Jurij Gladyr, CEV Volley Champions League: Jastrzębskiw Węgiel 3:0 VC Greenyard Maaseik | Fot. Patryk Kowalski

W ostatnią środę poznaliśmy pierwszego finalistę Plusligi sezonu 2020/2021. O złoty medal już po raz 5. w historii powalczy drużyna Jastrzębskiego Węgla. Wciąż jednak nie znamy rywala Pomarańczowych. PGE Skra Bełchatów wygrała drugi mecz półfinałowy z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Decydujące starcie o wejście do finału już w tę niedzielę. W międzyczasie Asseco Resovia Rzeszów i Ślepsk Malow Suwałki zakończyły sezon kolejno na 5 i 7 miejscu, wygrywając swoje mecze o końcowe rozstawienie. 

JASTRZĘBSKI WĘGIEL PO 11 LATACH ZAGRA O MISTRZOSTWO POLSKI! 

W trakcie ostatniej dekady drużyna Jastrzębskiego Węgla musiała obchodzić się ze smakiem i zapomnieć o walce o najważniejsze krajowe trofeum. W tym sezonie, po raz pierwszy od 2010 roku Pomarańczowi będą mieli okazję powtórzyć sukces z 2004 roku, jakim było zdobycie tytułu mistrza Polski, jak na razie jedynego w historii klubu. Podopieczni Andrei Gardiniego zapewnili sobie udział w finale po dwóch zwycięstwach nad VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa. Pierwsze spotkanie było bardzo wymagające dla wicelidera tabeli po fazie zasadniczej, lecz udało mu się wygrać cały mecz 3-2. Drugi mecz był również stał na wysokim poziomie. W nim jastrzębianie potrzebowali czterech setów, aby zameldować się w finale z wyjątkiem trzeciego seta reszta kończyła się po grze na przewagi.

Pierwsza partia padła łupem Stołecznych. Do połowy drugiego seta kontrolę posiadali siatkarze Jastrzębskiego Węgla, ale błędy własne i skuteczność w bloku oraz ataku rywali doprowadziły do remisu. Warszawianie mieli ogromną okazję na podwyższenie prowadzenia, lecz wtedy zaczęli punktować dwaj najlepsi gracze gości w tym meczu – Jakub Bucki (który zmienił Mohameda Al Hachadiego) i Tomasz Fornal. Wicemistrzowie Polski mieli aż 6 piłek setowych, lecz jastrzębianie tak czy inaczej zdołali wyrównać stan rywalizacji w tym meczu. Trzeci set przez cały czas był pod kontrolą 4. ekipy ostatniego sezonu, a w czwartym wróciliśmy do wyrównanego pojedynku. Podobnie jak w pierwszej i drugiej partii obie drużyny grały na przewagi, a mecz asem serwisowym zakończył świetnie grający w tym meczu Bucki. 

Obie drużyny nie odstawały od siebie w ataku oraz bloku. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla byli lepsi w polu serwisowym, co przekładało się na gorsze przyjęcie VERVY. Drużyna Andrei Anastasiego dosyć nieźle sobie radziła przy negatywnym przyjęciu. Przy dobrze dogranej piłce warszawianie grali naprawdę dobrze. Liderami ofensywnymi VERVY byli Michał Superlak i Igor Grobelny. Para środkowych, czyli Andrzej Wrona i Piotr Nowakowski byli czujni na siatce. Kapitan stołecznej drużyny dużo dawał w ataku, czego nie można napisać o Picie. Zdecydowanie brakowało Bartosza Kwolka, który nie radził sobie w ataku. W czwartym secie zmienił go Artur Szalpuk, atakujący na 90 procentowej skuteczności! Jeśli chodzi o pozytywy po stronię Jastrzębskiego Węgla na największą pochwałę zasłużył Jakub Bucki. 32-letni atakujący pojawił się na boisku w końcowym fragmencie seta i zaprezentował się fenomenalnie, wykańczając 65% ataków. W decydujących momentach dobrze grał wcześniej wspomniany Fornal, a kolejną bardzo dobrą zmianę dał Yacine Louati. Francuz w dużej mierze spisał się w kwestiach defensywnych.  

Najlepiej punktujący zawodnicy: Igor Grobelny – 19 punktów (16/29, 55% skuteczności, 45% efektywności, ratio punktowe: +10, 2 asy serwisowe, 1 blok punktowy), Michał Superlak – 19 punktów (16/32, 50% skuteczności, 31% efektywności, ratio punktowe: +10, 1 as serwisowy, 2 bloki punktowe), Jakub Bucki – 21 punktów (15/23, 65% skuteczności, 61% efektywności, ratio punktowe: +17, 3 asy serwisowe, 3 bloki punktowe) 

Skuteczność w ataku: 48% do 48%  

Skuteczność w przyjęciu: 45% do 52% dla Jastrzębskiego Węgla 

Asy serwisowe: 3 do 8 dla Jastrzębskiego Węgla 

Bloki punktowe: 11 do 11 

 

VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 1-3 Jastrzębski Węgiel (29-27, 27-29, 20-25, 24-26) 

MVP: Jakub Bucki 

Stan rywalizacji: 2-1 dla Jastrzębskiego Węgla (awans) 

 

VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Angel Trinidad de Haro (1), Jan Król (2), Bartosz Kwolek (7), Igor Grobelny (19), Andrzej Wrona (10), Piotr Nowakowski (4), Damian Wojtaszek (libero) oraz Michał Superlak (19), Artur Szalpuk (10), Jakub Kowalczyk 

 

Jastrzębski Węgiel: Lukas Kampa, Mohamed Al Hachdadi (7), Tomasz Fornal (17), Rafał Szymura (6), Łukasz Wiśniewski (6), Juri Gładyr (12), Jakub Popiwczak (libero) oraz Eemi Tervaportti, Jakub Bucki (21), Yacine Louati (8), Grzegorz Kosok 

PGE SKRA BEŁCHATÓW POSTAWIŁA SIĘ ZAKSIE 

Wielu kibiców miało świadomość, że PGE Skra Bełchatów potrafi walczyć z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – wystarczy przypomnieć drugie spotkanie ligowe oraz rewanżowy mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów, oba te spotkania zakończyły się tie-breakiem. Jednak drużyna Michała Mieszko Gogola w tym sezonie nie pokonała jeszcze mistrza Polski. Serię porażek bełchatowianie przełamali w środę, wygrywając z ZAKSĄ 3-1 i pozostając w grze o finał Plusligi. Drugi półfinał drużyna Nikola Grbicia musiała rozpocząć bez swojego ważnego elementu, bowiem kontuzji pleców doznał Paweł Zatorski. Serbski szkoleniowiec zdecydował się na nietypowy ruch. Na pozycji libero znalazł się nominalny przyjmujący, Adrian Staszewski, wspomagany przez drugiego libero, Korneliusza Banacha. Nie można napisać, że brak podwójnego mistrza świata był główną przyczyną porażki ZAKSY. PGE Skra zagrała naprawdę dobry mecz, pełen równej i skutecznej gry.

Prowadzenie po pierwszym secie objęły Pszczoły, wygrywając go na przewagi. Przez większość drugiej partii prowadzili finaliści Ligi Mistrzów, lecz pod koniec Skra zdołała wyrównać. Po błędzie Taylora Sandera nastąpiła seria ZAKSY, głównie dzięki zagrywkom Kamila Semeniuka. Trzeci set, podobnie jak pierwszy rozstrzygał się w końcówce. ZAKSA prowadziła 20-23 i wydawało się, że obejmie prowadzenie w tym półfinale. Wtedy jednak Aleksander Śliwka i Łukasz Kaczmarek popełnili błędy w ataku, co doprowadziło do remisu. Skra zdołała odwrócić wynik i wygrać trzeciego seta. Dobra gra gospodarzy trwała. Po zaciętym początku, od środkowej części czwartego seta kontrola należała do ćwierćfinalisty Ligi Mistrzów. Siatkarze ZAKSY nie mogli przebić się przez blok. Przewaga PGE Skry Bełchatów była tak duża, że kędzierzynianie nie zdołali już odrobić strat. Bełchatowianie wygrali 3-1 i dostali jeszcze jedną szansę na wywalczenie biletu do finału. 

Jeśli chodzi o statystyki to praktycznie w każdym elemencie liczby były do siebie podobne. Oprócz drugiego i czwartego seta w których zadecydowały zagrywka i blok mecz rozgrywał się na detalach. Praca w bloku, obrony i wykorzystane kontrataki. Dochodzi do tego też opanowanie i doświadczenie danych graczy w decydujących momentach. Należy wyróżnić indywidualności – Mateusz Bieniek posyłał mocne zagrywki, Miladowi Ebadipourowi nie drżała ręka w ataku, świetną formę podkreślił Dusan Petkovic, a swoją grę z poprzedniego meczu znacznie poprawił Taylor Sander.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, pomimo posiadania ponad 50% skuteczności w ataku przez wszystkie cztery sety udało im się wygrać tylko jednego. Nie pomagali sobie również błędami (jak te w drugim secie). Adrian Staszewski, pomimo grania na innej pozycji robił co mógł, lecz w pewnych fragmentach brakowało spokoju w przyjęciu czy spektakularnej gry w obronie jaką prezentuje Paweł Zatorski. Na wysokiej skuteczności grali Śliwka, Kaczmarek i Semeniuk. Obie drużyny dobrze radziły sobie przy dobrze przyjętej piłce, jednak przy gorszym dograniu i kontrach lepsi byli siatkarze ZAKSY. Jednak co z takich liczb, skoro lepsza i tak okazała się PGE Skra Bełchatów? 

Ostatnie półfinałowe starcie pomiędzy PGE Skrą Bełchatów i Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle już w niedzielę o godzinie 14:45. 

W cieniu półfinałów rozegrane zostały mecze o miejsca 5 i 7. W tej pierwszej rywalizacji Asseco Resovia Rzeszów mierzyła się z Treflem Gdańsk. Duma Podkarpacia zdołała wygrać dwa mecze (3-1 i 3-0) i zakończyć sezon na 5. miejscu. W porównaniu z poprzednim sezonem (zakończonym trzynastym, przedostatnim miejscem) jest to bardzo dobry wynik. Pomimo fantastycznego sezonu (3. miejsce po fazie zasadniczej) kibice Gdańskich Lwów muszą zadowolić się 6. pozycją, chociaż szanse na awans do półfinału ligi były spore.  

Ostatni mecz tego sezoni rozegrały też drużyny Ślepska Malow SuwałkiAluronu CMC Warty Zawiercie. Pierwsze spotkanie padło łupem teamu Andrzeja Kowala. Drugie starcie wygrali Jurajscy Rycerze. 7. drużynę sezonu miał wyłonić złoty set. W nim pewnie triumfowali suwałczanie. Drużyna Ślepska poprawiła swoją pozycję z tamtego sezonu o dwa miejsca. Po świetnym początku rozgrywek drużyna Warty Zawiercie znacznie obniżyła swoje loty i swoją późniejszą przeciętną postawą uplasowała się na 8. miejscu.  

2 tygodnie temu rozstrzygnęła się też również walka o miejsce 9 i 11. Po dwumeczu z Indykpolem AZS Olsztyn 9. pozycja należała się GKS-owi Katowice. Miejsce 11 przypadło drużynie Cuprum Lubin. Podopieczni Marcelo Fronckowiaka co prawda przegrali pierwsze starcie z Cerradem Eneą Czarnymi Radom, ale w drugim lepsi już byli Miedziowi. Lubinianom udało się też wygrać złotego seta. 

 

Stal Nysa była blisko rozegrania meczu o miejsce 11. kosztem Czarnych Radom, lecz niekorzystny układ wyników w ostatniej kolejce zepchnął Stalowców na 13. miejsce, co oznaczało dla nich koniec sezonu. Parę kolejek przed końcem fazy zasadniczej znaliśmy już spadkowicza, którym okazał się MKS Będzin. 

 

TABELA PLUSLIGI 2020/2021 OD 5. MIEJSCA

5. Asseco Resovia Rzeszów

6. Trefl Gdańsk

7. MKS Ślepsk Malow Suwałki

8. Aluron CMC Warta Zawiercie

9. GKS Katowice

10. Indykpol AZS Olsztyn

11. Cuprum Lubin

12. Cerrad Enea Czarni Radom

13. Stal Nysa

14. MKS Będzin – spadek to TAURON 1. Ligi

 

Źródło: plusliga.pl

Autor: Janusz Siennicki

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.