Główna punkt wielkiego spektaklu nie zawiódł! GP Las Vegas zapewniło kibicom emocje od startu do linii mety. Mała przyczepność na torze okazała się zdradziecka dla wielu kierowców i napędzała bieg przedostatniego wyścigu w sezonie. Triumfował Max Verstappen przed Charlesem Leclerciem, który wyrwał drugą pozycję z rąk Sergio Pereza w ostatnich zakrętach wyścigu. Meksykanin tym samym zagwarantował sobie drugie miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu.

Jak przystało na ten weekend, wieczór w Nevadzie nie mógł zacząć się gładko. Podczas zwyczajowej parady kierowców przed wyścigiem w jednym z zabytkowych aut doszło do wycieku oleju. Chociaż porządkowi zadbali o to, by kierowcy nie odczuli skutków tego zdarzenia, pozostała po nim plama pogarszała przyczepność i tak już brudnej „parzystej” strony toru.

Verstappen mimo wszystko z pierwszego zakrętu wyjeżdża jako pierwszy. Bardzo szybko zrównał się z Leclerciem, a oboje wyjechali poza tor w jedynce. Początek wyścigu Ferrari mogło uznać za fatalny, bo ofiarą ogromnego zamieszania w środku stawki padł Carlos Sainz startujący z dwunastej pozycji. Cegiełkę dołożył do tego Fernando Alonso, który tracąc przyczepność w trakcie wyprzedzania kilku kierowców po wewnętrznej, obrócił się w środku zakrętu i spowodował reakcję łańcuchową. Stało się to tuż przed Valtterim Bottas, który nie miał wyboru i uderzył przednim skrzydłem w skrzydło Alonso. W podobnej sytuacji pozostawiony został Perez, który również potrzebował wizyty w alei serwisowej i nowego skrzydła. Do kontaktu dochodzi również pomiędzy Sainzem a Lewisem Hamiltonem. Na tor wywołano wirtualny samochód bezpieczeństwa.

2 okrążenia później ofiarą nierówności na torze pada Lando Norris, który tuż przed zakrętem numer 12 nagle uderzył najpierw w bandę boczną, po tym jak uciekła przyczepność spod tylnej osi, a rozpędzony bolid już bezwładnie skierował się w kierunku drogi ucieczki, który umieszczona jest tuż obok. Brytyjczyk wyszedł z samochodu o własnych siłach, choć widać, że przyjął na siebie spore uderzenie i czeka go nie jeden siniak. Na dwa okrążenia VSC zamieniono zatem na zwykły samochód bezpieczeństwa.

Restart nie przyniósł roszad w czołówce. Widać było, że kierowcy przykładali ogromną uwagę do właściwego dogrzania opon. Oscar Piastri skorzystał za to z okazji do ataku i awansował na dziesiątą pozycję. Verstappen niezwykle szybko zbudował sobie przewagę 2 sekund nad Charlesem Leclerciem. Na siódmym okrążeniu dostajemy również informację na temat decyzji sędziów dotyczącej incydentu pomiędzy tą dwójką jeszcze z pierwszego zakrętu. Uznali, że Holendrowi należy się kara 5 sekund za wypchnięcie rywala z toru i zyskanie przewagi. Różnica ku zaskoczeniu wszystkich nie tylko nie powiększyła się, a stopniała delikatnie poniżej granicy 2 sekund.

Stan opon Verstappena po czasie pozwolił Leclercowi zbliżyć się na tyle, by zyskać DRS za samochodem Red Bulla. Monakijczyk wyprzedził Holendra, a ten pojawił się u swoich mechaników w celu zmiany wysłużonego już kompletu ogumienia. W środku stawki cały czas działo się jednak sporo. Doszło m.in. do kontaktu pomiędzy Lewisem Hamiltonem a Oscarem Piastrim, za wyprzedzenie, którego zabierał się kierowca Mercedesa. W bolidzie Brytyjczyka przebita zostaje jedna z opon, Piastri również odnosi uszkodzenia i zmuszony jest pojawić się w alei serwisowej.

Leclerc pojawia się w końcu u mechaników i wyjeżdża na tor na trzeciej pozycji za Lance’em Strollem. Verstappena miała czekać całkiem spora przeprawa, by z ósmej pozycji pojawić się za plecami swojego głównego rywala. Gładko szło do momentu spotkania z Russelem. Podczas próby ataku w zakręcie numer 12 pomiędzy obojgiem kierowców dochodzi do kolizji. Oboje odnoszą również spore uszkodzenia. Na tor ponownie wyjeżdża samochód bezpieczeństwa. Sytuacja trafiła niemal natychmiast na biurko sędziów, którzy uznali, że to Russell jest winny kolizji i wręczyli Brytyjczykowi 5 sekund kary.

Najbardziej na drugim samochodzie bezpieczeństwa zyskał Sergio Perez, któremu dało to okazję pit stopu okupionego dużo mniejszymi konsekwencjami na torze. Meksykanin na 30. okrążeniu znalazł się bardzo blisko prowadzącego Leclerca. W tym samym czasie Verstappen walczył o awans do czołowej czwórki. Perez wyprzedza bolid Ferrari dwa okrążenia później i obejmuje fotel lidera wyścigu. W mgnieniu oka przed trzeciego Oscara Piastriego wskakuje Verstappen, co klaruje nad dzisiejsze podium wyścigu, choć jeszcze nie jego kolejność. Na 36. kółku Perez traci na moment przyczepność przy wjeździe do zakrętu, z czego skrzętnie korzysta Leclerc i zastępuje rywala na prowadzeniu. Kolejne okrążenie daje nam zamianę kolejności bolidów Red Bulla, a następne objęcie prowadzenia przez Maxa Verstappena, czyli powrót do status quo tego sezonu.

Kiedy czołowa trójka szachowała się pomiędzy sobą, nie ustawała walka w środku stawki. Pozycjami wymieniali się kierowcy Alpine, a w górę tabeli pięli się Russell, Sainz, Alonso i Hamilton.

Po wielu okrążeniach jazdy pod presją Pereza Leclerc niespodziewanie popełnia błąd i blokuje koło podczas hamowania. Korzysta z tego Meksykanin i na 43. okrążeniu wydawało się, że Red Bulle zmierzają w kierunku pewnego dubletu w wyścigu. Do alei serwisowej zjeżdża Oscar Piastri i po wylądowaniu na 12. miejscu wyrusza w pogoń za pierwszą dziesiątką.

Tuż przed końcem wyścigu pula kierowców, którzy nie ukończyli wyścigu, rozszerza się do trzech, a rywalizację w bardzo podobny sposób kończą najpierw Nico Hulkenberg, a później Yuki Tsunoda. Obaj przytomnie dotoczyli się poza tor, gdzie ich bolidy mogły zostać bezpiecznie odholowane bez potrzeby wywoływania neutralizacji.

Na finałowym pięćdziesiątym okrążeniu inżynier wyścigowy Verstappena prosi go o to, by zmniejszył delikatnie zbudowany przez siebie dystans do kolegi z zespołu, by pomóc mu w walce o utrzymanie drugiej pozycji. Ku zaskoczeniu wielu Max zgadza się i potwierdza, że postara się zrobić, co w jego mocy. Pomoc mistrza na wiele się nie zdała, bo Leclerc rzuca się do swojego ostatniego brawurowego ataku w zakręcie numer 14 i to właśnie on wyjeżdża z niego zwycięsko.

Verstappen wygrywa zatem wszystkie trzy wyścigi w Stanach Zjednoczonych, podnosząc licznik wygranych w sezonie do osiemnastu. To aż 78% wygranych wyścigów w sezonie. Nowe karty historii pisze również Perez, który w końcu zagwarantowuje sobie wicemistrzostwo świata i daje Red Bullowi pierwszy w historii dublet w klasyfikacji generalnej kierowców.

UDOSTĘPNIJ