Sport powoli wybudza się z letargu spowodowanego pandemią koronawirusa. Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA) wraz z Telewizją Polską rozważa rozgrywanie zawodów bez publiczności, na terenie TVP na ulicy Woronicza. Pierwsze takie wydarzenie mogłyby się odbyć w lipcu.
PZLA potrzebuje pieniędzy. To niezaprzeczalny fakt, który nie jest zaskoczeniem w obecnej sytuacji. Nie odbywają się żadne imprezy, ale zobowiązania sponsorskie związku nadal obowiązują. Co w takim razie zrobić? Na przeciw federacji wyszła telewizja publiczna, która do spółki z PZLA chciałaby zorganizować cykl zawodów, roboczo nazwanych „mityngami czwartkowymi”. Całość miałaby się rozgrywać na terenie zamkniętym, należącym do TVP, bez udziału kibiców. Oczywiście można w tej sytuacji liczyć na transmitowanie rywalizacji w Telewizji Polskiej, co zapewniłoby związkowi zyski z oglądalności.
Prezes PZLA Henryk Olszewski przekonuje, że jeśli uda się załatwić wszystkie pozwolenia, to rzeczony cykl można by było rozpocząć już w lipcu. To ważne, patrząc na fakt, że najbliższe ważne zaplanowane zawody to w tym momencie Memoriał Janusz Kusocińskiego w Chorzowie (prawdopodobnie 24 sierpnia), a później Mistrzostwa Polski we Włocławku (nie ma dokładnej daty, mówi się o końcu sierpnia). Tyle tylko, że to dopiero za trzy miesiące.
W grę wchodzi zorganizowanie rywalizacji polskich skoczków wzwyż i w dal, tyczkarzy, kulomiotów oraz biegaczy, jednak nie ma jeszcze dokładnych informacji na temat ewentualnej obsady. W planach jest przeprowadzenie sześciu tego rodzaju mityngów. Nazwa i dzień rozgrywania zawodów nawiązuje do idei czwartków lekkoatletycznych, których inicjatorem był w latach 90. wicemistrz olimpijski z biegu sztafetowego 4×100 metrów z Moskwy z 1980 roku Marian Woronin. Celem imprez było wyselekcjonowanie najzdolniejszych młodych zawodników z całej Polski.
PZLA i TVP są aktualnie w trakcie załatwiania wszystkich formalności związanych z organizacją mityngów. Możliwe, że w najbliższych dniach pojawi się oficjalny komunikat w tej sprawie.