W sobotę odbył się czternasty etap tegorocznego Giro d’Italia. Z pozoru nietrudny odcinek okazał się areną pięknych zmagań i wielkich emocji. Najlepszy okazał się Brytyjczyk Simon Yates.

Kolarze mieli do pokonania 147 kilometrów prowadzących z Santeny do Turynu. Profil trasy był mocno pofałdowany, z niewielką ilością jazdy po płaskim terenie – najbardziej prawdopodobnym scenariuszem było więc zwycięstwo ucieczki. Nic więc dziwnego, że od początku etapu trwała zażarta walka o znalezienie się w odjeździe. Ze względu na ciągłe ataki i rwane tempo ostateczny skład ucieczki poznaliśmy dopiero na podjeździe pod Il Pilonetto – ponad 40 kilometrów po starcie.

Na początku sobotniej rywalizacji otrzymaliśmy przykrą wiadomość – z wyścigu wycofał się Tom Dumoulin, który skarżył się na ból pleców. Gdy sytuacja na trasie uspokoiła się, dwunastoosobowa czołówka miała około trzech minut przewagi nad główną grupą. Na 85 kilometrów przed metą na czoło peletonu wysunęli się kolarze ekipy BORA-hansgrohe, którzy dość nieoczekiwanie zaczęli dyktować bardzo mocne tempo. Skutkowało to ostrą selekcją w głównej grupie oraz diametralnym zmniejszeniem straty do ucieczki, która na początku pierwszej z dwóch rund wokół Turynu wynosiła zaledwie 20 sekund – wtedy wiedzieliśmy już, że tym razem triumfatorem nie okaże się uczestnik ucieczki.

Odjazd został zlikwidowany tuż przed pierwszym podjazdem pod Supergę. Przodujący w peletonie zawodnicy niemieckiej drużyny wcale nie zwalniali tempa, lecz wręcz przeciwnie – zwiększali je. Skutkowało to kolejną selekcją, w efekcie której grupa lidera wyścigu zmniejszyła się z 25 do 12 kolarzy. W czołówce jechali prawie wszyscy kolarze z czołowych miejsc w klasyfikacji generalnej – najwyżej sklasyfikowanym nieobecnym był piąty Guillaume Martin. Podczas drugiego podjazdu na Supergę na atak zdecydował się Jai Hindley. Za Australijczykiem ruszyli Richard Carapaz, Juan Pedro Lopez oraz Vincenzo Nibali – do czołowej czwórki po chwili dołączył Mikael Landa.

Wśród prowadzących doszło do przestoju, który wykorzystali Pello Bilbao, Simon Yates, Domenico Pozzovivo, Joao Almeida i Emanuel Buchmann. Nowa czołówka złożona z dziesięciu zawodników nie zdołała jednak na długo się utrzymać – Richard Carapaz przeprowadził jeden z najważniejszych ataków dnia, dzięki któremu Ekwadorczyk zdołał odjechać głównej grupie, z której odpadł hiszpański lider. Obecny mistrz olimpijski utrzymywał swoją przewagę przez cały zjazd, aż do Colle della Maddalena. Na ostatnim premiowanym podjeździe dnia z ośmioosobowego pościgu zaatakowali  Hindley oraz Nibali.

Włosko-australijski duet zdołał dogonić Carapaza jeszcze przed szczytem. Do czołówki zdołał również dojechać Simon Yates i to Brytyjczyk wymierzył decydujący cios – kolarz zespołu BikeEexchange ruszył na premii lotnej, która ulokowana była na nieco ponad cztery kilometry przed metą. Jego atak nie spowodował poruszenia u Carapaza i Hindleya, dla których nie stanowił zagrożenia w klasyfikacji generalnej. Trzeci zawodnik ubiegłorocznego Giro wypracował sobie tym samym wystarczającą przewagę, aby na linię mety wjechać z uniesionymi rękami i pewnością zwycięstwa. Da drugim i trzecim miejscu zostali sklasyfikowani kolejno Hindley oraz Carapaz.

Słowa uznania należą się również Vincenzo Nibalemu. Dla „rekina z  Mesyny” jest to ostatni sezon w karierze. Pożegnalne Giro Włoch rozpoczął od słabej dyspozycji na podjeździe pod Etnę. Po porażce na swoim rodzimym terenie wydawało się, że Nibali nie zdoła już zaliczyć dobrego występu. Tymczasem na czternastym etapie zdołał uplasować się w najlepszej czwórce po wspaniałej i aktywnej jeździe. Tym bardziej szkoda, że Vincenzo nie zdołał ukoronować swojej kariery zwycięstwem etapowym, lub chociaż miejscem na podium.

Trzeba przyznać, że sobotni etap zdecydowanie przewyższył oczekiwania nawet najbardziej wymagających kibiców. Wspaniała walka skutkowała również zmianą posiadacza Maglia Rosa – od teraz jest nim Carapaz. Na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej znajduje się Hindley, który do lidera traci siedem sekund. Podium uzupełnia Joao Almeida, nad którym kolarz Ineos-Grenadiers ma pół minuty przewagi.

Niedziela będzie górskim zakończeniem drugiego tygodnia zmagań na Giro d’Italia 2022. Na trasie piętnastego etapu organizatorzy zaplanowali trzy górskie premie, z czego dwie mają status pierwszej kategorii. Kolarze pokonają 177 kilometrów z Rivarolo Canavese do Cogne. Wiele metrów przewyższenia, meta usytuowana na końcu ponad dwudziestokilometrowego podjazdu oraz niewielkie różnice w czołówce klasyfikacji generalnej sprawiają, że możemy się spodziewać walki wśród najlepszych.  

Jarosław Truchan

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.