W niedzielę rozpoczął się będący zwieńczeniem sezonu tenisowego turniej ATP Finals. Tego dnia pierwszą kolejkę meczów w pierwszej fazie imprezy rozegrała grupa zielona, w której znaleźli się: Rafael Nadal, Felix Auger-Aliassime, Casper Ruud oraz Taylor Fritz.
Konfrontacją, która rozpoczęła zmagania w turyńskiej hali był norwesko-kanadyjski pojedynek. Będący ostatnio w znakomitej formie Felix nie dowiózł jej jednak do stolicy Piemontu – podczas prawie dwóch godzin spędzonych na oglądaniu tego meczu ujrzeliśmy bardziej słabą grę Montrealczyka, aniżeli wspaniałą dyspozycję Ruuda. W pierwszym secie obaj panowie skupili się na utrzymywaniu własnego serwisu, czego owocem było brak nie tylko przełamań, ale także i break pointów. W tie-breaku lepiej spisał się Casper, który wygrał trzynastego gema stosunkiem 7-4. W drugim secie kluczowym momentem był gem serwisowy Kanadyjczyka przy stanie 3:3. Dwukrotny finalista turniejów wielkoszlemowych wykorzystał wtedy jedyną w tym pojedynku piłkę na przełamanie, po czym dowiózł swoją przewagę do końca triumfując ostatecznie 7:6,6:4.
W drugim niedzielnym meczu doszło do rewanżu za ćwierćfinał tegorocznego Wimbledonu. W pierwszym secie spotkania Nadal-Fritz można było doszukać się podobieństwa do konfrontacji sprzed paru godzin, którym było trzymanie się własnego podania. Mimo trzech break pointów nie obejrzeliśmy żadnego odebrania serwisu, po czym doszło do tie-breaka, w którym górą okazał się Amerykanin. Fritz, który w Turynie gra nijako „w zastępstwie” za nieobecnego Carlosa Alcaraza nie miał najmniejszych problemów w drugiej partii zakończonej rezultatem 6:1 na korzyść zwycięzcy tegorocznego turnieju rangi ATP Masters 1000 w Indian Wells. Jednakże rozmiar wygranej Taylora nie był efektem wspięcia się na niebotyczny poziom przez tenisisty zza oceanu, lecz znacznym pogorszeniem dyspozycji Nadala. Rafa w tym meczu ewidentnie nie był sobą i dał jasno do zrozumienia, że do Włoszech przyjechał jako cień samego siebie sprzed miesięcy.
Podczas pierwszego dnia turnieju kończącego sezon zabrakło błysku, którego można było oczekiwać wiedząc, że mierzyć się ze sobą będą najlepsi tenisiści ostatniego roku. Z pewnością niedzielne spotkania nie zapiszą się w historii tego sportu, a za trzy dni nikt o nich nie będzie już pamiętał. Są jednak duże szanse na to, że piękną grę zobaczymy w poniedziałek. Grupa czerwona, w której tego dnia rozpocznie się rywalizacja, w piłkarskim żargonie z pewnością byłaby określona grupą śmierci. Jako pierwszy o godzinie 14:00 zostanie rozegrany bratobójczy pojedynek, w którym zmierzą się Danił Miedwiediew oraz Adrej Rublow. O 21:00 dojdzie natomiast do powtórki z półfinału ostatniego w tym sezonie turnieju Masters 1000 w Paryżu, czyli starcia Djoković-Tsitsipas. Będą to dwa mecze tenisowej wagi ciężkiej!