Seria udanych występów podczas tenisowych rozgrywek na amerykańskich kortach twardych sprawiła, że Hubert Hurkacz znalazł się w głównej drabince prestiżowych zawodów w Monte Carlo bez konieczności gry w kwalifikacjach. Na tym jednak  zakończyły się dla niego dobre informacje. Już na pierwszym etapie zmagań Polaka czekał mecz z wielkim, chorwackim, młodym talentem – Borną Coricem. Aktualnie trzynasty zawodnik świata wyprzedzał wrocławianina w zestawieniu o niemal 40 pozycji. Poza tym w dorobku miał m.in. dwukrotne zwycięstwo w meczu z samym Rogerem Federerem. Imponującego w ostatnich miesiącach Hurkacza nie należało jednak skazywać na porażkę. Kilka tygodni temu pokonał on przecież w Miami grającego z „trójką” Dominika Thiema. Spotkanie było wyjątkowo wyrównane, ale w kluczowych momentach zmagań wyższość udowodnił Coric. Mecz zakończył się wynikiem 4:6, 7:5, 5:7.

Cena braku precyzji

Spotkanie od początku było bardzo wyrównane. Obaj zawodnicy dobrze serwowali i popełniali mało błędów. Na tym etapie gry nie doczekaliśmy się szans na przełamanie ani po jednej, ani po drugiej stronie. Cztery pierwsze gemy padły łupem podającego. Polak próbował przejąć inicjatywę i zagrał kilka agresywnych piłek, które ze zmiennym szczęściem lądowały w korcie. Doprowadziło to do sytuacji, w której Coric wypracował dwie szanse na przełamanie. Hurkaczowi udało się obronić pierwszego breaka, ale przy następnej wymianie forhandem po crossie posłał on piłkę w aut. Jego rywal objął prowadzenie 3-2. W kolejnym gemie Coric utrzymywał wysoki poziom koncentracji i nadal świetnie serwował. Tenisiści konsekwentnie wygrywali przy własnym podaniu, a na przełamanie powrotne nie było szans. Pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 6-4.

Nie taki bezbłędny

Przełomowy moment miał miejsce w trzecim gemie. Hurkacz znalazł się pod ścianą gdy jego rywal doprowadził do stanu 40:15. Chorwat miał dwie szanse na przełamanie, ale Polakowi udało się wydobyć z tarapatów. Piątego gema rozpoczął on od imponującej akcji z trudnym technicznie lobem. Po tym zagraniu posłał jednak piłkę w siatkę i przegrał całą wymianę. Z pomocą w postaci kilku autowych uderzeń nieoczekiwanie przyszedł Chorwat. Polak zamierzał to wykorzystać i w następnej części gry zdecydował się na kilka kątowych, agresywnych akcji. Taka postawa zapewniła mu aż trzy szanse na objęcie prowadzenia w drugim secie. Hurkacz ryzykował, ale piłki nie mieściły się w korcie. Po chwili rywal ponownie podał mu rękę. Tym razem wrocławianin nie zmarnował okazji i doprowadził do stanu 4-2. Coric nie złożył broni, co sprawiło że jego przeciwnik  w utrzymanie serwisu musiał włożyć wiele wysiłku. Serię wyrównanych wymian Hurkacz zakończył nieprawdopodobnym passing-shotem  po crossie.

Gra Polaka poprawiała się z każdą chwilą. Coric obronił następnego gema, ale to jego rywal serwował, by wygrać drugiego seta. Przy stanie 5-3 wrocławianin popełnił serię błędów i wynikiem 0:40 maksymalnie utrudnił sobie sytuację. Kilka szczęśliwie rozstrzygniętych akcji dało mu  nadzieję, która rozpłynęła się gdy jego forhand znów nie zmieścił się w korcie. Z przewagi przełamania pozostało jedynie wspomnienie. Wielką bolączką Polaka nadal były błędy własne. Wyjątkowo dobrze Hurkacz zagrał w 10. wygranym „na sucho” gemie. Pierwszą piłkę setową zdobył dosyć nieoczekiwanie, kiedy jego przeciwnik w stuprocentowej sytuacji nie trafił smeczem, a następną  posłał piłkę w aut. W ten sposób Polak wygrał drugiego seta i zachował szanse na awans do następnej rundy.

Wygrana bitwa, przegrana wojna

Decydująca partia rozpoczęła się od pozasportowych utrudnień. W Monte Carlo zaczęło kropić, ale sędzia przez dłuższy czas nie zarządzał przerwy w grze. Niesprzyjające okoliczności rozproszyły obu zawodników. Hurkacz nieoczekiwanie już w otwierającym gemie stracił własne podanie. Po chwili konieczne okazało się wstrzymanie rywalizacji. Kiedy zawodnicy wrócili na kort, obraz gry nie uległ wyraźnej zmianie. Każdy z tenisistów zapisał na swoim koncie po gemie. Coric miewał chwile słabszej dyspozycji, ale Polak także bywał nieprecyzyjny. Przełamanie z początku seta zapewniło mentalną przewagę Chorwatowi. Wydawało się, że wszystko zmierza do nieuchronnej powtórki wyniku z pierwszej odsłony spotkania. Przy stanie 5-4 Hurkacz zanotował ważnego break-pointa i mógł odwrócić losy spotkania. Niestety po okresie świetnej gry, znów przydarzył mu się umiejętnie wykorzystany przez Corica kryzys, który przesądził o wyniku starcia. Polak po wyrównanej rywalizacji na etapie pierwszej rundy zakończył swoje tegoroczne zmagania w turnieju w Monte Carlo.

fot.: www.tenisportal.com

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.