Runda zasadnicza obecnego sezonu Plusligi wkracza w decydującą fazę. Przedstawiamy podsumowanie 26. serii gier, z uwzględnieniem wszystkich rozegranych spotkań. 

BBTS Bielsko-Biała – Trefl Gdańsk (1:3) 

26. kolejkę zainaugurowaliśmy w Bielsku-Białej. Miejscowy BBTS podejmował na parkiecie położonym w Hali Pod Dębowcem drużynę Trefla Gdańsk. Ku zaskoczeniu sporej grupy widzów, to właśnie gospodarze jako pierwsi objęli prowadzenie. Gdańszczanie szybko wyrównali, miażdżąc rywali stosunkiem 25:14 – Trefl zgodnie z przewidywaniami nie poprzestał na chwilowym zrywie i po nieco ponad godzinie gry finalnie uporał się z rywalem wynikiem 3:1. MVP spotkania został – co warto odnotować – nowy nabytek Gdańszczan, chińczyk Jingyin Zhang (24 punkty, 76% skut. w ataku).

Aluron CMC Warta Zawiercie – Asseco Resovia Rzeszów (3:0) 

Na myśl o sobotnim spotkaniu w Zawierciu, fani siatkówki ręce zacierali już od dłuższego czasu. W hicie 26. kolejki gier Warta nadspodziewanie pewnie rozprawiła się we własnej hali z gośćmi z Rzeszowa, jednocześnie dopisując do ligowego konta niezwykle cenne trzy punkty. Samo spotkanie nie obfitowało w nadmiar emocji, gospodarze bardzo wyraźnie zdystansowali rywali, wygrywając poszczególne partie kolejno do: 19, 16 i 22. 

LUK Lublin – Projekt Warszawa (1:3) 

Dziesiąte (!) zwycięstwo z rzędu odnieśli w niedzielne popołudnie siatkarze Projektu Warszawa. Podopieczni Piotra Grabana stosunkowo pewnie rozprawili się z ekipą LUK-u Lublin, choć realną ocenę sytuacji zaburzać może ostatnia partia (sromotnie przegrana przez gospodarzy stosunkiem 13:25). Należy przyznać, iż Lublinianie zdołali fragmentami nawiązać realną walkę z faworyzowanym rywalem (mowa tu szczególnie o zwycięskim, inauguracyjnym secie). MVP spotkania wybrano rozgrywającego Jana Firleja. 

Indykpol AZS Olsztyn – Barkom Każany Lwów (3:0) 

“Akademicy” po kilku tygodniach przerwy dopisali wreszcie na swoje konto kolejny komplet punktów. Olsztynianie pewnie pokonali w Iławie drużynę Barkomu Każany Lwów, nie tracąc przy tym seta (czy choćby w sposób szczególny nerwów). Mecz finalnie zakończył się po 70 minutach gry, w przeciągu których Barkom zdobył równo 56 punktów – szybka matematyka pozwala wyliczyć nam średnią 18,6 pkt. Lwowian na set – nie odbiegnę daleko od prawy, określając niniejszą statystykę jako wyjątkowo wstydliwą. 

Jastrzębski Węgiel – Ślepsk Malow Suwałki (3:1) 

Jastrzębianie zgodnie z planem pewnie pokonali we własnej hali walczących o wejście do fazy play-off gości z Suwałk, tym samym zbliżając się nieco do upragnionego szczytu tabeli (w czym wydatnie pomógł również bezpośredni pojedynek rywali z czołówki – Warty Zawiercie i Resovii). Za wyjątkiem trzeciego seta, goście stanowili jedynie tło dla bardzo dobrze dysponowanych tego dnia podopiecznych Marcelo Mendeza – na szczególne wyróżnienie zasługuje atakujący Stephen Boyer (nagrodzony statuetką MVP, 22 pkt, 84% skut. w ataku). 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Cuprum Lubin (3:1) 

Po dwóch z rzędu ligowych triumfach, “Miedziowi” udali się do Kędzierzyna-Koźla z nieśmiałymi marzeniami odnośnie podtrzymania przyzwoitej serii. Lubinianie dobrze weszli w mecz, szybko obejmując prowadzenie – finalnie nie sprawili jednak niespodzianki, ulegając pod naporem dynamicznie rozpędzających się z seta na set Mistrzów Polski.  

Cerrad Enea Czarni Radom – PGE Skra Bełchatów (1:3) 

Wreszcie! Po długich tygodniach sportowych i „gabinetowych” zawirowań, Skra zanotowała dziewiąte zwycięstwo w trwającym sezonie. Bełchatowianie po raz ostatni triumfowali na ligowych parkietach pod koniec zeszłego roku (3:2 z BBTS-em). Nadinterpretacją byłoby jednak nazwanie niedzielnego spotkania w wykonaniu gości niemal bezbłędnym. Skra przez ponad półtorej godziny nie była w stanie osiągnąć realnej przewagi – jedynie ostatni, czwarty set bezapelacyjnie należał do podopiecznych Roberto Santilliego, którzy mają dziś na ligowym koncie 34 punkty.  

GKS Katowice – Stal Nysa (3:0) 

26. kolejkę gier zakończyliśmy w Katowicach. “Gieksa” nie dała rywalom najmniejszych szans, odnosząc drugie zwycięstwo z rzędu. Strata punktów jest dla podopiecznych Daniela Plińskiego niepokojącym sygnałem w kontekście walki o udział w fazie play-off. Goście stanęli w Katowicach przed szansą na zdystansowanie dziewiątego w tabeli Ślepska Suwałki, szansy tej jak jednak widać nie tylko nie wykorzystali, co wręcz po prostu zaprzepaścili (słownie obrazując poziom dominacji drużyny z Katowic).

 

Autor: Mateusz Kurpiewski

UDOSTĘPNIJ
Mateusz Kurpiewski
Fan sportu, a przede wszystkim jego otoczki - najciekawsze dzieje się poza boiskiem.