Mimo połowy kwietnia w 2. kolejce żużlowego ścigania w Polsce w niektórych miastach pogoda rozdawała karty, kilka spotkań zostało przełożonych, ale tam, gdzie się udało odjechać spotkania kibice gospodarzy nie mogą czuć się zawiedzeni.

Na otwarcie 2. kolejki Speedway PGE Ekstraligi na tor wyjechali zawodnicy KS Apator Toruń i Fogo Unii Leszno. Toruńskie anioły w tym spotkaniu dla lesznian były bezlitosne, wygrali bezapelacyjnie 59:31.  Co prawda obraz pogromu zakrzywia wynik, bo do 10. biegu goście stawiali opór. Ostatnie pięć biegów to popis podopiecznych Piotra Barona, którzy wygrywali te biegi 5:1.  Wysoką formę potwierdzili Emil Sajfutdinow i Robert Lambert. Mile zaskoczyli gospodarzy juniorzy, zdobywając łącznie 11 punktów i bonus, a Wiktor Lampart zaliczył udany powrót po kontuzji. 

Na piątkowy deser mistrzowie Polski z Lublina zafundowali nam pogrom Stali Gorzów 55:35. Dwie pierwsze kolejki tegorocznych rozgrywek pokazały, że opinie ekspertów, którzy wskazywali Motor, jako pewnego faworyta do złota, wcale nie były przesadzone. Lublinianie przy Z5 nie dali żadnych szans gorzowskiej Stali. Mimo że spotkanie zapowiadało się niezwykle ekscytująco, w końcu spotkanie dwóch najlepszych drużyn w tabeli, to podopieczni Macieja Kuciapy szybko wybili gościom z głowy szanse na wywiezienie dobrego wyniku z Lublina. 

Pierwsza seria startów w całości należała właśnie do gospodarzy. W biegu młodzieżowym para lublinian zwyciężyła podwójnie, wykorzystując słabszy start gorzowskich juniorów. W kolejnych startach zawodnicy EBUT.PL STAL Gorzów starali się nadrabiać punkty, jednak lubelska drużyna jedynie powiększała swoje prowadzenie. Na pochwałę za umiejętną obronę zasłużył Bartosz Bańbor, który w biegu 6. wiózł Szymona Woźniaka za plecami przez prawie cztery pełne okrążenia. Po siedmiu wyścigach ORLEN OIL MOTOR Lublin prowadził z EBUT.PL STALĄ Gorzów 27:15.

W 10. gonitwie dnia bardzo dobre widowisko sprezentował kibicom Jack Holder, który wygrał start. Na pierwszym wirażu został jednak minięty przez Andersa Thomsena. Australijczyk starał się odrobić straconą pozycję i wywalczył trzy „oczka” na samej mecie. Po trzech seriach gospodarze prowadzili 38:22. Wciąż niepokonanym zawodnikiem był Bartosz Zmarzlik.

Zmieniło się to jednak w biegu 13., zamykającym czwartą serię zawodów, w którym kapitan ORLEN OIL MOTORU Lublin dojechał do mety na trzeciej pozycji. Przed biegami nominowanymi gospodarze prowadzili 49:29, a kwestia zwycięstwa w tym meczu była już rozstrzygnięta.

Niespodziewanie w gonitwie 14. swoje pierwsze tego dnia podwójne zwycięstwo zdobyła EBUT.PL STAL Gorzów. W kolejnym wyścigu obiła to drużyna z Lublina, finalnie wygrywając i pokonując gości 55:35.

W jedynym niedzielnym spotkaniu NOVYHOTEL FALUBAZ Zielona Góra zaliczył udane powitanie PGE Ekstraligi przy W69, pokonując ZOOLESZCZ GKM Grudziądz 48:42. Liderem gospodarzy był Jarosław Hampel (11), natomiast w zespole przyjezdnych na ogromne słowa uznania zasłużył Max Fricke, który zainkasował 16 „oczek” z bonusem.

Miejscowi marsz po zwycięstwo w tym meczu rozpoczęli już w drugiej gonitwie – para Krzysztof Sadurski – Oskar Hurysz pewnie przywiozła za swoimi plecami parę grudziądzan, wyprowadzając zespół na prowadzenie po pierwszym, remisowym biegu (8:4). Kolejne dwa starty to także zwycięstwa zielonogórzan, a w efekcie aż dziesięciopunktowe prowadzenie po pierwszej serii startów (17:7).

Sygnał do odrabiania strat dali w 6. gonitwie dnia Max Fricke i Vadim Tarasenko, którzy pokonali parę juniorów gości, odrabiając cztery punkty (21:15). Gospodarze odpowiedzieli momentalnie, zwyciężając dokładnie w takim samym stosunku (26:16).

Dwa ostatnie starty to zwycięstwa przyjezdnych, zarówno w 14., jak i 15. biegu zwyciężali oni w stosunku 4:2, niwelując finalnie straty do sześciu „oczek”. Wynik końcowy 48:42. Dla zespołu z Zielonej Góry to pierwsze, niezwykle cenne ligowe punkty w tym sezonie.

Indywidualnie za ten mecz należy wyróżnić Jarosława Hampela (11), który kolejny raz odjechał bardzo dobre zawody. W zespole gości natomiast najlepiej punktowała trójka: Max Fricke (16+1), Vadim Tarasenko (10+3) oraz Jaimon Lidsey (10). Zdecydowanie poniżej oczekiwań spisał się Jason Doyle, który do dorobku drużyny dołożył tylko 4 „oczka”.

 

UDOSTĘPNIJ