Zima w skokach narciarskich właśnie dobiegła końca tuż po wczorajszym wielce emocjonującym konkursie w Planicy, który poza niesamowitym poziomem sportowym opiewał również w inne wzruszające wątki. Po tych kilku fantastycznych miesiącach przyszedł czas na wielkie podsumowanie sezonu 2023/2024.

Król był tylko jeden

Mając na myśli tego jedynego króla w minionym sezonie nie mógłbym wskazać nikogo innego niż Stefana Krafta, który zdobył wielką Kryształową Kulę oraz został Mistrzem Świata w Lotach, a do tego dorzucił zwycięstwo w Norweskim cyklu Raw Air. Stefan w tym sezonie oprócz tych znakomitych osiągnięć przez cały sezon prezentował nadzwyczajnie wysoki poziom, dzięki czemu od pierwszego do ostatniego konkursu znajdował się na pozycji lidera Pucharu Świata. Przez te kilka miesięcy Austriak wygrywał w 13 konkursach indywidualnych i 20 razy stawał na podium. Kraft zapisał się również na kartach historii jako zawodnik z największą liczbą podium w historii, wyprzedzając Janne Ahonena, który zgromadził aż 108 miejsc na podium, jak i również odniósł już 43 zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata, co oznacza, że zepchał z podium Kamila Stocha i Adama Małysza z 39 zwycięstwami. To był genialny sezon w wykonaniu Stefana Krafta i trzecia kryształowa Kula w pełni zasłużenie trafiła w jego ręce.

Genialni Austriacy

Ten sezon był bardzo długi i wyczerpujący, jednak reprezentanci Austrii utrzymywali wspaniałą dyspozycję przez większość sezonu, co okrasili zwycięstwem w Pucharze Narodów z rekordową liczbą 8149 punktów, bijąc swój własny rekord sprzed 13 lat, gdy wówczas zdobyli 7508 punktów. Na ten wynik nie składał się tylko dorobek punktowy z konkursów  drużynowych, ale także świetna dyspozycja każdego z osobna. W tym sezonie poza dominatorem Stefanem Kraftem kapitalnie skakał również czwarty w klasyfikacji generalnej Jan Hoerl, szósty Michael Hayboeck, a swoje przebłyski w okresie całego sezonu mieli także Manuel Fettner, czy Daniel Tschofening. Na koniec sezonu swoje dołożył także Daniel Huber, skokami w Vikersund i Planicy. W Reprezentacji Austrii mimo tak wysokiej konkurencji swoje pokaźne 86 punktów zdobył także 18 letni Stephan Embacher, czyli wielka nadzieja Austriackich skoków.

Kompromitacja Polaków

Reprezentanci Polski w minionym sezonie znacznie odbiegali od tego czego oczekiwaliśmy, a ich dyspozycja w niektórych częściach sezonu była naprawdę kompromitująca. Oprócz słabej dyspozycji zaplecza, do której zdołaliśmy się już przyzwyczaić najbardziej zaskoczyła nas dyspozycja naszej wielkiej trójki, czyli Kamila Stocha, Piotra Żyły oraz Dawida Kubackiego, którzy ukończyli sezon na miejscach w trzeciej dziesiątce. Od początku kampanii 23/24 cała kadra zmagała się niby z tajemniczą chorobą dzięki której nie byli wstanie prezentować wyższego poziomu, jednak jak się teraz dowiadujemy było to znaczne zmęczenie z powodu zbyt mocnych treningów pod koniec jesiennych przygotowań. Do TCS dyspozycja była fatalna, a jeden z weekendów opuścił nawet Kamil Stoch, który jak się wydawała po powrocie wyglądał zdecydowanie lepiej, jednak w dalszym ciągu były to miejsca na przełomie trzeciej dziesiątki. Kamil przez cały sezon nie zajął choćby jednego miejsca w czołowej dziesiątce, a najbliżej tego wyczynu był w Innsbrucku, Oberstdorfie i Planicy, gdy wówczas zajął 11 miejsce. Kolejny z naszych reprezentantów Dawid Kubacki, z którym mieliśmy wielkie oczekiwania, biorąc pod uwagę jego dyspozycję z poprzedniej zimy również nas rozczarował. Do TCS skakał w kratkę, jednak dosyć często punktował, zajmując miejsca najczęściej w trzeciej dziesiątce. Okres, w którym wydawało się, że Dawid zmierza ku dobremu przypadał mniej więcej na czas po turnieju czterech skoczni, gdy wówczas zanotował serię dziewięciu konkursów z rzędu z punktami, zajmując kilka lokat w drugiej dziesiątce, a w Sapporo ustanowił swój najlepszy wynik w sezonie plasując się na ósmej pozycji. Ostatni z naszej wielkiej trójki, czyli Piotr Żyła był bardzo nierówny, aczkolwiek było go stać na bardzo dalekie skoki, które potwierdzał w pierwszej części sezonu, gdy wówczas zdołał nawet zająć piąte miejsce w kwalifikacjach, a później 11 w konkursie w Klingenthal. Swoją nierówną dyspozycję utrzymywał do Polskiego Turnieju, bo później na Mistrzostwach Świata w Lotach prezentował świetną dyspozycję, zajmując kapitalne jak na standardy tego sezonu szóste miejsce. Po Mistrzostwach wrócił do swojego wcześniejszego skakania, zaliczając kompromitujący weekend w Willingen, a tydzień później notując najlepszy wynik w sezonie będący 4 miejscem w Lake Placid. Później do końca sezonu skakał już wyjątkowo słabo oprócz ostatniego weekendu, w którym najpierw zajął 2. miejsce w kwalifikacjach, a później piąte na koniec sezonu. To był mocno kompromitujący sezon dla naszej trójki, którzy muszą znaleźć drogę by powrócić na zwycięską ścieżkę w kolejnym sezonie.

Absurdy 

Ubiegła zima pod pewnymi względami była naprawdę absurdalna, a najlepszym tego przykładem są zawodnicy, którzy odnieśli niezapowiedziany sukces lub konkursy, które naprawdę były niezwykle komiczne. Pierwszym przykładem naszych absurdów jest zdobycie punktów przez włoskiego skoczka Andreas Campraghera, który poprzedniej zimy był dla wielu z nas anonimowym zawodnikiem, a do tej pory nie zdobył choćby jednego punktu Pucharu Kontynentalnego. Jednym z Absurdów tego sezonu jest również fakt, że liderem polskiej kadry jest Aleksander Zniszczoł, gdzie przed sezonem nikt sobie tego nie wyobrażał. Na koniec obowiązkowa pozycja, czyli powrót Noriakiego Kasaiego to Pucharu Świata. Wydawać się mogło, że 51 latek już nigdy nie zagości w pucharze świata poza krajówką w Sapporo, a tu ku naszemu zaskoczeniu Japończyk dostał powołanie na końcówce sezonu i nawet kilka razy udało mu się zapunktować, a na lotach w Vikersund i Planicy zdołał latać powyżej 200 metra.

Turniej Czterech Skoczni

Tegoroczny turniej czterech skoczni przejdzie do historii jako turniej, w którym zwycięzca cyklu Ryoyu Kobayashi zajął we wszystkich konkursach drugą pozycję i stał się pierwszym od czasów Janne Ahonena skoczkiem, który wygrał TCS bez ani jednego zwycięstwa. W turnieju nieco zawiódł Kraft, a na koniec mentalnie nie dojechał Wellinger, dzięki czemu Japończyk po raz trzeci w karierze zgarnął złotego orła. Najlepszy z Polaków Kamil Stoch zajął 15 pozycję.

Mistrzostwa Świata w Lotach

Tegoroczna impreza docelowa stała na wysokim poziomie, który wyznaczała przed wszystkim pierwsza trójka, czyli Stefan Kraft, Timi Zajc, Andreas Wellinger oraz Johan Andre Forfang. Przez większość rywalizacji pewnie prowadził Timi Zajc, jednak z tyłu dosyć spokojnie czaił się Stefan Kraft, który w drugim dniu rywalizacji, gdzie odbyła się tylko jedna seria oddał wybitny skok i został Mistrzem Świata w Lotach wykorzystując potknięcie Timi Zajca, który był zdruzgotany tym jak wielką szansę zmarnował. Stefan Kraft złotem Mistrzostw Świata w Lotach zdobył czwarte najcenniejsze trofeum, a do pełni szczęścia brakuje mu już tylko złota Igrzysk Olimpijskich.

Rekordy skoczni

W tym sezonie padało również wiele rekordów skoczni, a także pojawiały się jak zawsze ciekawe statystyki. Jednym z pierwszych rekordów w zasadzie wyrównanym był rekord Andreasa Wellingera i Gregora Deschandena w Klingenthal, którzy wyrównali osiągnięcie Michaela Urchmanna sprzed 13 lat 146,5 metra. Kolejny rekord to wybitny skok Andreasa Wellingera w Wiśle na odległość 144,5 metra, a z kolejnym genialnym lotem można powiedzieć mieliśmy do czynienia w Willingen, gdy wówczas Johan Andre Forfang uzyskał 155,5 metra. Na koniec sezonu rekordy ustanawiano na nowo wybudowanych skoczniach w Trondheim odpowiednio 106 metrów Ryoyu Kobayashiego na skoczni normalnej i 140 metrów Karla Geigera na skoczni dużej

To koniec sezonu Pucharu Świata w sezonie 2023/2024 był on wielce emocjonujący, jednak w przyszłości liczymy na więcej szczególnie w wykonaniu Polaków.

 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Wielki sympatyk sportu w szczególności piłka nożna i skoki narciarskie, młody adept dziennikarstwa, a prywatnie kibic Liverpoolu i Kamila Stocha