W czwartek odbył się osiemnasty etap tegorocznej edycji wyścigu Vuelta a Espana. Najlepszy okazał się lider wyścigu Remco Evenepoel, który jako pierwszy przeciął linię mety usytuowanej na szczycie wymagającego podjazdu.

Tego dnia na kolarzy czekała bardzo trudna przeprawa. Czwartkowy odcinek liczył w sumie 192 kilometry i prowadził po licznych wzniesieniach (na trasie zostały ulokowane trzy premie górskie – jedna drugiej oraz dwie pierwszej kategorii, w tym finałowa wspinaczka pod Alto de Piornal). Specjaliści od jazdy po górach dostali więc kolejną okazję do pokazania swoich możliwości.

Skoro szansa na powodzenie ucieczki za sprawą wymagającego profilu trasy była większa niż zazwyczaj, w odjazd zabrała się szalona liczba aż czterdziestu kolarzy, co stanowiło prawie 1/3 nazwisk, które pozostały po siedemnastu etapach w peletonie 77.edycji Vuelty. Rywalizacja zapowiadała się więc jako pojedynek dwóch naprawdę potężnych grup. Warto zaznaczyć, że w szerokim gronie jadącym na czele stawki pedałował Łukasz Owsian. W szczytowym momencie przewaga ucieczki wyniosła osiem minut – powodzenie odjazdu stawało się więc coraz bardziej prawdopodobne.

Co prawda tegoroczny wyścig dookoła Hiszpanii przyzwyczaił nas do tego, że podczas rywalizacji często dochodzi do nieprzewidywanych zdarzeń, lecz ataku na 90 kilometrów przed metą z pewnością nikt się nie spodziewał. Szaleńczy rajd postanowu=ił wtedy przeprowadzić Joao Almeida, który ostatnio znajduje się w dobrej dyspozycji. Za pomocą swojego kolegi z ekipy Brandona McNulty’ego oraz dwóch tzw. „stacji przekaźnikowych” w postaci Ivo Oliveiry i Marca Solera uciekł od grupy lidera podczas pierwszej wspinaczki pod Alto de Piornal (ten podjazd w czwartek pokonywany był dwukrotnie – od dwóch stron). Po zjeździe w drugiego tego dnia wzniesienia stawka się podzieliła – z przodu pedałowała czołowa szóstka, w skład której wchodzili Pinot, Gesbert, Higuita, Carthy, Carapaz oraz Gesink. Kilkanaście sekund za nimi jechał z kolei 20-osobowy pościg, do którego dołączył Portugalczyk z UAE Team Emirates. W niewielkiej odległości za ich plecami jechał z kolei peleton, który dzięki mocnemu tempu na odjeździe i ostrej gonitwie na zjeździe zdołał wyraźnie zmniejszyć swoją stratę.

Tuż po rozpoczęciu finałowego podjazdu do przodu z grona prowadzących ruszyli Gesbert oraz pierwszy lider tegorocznej Vuelty. Na ich niekorzyść grało jednak to, co działo się z tyłu w okrojonym peletonie. Ataków z grupy lidera nie było końca – najpierw szczęścia próbował Ben O’Connor, później Enric Mas, a w końcu sam Remco Evenepoel. Wspomniana trójka  niedługo później dojechała do pościgu.

Na 6 kilometrów przed metą z przodu pozostał już tylko osamotniony Gesink. Akcje Holendra nie były wysokie – gdy do końca pozostał kilometr, kolarz Jumbo-Visma miał zaledwie około 20 sekund przewagi nad konkurentami. Jedyną nadzieją doświadczonego kolarza pozostał więc brak mocnego tempa za jego plecami. Tak jednak nie było – na atak zdecydował się wicelider wyścigu Mas, a na rajd reprezentanta gospodarzy w mgnieniu oka odpowiedział Evenepoel. Hiszpańsko-belgijski duet zdołał dogonić Gesinka tuż przed metą. W rozgrywce na finiszu Remco nie miał sobie równych – zawodnik Quick-Step Alpha Vinyl w czwartek dał wszystkim kolejny dowód na to, kto jest najlepszym kolarzem tegorocznego wyścigu Vuelta a Espana.

Reprezentant Belgi przed ostatnimi trzema etapami rywalizacji w klasyfikacji generalnej ma 2 minuty i 7 sekund przewagi nad drugim Masem. Trzeci w „generalce” Juan Ayuso traci do lidera ponad 5 minut.  

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.