Hubert Hurkacz udanie rozpoczął tegoroczne zmagania rozgrywanego w Waszyngtonie turnieju City Open. Polak w pierwszej rudzie mierzył się z reprezentantem gospodarzy Donaldem Youngiem. Po jednostronnym pierwszym secie, wrocławianin musiał włożyć sporo sił w rozstrzygnięcie na swoją korzyść drugiej partii. W całym spotkaniu udało mu się jednak zwyciężyć bez straty seta. Mecz zakończył się wynikiem 6-1, 6-4.

„Na papierze” Polak silniejszy

Przed rozpoczęciem gry w roli faworyta stawiano 22-letniego Polaka. Hurkacz miał już na koncie zwycięstwo nad Youngiem z tegorocznej pierwszej rundy Indian Wells. W tamtym pojedynku triumfował w dwóch setach, by zanotować następnie najlepszy turniejowy start w karierze. W marcowych zmaganiach na amerykańskiej ziemi zatrzymał go dopiero na etapie walki o półfinał Roger Federer.

Na korzyść Polaka przemawiała także jego rankingowa pozycja. W ostatnich latach Young prezentował się zdecydowanie poniżej oczekiwań i wypadł poza najlepszą setkę zestawienia. Tymczasem Hurkacz od dłuższego czasu utrzymuje się w top pięćdziesiątce, zajmując w niej aktualnie 44. miejsce. Mimo to niezwykle obiecującego w czasach juniorskiej kariery Younga nie należało lekceważyć. Na kortach waszyngtońskiego turnieju w ciągu ostatnich lat zakończył on zmagania na etapie pierwszej rundy zaledwie raz. W najlepszym okresie był 38. rakietą świata. Poza tym w turnieju City Open pokonywał już zawodników takich jak Kevin Anderson, czy Stan Wawrinka.  Nie było więc wątpliwości co do tego, że drzemie w nim niewykorzystany potencjał. 

Gra do jednej bramki

Mecz rozpoczął się od serwisu Hurkacza, który nie miał najmniejszych problemów z wygraniem przy własnym podaniu. Dobrą dyspozycję potwierdził błyskawicznie doprowadzając do pierwszej szansy na przełamanie. Young zdołał uratować się przed niebezpieczeństwem, ale można było zauważyć, że zdobywanie punktów przychodzi mu dużo trudniej niż rywalowi. Polak nie zniechęcił się niewykorzystaną okazją i już w czwartym gemie wypracował sobie kolejny trzy szanse na objęcie prowadzenia w spotkaniu.

Hurkacz imponował w polu zagrywki, utrzymując wysoki procent trafionych pierwszych podań. Dodatkowo przeważał nad przeciwnikiem pod względem wymian zakończonych efektownymi winnerami. Po chwili na tablicy pojawił się wynik 3-1. Minuty płynęły, a wrocławianin zyskiwał coraz więcej pewności siebie. Przekładało się to na obraz gry. Następnego gema zapisał on na swoim koncie bez straty punktu, by po chwili znów zagrozić Youngowi przy jego podaniu. Przy stanie 40:15 Amerykanin okazał się bezradny i ponownie stracił serwis. Zwycięstwo Hurkacza w pierwszej partii było już  formalnością. Polak nie stracił koncentracji wygrywając ostatecznie 6-1.

Nie tak szybko

Na początku drugiej odsłony Amerykanin nieco poprawił serwis. Niemoc przyszła jednak bardzo szybko. Już w trzecim gemie Young musiał bronić trzech break pointów. Hurkacz nie wypuścił z rąk tak wypracowanej przewagi i doprowadził do stanu 2-1. Po chwili sam znalazł się jednak w opałach, gdy przy jego serwisie to Young zdobył trzy punkty z rzędu. W efekcie mógł błyskawicznie odrobić straty. Polak bronił kolejnych break pointów, ale nie udało mu się uchronić przed przełamaniem powrotnym.

Taki obrót wydarzeń tylko zmotywował go do agresywniejszej gry. W efekcie już w piątym gemie Young ponownie stracił podanie, a Hubert mógł zapomnieć o wpadce sprzed kilku chwil. Amerykanin nie złożył jednak broni i sprawiał Polakowi znacznie więcej problemów niż w pierwszym secie. Mimo to wrocławianinowi udało się tym razem utrzymać przewagę przełamania.

Donald Young przypomniał o sobie w ósmym gemie zdobywając trzy szanse na wyrównanie. Hurkacz stanął przed trudnym zdaniem, ale po raz kolejny udowodnił, że pod presją potrafi zaprezentować swój najlepszy tenis. Po chwili wykorzystał drugą piłkę na wagę gema i doprowadził do stanu 5-3. Amerykanin utrzymał się jeszcze w grze przy własnym podaniu. Na odrabianie strat było jednak za późno. Polak zwyciężył drugiego seta wynikiem 6-4, wykorzystując pierwszą piłkę setową. W ten sposób zameldował się w drugiej rundzie turnieju rangi ATP 500 w Waszyngtonie. Na kolejnym etapie zmagań czeka na niego ubiegłotygodniowy zwycięzca z Newport John Isner. Amerykanin w Waszyngtonie jest rozstawiony z numerem piątym.

fot. sporteuro.pl

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.