Wczoraj zakończył się drugi z trzech najważniejszych turniejów snookerowego kalendarza. Mowa o turnieju Masters, który po raz ósmy w swej bogatej karierze wygrał nie kto inny, jak Ronnie O’Sullivan. 

Topologia turnieju Masters

Gdy zawodnik wchodzi do zawodowego świata snookera, to jego głównym celem zwykle staje się zostanie Mistrzem Świata. Jednak jest jeszcze kilka innych turniejów, które są na horyzoncie przyszłych mistrzów. Jednym z nich jest Masters. Niektórzy zapytają, co jest w nim takiego wyjątkowego?

W tym roku odbyła się 49. edycja tych prestiżowych zawodów. Od wielu lat rozgrywki są zarezerwowane dla najlepszej 16. oficjalnej listy rankingowej. Więc nie ma tam miejsca dla amatorów. Wielu ekspertów nazywa Masters małymi mistrzostwami globu. 

Również nagrody finansowe dla najlepszych są atrakcyjne. Tegoroczny zwycięzca otrzymał czek na wysokość 250 tysięcy funtów. Drugi z uczestników finału otrzymał 100 tysięcy funtów. Z kolei autor najwyższego brejka otrzymał dodatek w wysokości 15 tysięcy funtów. 

Od początku istnienia ten turniej jest też w zasadzie pierwszym turniejem w nowym roku kalendarzowym, także jest to okazja dla tych najlepszych, aby dobrze wejść w nowy rok. 

Nie grał dobrze a wygrał

Zasadnym wydaje się takowe stwierdzenie na temat Ronniego O’Sullivana i jego dyspozycji podczas tegorocznego turnieju Masters. Anglik zaczął turniej od meczu 1. rundy ze swoim przyjacielem Ding Junhuiem. Ten mecz był w zasadzie jedynym przed dojściem do finału dobrym występem Ronniego. Co prawda Ding wbił maksymalnego brejka, ale poza tym był tłem wobec gry 48-letniego Anglika i przegrał cały mecz 3:6. Potem w ćwierćfinale Ronnie pokonywał Barry’ego Hawkinsa 6:3 i w półfinale Shauna Murphiego 6:2.

Te dwa mecze to nie był popis umiejętności popularnej „Rakiety”. 48-latek po meczu z Hawkinsem w wywiadzie przyznał, że przeprosił rywala za swoją skandalicznie słabą grę i że musiał się z nim w takiej formie mierzyć. Mimo to jednak Anglik potrafił jakimś cudem dojść do finału, w którym to zmierzył się z Alim Carterem. 

Po pierwszej sesji prowadził Carter 5:3. O grze Ronniego można było powiedzieć tyle, że była zła. Eksperci w studiu radzili, by w przerwie na wieczorne granie wyciągnął odpowiednie wnioski, bo może się to skończyć przegraną. Czas pokazał, że mieli rację. Ronnie wieczorem był już zupełnie inny. Momentami grał jak z nut, czym wytrącił z równowagi rywala. Cały pojedynek wygrał 10:7 i wywalczył rekordowy 8. tytuł w turnieju Masters. 

Autor: Krzysztof Małek

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.