygnał powrócił, gdy niezmiennie prowadzący Australijczyk miał do mety 1800 metrów. Vine odniósł swoje drugie etapowe zwycięstwo na tegorocznej Vuelcie, które równocześnie było jego drugą zawodową wygraną. Mimo pewnej przewagi kolarz z Antypodów nie świętował specjalnie swojego sukcesu – linię mety przeciął z uniesioną jedną ręką i widocznym uśmiechem. Drugi Marc Soler oraz trzeci Rein Taaramae na szczyt Collau Fancuaya wjechali 43 sekundy po sobotnim triumfatorze.

To, co przez cały etap, a szczególnie podczas finałowego podjazdu, działo się w peletonie, z pewnością możemy nazwać naturalną selekcją od tyłu. Podczas ostatniej wspinaczki próżno było o ataki z grupy lidera – mocna praca wykonywana w szczególności przez kolarzy ekipy Quick-Step Alpha Vinyl sprawiła, że obok Remco Evenepoela na metę wjechało zaledwie trzech kolarzy: Primoz Roglic, Enric Mas oraz Carlos Rodriguez. Reszta poniosła mniejsze lub większe straty – z pewnością swoją postawą na ósmym etapie rozczarowali tacy zawodnicy jak Richard Carapaz czy Joao Almeida.

Z podium klasyfikacji generalnej pożegnał się były lider wyścigu Rudy Molard, który z peletonu odpadł jeszcze przed rozpoczęciem ostatniego wzniesienia. Miejsce Francuza zajął Mas z 28-sekundową stratą do prowadzącego Evenepoela. Z kolei trzeci w walce o czerwoną koszulkę Roglic traci do Belga minutę i sekundę. Tego dnia doszło również do zmian liderów w innych klasyfikacjach – najlepszym góralem dzięki aktywnej jeździe w ucieczce oraz wygraniu premii pierwszej kategorii, która czekała na szczycie Collau Fancuaya, został Vine. Zielony trykot lidera klasyfikacji punktowej na starcie kolejnego etapu założy natomiast Pedersen.

W niedzielę na kolarzy czeka powtórka z rozrywki. Podczas dziewiątego odcinka peleton, podobnie jak w sobotę, będzie miał do pokonania liczne podjazdy mniejszych kategorii, a o wszystkim zadecyduje ponad 10-kilometrowa finałowa wspinaczka. Liderzy będą musieli więc ostro powalczyć, aby zasłużyć sobie na dodatkowy deser podczas dnia przerwy.          

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.