W środę sportowa Polska podzieliła się na dwa obozy. Jedni cieszyli się jeszcze w nocy, gdy większość ludzi w naszym kraju twardo spała, innych zaś euforia ogarnęła po przebudzeniu się rano i spojrzeniu w telefon. Radość całego kraju wyniknęła z bezprecedensowego wydarzenia dnia, które miało miejsce na kortach w Melbourne – awansu Magdy Linette do półfinału Australian Open!

Ćwierćfinałową rywalką Polki była Karolina Pliskova. Czeszka to niezwykle doświadczona zawodniczka mająca na swoim koncie 16 tytułów rangi WTA. Klasa rywalki i waga meczu, którego stawką był awans do najlepszej czwórki turnieju mogły w oczach wielu stawiać znak zapytania przy tym, czy Magda podoła wyzwaniu w postaci bitwy na nieznanym dotąd lądzie. Jednakże na drugiej szali wagi szans Linette można było stawiać jej dotychczasową drogę przebytą w imprezie. Powiedzieć, że Poznanianka nie miała łatwej drabinki turniejowej, to nic nie powiedzieć. Aby znaleźć się w ćwierćfinale Magda musiała pokonać tak uznane rywalki jak Anett Kontaveit, Jekatierina Aleksandrowa, czy będąca jedną z faworytek całej imprezy Caroline Garcia. Skoro więc nasza rodaczka potrafiła wychodzić zwycięsko z takich pojedynków, dlaczego nie miałaby tego zrobić jeszcze raz? Z takim nastawieniem o godzinie 1:00 w nocy naszego czasu zasiedliśmy do oglądania polsko-czeskiej rywalizacji.    

Mecz otworzyło przełamanie na korzyść Pliskovej, po którym nastąpiła błyskawiczna odpowiedź ze strony Magdy. Po chwili Linette zdołała ponownie odebrać serwis rywalce, tym razem na 4:2, wygrywając gema przy podaniu Czeszki do zera. Magda nie pozwoliła na roztrwonienie tej przewagi przewagi, mimo, że  musiała bronić jednego break pointa. Po nim nastąpiła piłka setowa, którą zajmująca obecnie 45. miejsce w rankingu WTA tenisistka bez wahania wykorzystała. W drugiej partii można było zauważyć delikatną przewagę po stronie Polki. Linette miała co prawda lekkie problemy przy swoim drugim gemie serwisowym, lecz później to ona straszyła bardziej doświadczoną rywalkę przy serwisie reprezentantki Czech. Jednakże żadna z aż sześciu piłek na przełamanie, jakie miała Magda, nie została przez nią wykorzystana. Panie szły łeb w łeb, gem po gemie zbliżając się w stronę wydającego się nie do uniknięcia tie-breaka. Gdy oglądający to spotkanie kibice starali się przygotować mentalnie na dogrywkę, nagle przy stanie 5:5 pojawił się siódmy break point dla Linette. Tym razem siódemka okazała się szczęśliwa – Polka przełamała rywalkę w ostatnim możliwym momencie, po czym dorzuciła wygranego gema przy własnym podaniu i triumfowała w całym meczu 6:4,7:5.

Magda stała się trzecią reprezentantką naszego kraju, której udało się awansować do półfinału Australian Open (wcześniej na Antypodach dokonały tego Agnieszka Radwańska i Iga Świątek) . Jest to bez wątpienia największy sukces w karierze Poznanianki i piękne zadośćuczynienie za to, że przez całą karierę była postrzegana jako „ta druga”. Teraz to ona stoi w blasku fleszy i dostaje należną jej rekompensatę za ogrom pracy, jaką wykonuje na co dzień. Być może nieeleganckie jest zaglądanie w pesel paniom, ale australijski wyczyn Magdy jest najlepszym przykładem na to, że życie zaczyna się po trzydziestce!

W półfinale na Linette czeka kolejne wielkie wyzwanie. Tym razem rywalką Polki będzie będąca w wybitnej formie Aryna Sabalenka. W nocy z wtorku na środę nie dała ona szans Donnie Vektic, gładko pokonując reprezentantkę Chorwacji 6:3,6:2.

Po paniach na Rod Laver Arena wyszli panowie walczący o pozostałe dwa miejsca w półfinałach. Jako pierwsze zostało rozegrane starcie dwóch Amerykanów, w którym Tommy Paul po czterech setach walki okazał się lepszy od rozgrywającego dopiero pierwszy turniej poza granicami swojego kraju Bena Sheltona. Zwiodło natomiast spotkanie zapowiadane jako absolutny hit dnia, którego uczestnikami byli Novak Djoković i Andriej Rublow. Oczekiwaliśmy niezwykle wyrównanego starcia stojącego na bardzo wysokim poziomie – w końcu po dwóch stronach siatki stanęli piąty i szósty tenisista rankingu ATP. Tymczasem Serb zdeklasował swojego młodego rywala, pokonując go w trzech setach 6:1,6:2,6:4. To kolejny mecz, w którym przeciwnik zmierzającego po swój dziesiąty tytuł w Melbourne Novaka nie postawił mu najmniejszego oporu.

Czwartek upłynie pod znakiem półfinałów pań, które rozpoczną się o godzinie 9:30 czasu Polskiego. Jako pierwsze zmierzą się zawodniczki, które swoje ćwierćfinały rozegrały we wtorek – Elena Rybakina oraz Victoria Azarenka. Po nich na kort centralny wyjdą Magda Linette i Aryna Sabalenka. Jak widać, tym razem mecz Polki odbędzie się w przyjaznych godzinach dla publiki nad Wisłą. Nie ma więc wymówek – w czwartek około godziny 11:30 zasiadamy głęboko w fotelach, krzesłach biurowych, siedzeniach w autobusie, krzesełkach w szkołach i na uczelniach, silnie dopingując Magdę. Dzień, w którym może zostać napisana historia nie zdarza się codziennie!          

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.