Dominik Szoboszlai has scored two goals since arriving at Anfield for £60 million in the summer CREDIT: Getty Images/John Powell

Sobota z angielską piłką w tym tygodniu niesamowicie rozpieszcza kibiców. Inaugurujący mecz pomiędzy Aston Villą a Brighton przyniósł aż SIEDEM goli, a o 16 odbyła się potężna multiliga. Na deser o 18.30 przygotowano największy hit tej serii gier, ponieważ do Londynu na mecz z Tottenhamem przyjeżdża Liverpool.

Wczesny Liverpool Kloppa v2?

Zespół Tottenhamu zachwyca wielu obserwatorów Premier League na starcie sezonu 23/24. Nowa krew i świeże pomysły, jakie wniósł do północnego Londynu Ange Postecoglou, świetnie się sprawdzają i kibice Spurs ponownie odzyskali radość z oglądania swoich ulubieńców po miesiącach przeciętnej i topornej gry. Furorę w barwach Tottenhamu robi nowy nabytek, czyli James Maddison, który ma już na swoim koncie dwa gole i cztery asysty. Do tego należy dołożyć odrodzenie Heung-Min Sona z pięcioma trafieniami i mamy przepis na duet terroryzujący każdą defensywę rywali. Za plecami tej dwójki pozytywne wrażenie robią Bissouma i Pepe Matar Saar, a lewy bok obrony zarezerwował sobie włoska nadzieja, Destiny Udogie. W ostatniej kolejce w Derbach północnego Londynu Tottenham ponownie pokazał się z dobrej strony i zremisował 2-2, będąc stroną dominującą, a na rozkładzie w tym sezonie Koguty mają już chociażby Manchester United. Styl gry podopiecznych Postecoglou przywodzi na myśl początki Jürgena Kloppa na Anfield, gdy powstało słynne powiedzenie ‚heavy metal football’. Ogromna intensywność, brak kunktatorstwa i kalkulacji, pójście z każdym na wymianę ciosów czy znakomita konstrukcja szybkich ataków charakteryzują gospodarzy dzisiejszego hitu.

Nowe nabytki dały mi kompletnie nową energię”

Liverpool w tym sezonie ponownie zaczął błyszczeć. Po fatalnej ubiegłorocznej kampanii, która zakończyła się brakiem Ligi Mistrzów i występami w Lidze Europy, teraz The Reds wrócili do wielkiego grania. Po prawdziwej rewolucji w środkowej części pola w trakcie letniego okienka, druga linia Liverpoolu znów zaczęła rządzić i dzielić. Wybitne wejście do zespołu notuje Dominik Szoboszlai, który wydaje się być maszyną do pressingu ze stalowymi płucami i młotkiem w nodze. Również coraz mocniej swoje piętno na grze odciska Alexis MacAllister, który u Kloppa występuje na pozycji nr 6. Dwiema asystami w pucharach może się już pochwalić także sprowadzony w Deadline Day Ryan Gravenberch, który w Anglii będzie chciał udowodnić, że drzemie w nim gigantyczny potencjał. W ataku niezmiennie dominuje Mohamed Salah, lecz Darwin Nunez czuje się już znacznie lepiej w drużynie Liverpoolu i udowadnia to na boisku. Najsłabiej wygląda linia defensywy, która wciąż przecieka i nie jest takim monolitem, jak chociażby w mistrzowskim sezonie. Na szczęście dla sympatyków The Reds w każdym meczu między słupkami klasę pokazuje Alisson, który udowadnia co tydzień, że jest po prostu najlepszym golkiperem na świecie. O odrodzeniu zawodników niemieckiego menedżera świadczy powrót ‚mentalnych potworów’, którzy uwielbiają odwracać losy spotkań. W już sześciu meczach na osiem rozegranych we wszystkich rozgrywkach Liverpool odrabiał straty, aby ostatecznie wygrać, a aż pięciokrotnie kończyło się to wynikiem 3-1 dla The Reds.

Nie można się dziwić, że na ten mecz wielu fanów piłki nożnej ostrzy sobie zęby. Obie drużyny w tym sezonie prezentują się niesamowicie w ataku i preferują otwarty, ofensywny futbol, co każe sądzić, że czeka Nas niezłe widowisko. Początek, miejmy nadzieję, emocji o 18.30.

UDOSTĘPNIJ
Mikołaj Sarnowski
Student Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ogromny pasjonat futbolu, zwłaszcza tego w wykonaniu Liverpoolu. W wolnych chwilach nieudolnie próbuję naśladować profesjonalnych piłkarzy poprzez własną grę w klubie. Zastępca redaktora naczelnego w fanowskim projekcie Polish Reds, z którym jestem od samego początku.