W piątek specjaliści i specjalistki od kolarstwa torowego walczyli w kolejnym dniu odbywających się we Francji mistrzostw świata.

Bezsprzecznym wydarzeniem nie tylko trzeciego dnia, ale i całego czempionatu był finał biegu na dochodzenie panów. W decydującej odsłonie zmagań na dystansie czterech kilometrów naprzeciw siebie stanęło dwóch Włochów – Jonathan Milan oraz Filippo Ganna. Bardziej znany z dwójki kolarzy znad Półwyspu Apenińskiego, który na co dzień jeździ w barwach szosowej ekipy INEOS Grenadiers miał za sobą udaną próbę bicia rekordu świata w jeździe godzinnej. Wysiłek jakiemu Ganna poddał się w ubiegłą sobotę rzutował na rywalizację drużynową, w której mistrzowie sprzed roku prowadzeni przez Filippo ulegli Brytyjczykom w zmaganiach o złoto. Tym razem było jednak inaczej. Słabszy początek Ganny i ponad sekundowa strata do swojego konkurenta po pierwszym kilometrze okazał się celowym i jak najbardziej zaplanowanym zabiegiem – później Włoch wzniósł się na niebotyczny poziom, połykał kolejne metry urywając cenne sekundy i na metę wjechał z czasem 3:59.636, który okazał się o ponad trzy dziesiąte sekundy lepszy od dotychczasowego rekordu globu. Po medal z najmniej cennego kruszcu sięgnął Portugalczyk Ivo Oliveira. Jedyny reprezentant Polski, którym był Kacper Majewski, swój udział zakończył na eliminacjach.

Drugą rywalizacją, która najbardziej przyciągała uwagę fanów kolarstwa był sprint pań. Dość nieoczekiwanie w finale zabrakło Emmy Hinze – murowanej faworytki i triumfatorki sprzed roku. Na pocieszenie reprezentantce Niemiec pozostał brązowy medal, który przedstawicielka naszych zachodnich sąsiadów wywalczyła pokonując Holenderkę Laurine van Riessen. Miejscową publikę w ekstazę wprawiła Mathilde Gross – Francuzka najpierw odprawiła w półfinale wspomnianą Hinze, a później pokonała w walce o złoto jej rodaczkę Leę Sophię Friedrich.   

Z przyzwoitej strony w wyścigu punktowym pokazał się Wojciech Pszczolarski. Oczy polskiej publiczności niezwykle cieszyła bardzo aktywna jazda naszego rodaka. Niestety nieudany pierwszy atak po zdobycie dodatkowych 20 punktów (przyznaje je się wtedy, gdy zawodnik zdubluje całą stawkę) zakończył się niepowodzeniem i kosztował go wiele sił – tym bardziej wynik 34 punktów oraz ósma pozycja na świecie nie są powodem do wielkiego smutku. Z dorobkiem 76 „oczek” zwyciężył Holender Yoeri Havik, za którego plecami uplasowali się Roger Kluge (Niemcy) oraz Fabio van den Bossche (Belgia).

Tego dnia ze złota mógł się również cieszyć inny kolarz jeżdżący w charakterystycznym pomarańczowym stroju – Jeffrey Hoogland. Wicemistrz świata w rozgrywanej czwartkowym wieczorem konkurencji keirin zdeklasował swoich rywali wyprzedzając reprezentanta gospodarzy Melvina Landerneau prawie o półtorej sekundy! Niespodziewanie trzeci Hiszpan Alejandro Martinez stracił do triumfatora ponad 1,7 sekundy. To była prawdziwa deklasacja.

Przez cały dzień o tytuł mistrzyni świata rywalizowały również wieloboistki. W po czterech wyścigach w konkurencji omnium (scratch, tempo, wyścigu eliminacyjnym i punktowym) najlepsza okazała się Amerykanka Jennifer Valente. Kolejne krążki wywalczyły Maike van der Duin (Holandia) oraz Maria Martins (Portugalia), czyli przedstawicielki nacji mogących poszczycić się innymi medalowymi zdobyczami w piątek. Karolina Karasiewicz zajęła 21. pozycję.

Sobota na podparyskim welodromie zapowiada się niezwykle obficie. Organizatorzy na ten dzień zaplanowali min. pierwszą część zmagań sprinterów, męskie omnium, bieg na dochodzenie pań, czy żeński madison –  to tylko część z tego, czym będziemy mogli raczyć swoje oczy podczas przedostatniej części czempionatu.  

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.