Czas na rehabilitację – Polki niespodziewanie uległy wczoraj niżej notowanej reprezentacji Holandii 0:3. Dziś na drodze podopiecznych trener Lavariniego stanie niepokonana dotąd kadra Chin. 

To było…niespodziewane. Wszak nikt, szczególnie z osób zaangażowanych w poczynania reprezentantek Polski, nie zakładał tak bolesnej porażki (czy w ogóle samej porażki). 0:3 w starciu z fatalnie spisującymi się dotąd Holenderkami (dotąd nie odniosły one nawet zwycięstwa w rozgrywkach tegorocznej Ligi Narodów) zdecydowanie jest rezultatem wstydliwym, szczególnie biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe dokonania na przestrzeni całych rozgrywek, jak i samego turnieju w Hongkongu. Wszak równie niespodziewanym było imponujące zwycięstwo nad faworyzowaną reprezentacją Turcji, odniesione z resztą…zaledwie dzień wcześniej.  

Dziś pojawia się szansa na rehabilitację, Polki czeka jednak niewątpliwie trudne zadanie. Chinki lokują się obecnie na czele tabeli Ligi Narodów, nie zaznając dotąd goryczy porażki (3:2 z Brazylią, 3:0 z Niemcami, 3:1 z Holandią, 3:0 z Japonią, 3:0 z Kanadą, 3:1 z Bułgarią). Sytuacja jest jednak jeśli nie analogiczna, to przynajmniej niezwykle podobna do opisywanej przeze mnie przed dwoma dniami (wspomniany pojedynek z Turczynkami). Również historia spotkań bezpośrednich nie wygląda z perspektywy Polek jakkolwiek imponująco – po raz ostatni nasze reprezentantki ograły zawodniczki z Państwa Środka w roku 2018. Od tej pory Chinki pięciokrotnie odprawiały “Biało-czerwone” z kwitkiem. 

Bukmacherzy stawiają reprezentację Chin w roli wyraźnego faworyta zbliżającego się pojedynku. Liderki rozgrywek przyjechały do Hongkongu w relatywnie mocnym zestawieniu, w rubryce absencji wyróżnia się jednak nazwisko rozgrywającej Ding Xia. Stoi to w wyraźnej opozycji do potencjalnych możliwości trenera Lavariniego, mocno ograniczonych przez liczne problemy kadrowe w szeregach Polek. 

 

Autor: Mateusz Kurpiewski

UDOSTĘPNIJ
Mateusz Kurpiewski
Fan sportu, a przede wszystkim jego otoczki - najciekawsze dzieje się poza boiskiem.