Wiele gwiazd przyjechało do Chorzowa na Memoriał Kamili Skolimowskiej, padło wiele rekordów mityngów, wyniki nieosiągalne do tej pory na polskiej ziemi. Niekwestionowaną gwiazdą ze strony polskich lekkoatletów została jednak Natalia Kaczmarek, która w biegu na 400 m złamała barierę 50 sekund.

Na metę Kaczmarek wpadła za Femke Bol, po tym jak na ostatnich 90 metrach nawiązała z faworyzowaną Holenderką walkę o zwycięstwo w tym biegu. Gdy na tablicy pojawił się wynik Holenderki – 49,75 s – w powietrzu dało się wyczuć, że przy nazwisku Natalii również nie powinna pojawić się piątka na pierwszym miejscu.

49,86

Euforia na trybunach była zrozumiała. Do tej pory tylko jedna Polka złamała barierę 50 sekund – Irena Szewińska. Pokolenie „Aniołków Matusińskiego” było tym, które miało przełamać tę niemoc. Nasze zawodniczki były coraz bliżej, ale do tej pory się to nie udawało. Ten sezon też był olbrzymim rozczarowaniem – liczne problemy zdrowotne, będące pokłosie wielu lat na szczycie, a ostatecznie brak medalu, a nawet awansu do finału mistrzostw świata naszej sztafety. Mimo to Natalia Kaczmarek i Anna Kiełbasińska biły swoje życiówki, a Kiełbasińska brak finału w sztafecie powetowała sobie finałem indywidualnym.

Po opadach deszczu bieżnia wydawała się mało optymalna do bicia rekordów. Lubię tutaj biegać, ja też dobrze się czuję w takich warunkach, jak nie jest supergorąco, troszkę lepiej znoszę te biegi, więc uważam, że było dobrze, ale ciężko powiedzieć, czy w 30 stopniach byłoby lepiej – mówiła po biegu. Kilkanaście minut po biegu – najpierw przeszła przez strefę mieszaną telewizji, później złapała ją grupka dziennikarzy, gdy inni przepytywali jeszcze Annę Kiełbasińską – Cały czas się pytaliście nas, kiedy złamiemy te 50 sekund. No, to macie odpowiedź – dzisiaj, przez Natalię. Mam nadzieję, że niedługo dołączę, na pewno daje to megakopa. To jest wyczyn, który zapisze się w historii polskiej lekkoatletyki. Brawa, chapeau bas dla Natalii!

Natalia sama potrzebowała chwili oddechu. Zdjęła buty i zamarła. Wydawała się znajdować w kompletnie innym świecie. Na chwilę się pozbierała, ale poprosiła pozostałych dziennikarzy o cierpliwość. Usiadła obok Justyny Święty-Ersetic, która już też się przebierała po biegu – To nie jest żadne zaskoczenie, żaden szok, bo Natalia w tym sezonie jest w bardzo dobrej dyspozycji i to była kwestia czasu, kiedy uda jej się pokonać tę magiczną barierę – chwaliła koleżankę mistrzyni Europy.

Natalia raz jeszcze zamarła. Wpatrzona w kosz ze swoimi rzeczami – chociaż ciężko powiedzieć, żeby w nie patrzyła, po prostu miała otwarte oczy, znów znalazła się w innym, samotnym świecie. Nagle otworzyła usta, żeby złapać mocniej powietrze. Parę wdechów przywróciło ją do naszego świata – Na razie o niczym nie myślę, było lekkie zmęczenie, starałam się dojść do siebie i na pewno chwilę to zajmie zanim dojdzie do mnie, co zrobiłam i sobie przeanalizuję ten bieg. Po starcie to zawsze chwilę trwa.

Oby krócej trwało czekanie na kolejną Polkę z życiówką poniżej 50 sekund.

 

korespondencja z Chorzowa

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Z wykształcenia hungarysta, z pasji dziennikarz i komentator sportowy, członek Klubu Dziennikarzy Sportowych i Międzynarodowego Stowarzyszenia Prasy Sportowej (AIPS), uczestnik Programu dla Młodych Reporterów AIPS, miłośnik sportów olimpijskich, naiwny idealista