Debiut Arabii Saudyjskiej w Formule 1 był pełen emocji. Za nami niezwykle chaotyczna walka między liderami mistrzostw i wymarzone dla kibiców zakończenie – Lewis Hamilton zrównał się punktami z Maxem Verstappenem.

Rywalizacja w Jeddah była prawdopodobnie najdziwniejszą walką o zwycięstwo w tym sezonie. Tor nie okazał się niespodzianką – zgodnie z oczekiwaniami nie widzieliśmy prawie żadnego wyprzedzania. Początkowe 10 okrążeń nie było zbyt ciekawe. Hamilton i Bottas utrzymali za plecami Verstappena, a on nie potrafił rzucić Finowi rękawicy. Wrażeń kibicom dostarczali Ricciardo oraz Sainz, którzy po słabych kwalifikacjach zyskali kilka pozycji.

Chaos rozpoczął się od 10 „kółka”, kiedy Mick Schumacher rozbił swój bolid. Na tor wyjechał safety car, a duet Mercedesa zjechał do boksu po nowe opony. Red Bull wiedział, że jadąc normalnym tempem, Verstappen nie ma większych szans z rywalami. Postanowili więc zaryzykować pozostawiając swojego lidera na torze. Ta decyzja opłaciła się. Okazało się, że bandę po wypadku trzeba naprawić, a więc wywieszono czerwoną flagę. Sytuacja diametralnie zmieniła się w ułamku sekundy – Mercedes nie kontrolował już przebiegu wyścigu, a to Red Bull miał wszystko w ręce.

Po restarcie okoliczności znów się zmieniła. Lewis ruszył świetnie, a Verstappen bronił pozycji, wyjeżdżając poza tor. Hamilton zupełnie stracił rytm i spadł za Ocona, a niedługo potem ponownie przerwano wyścig. Jak się okazało, Sergio Perez zderzył się z Charlesem Leclerciem, i obrócił się w poprzek toru, kończąc swój udział w wyścigu. W tym samym momencie rywalizacja dobiegła końca również dla George’a Russela oraz Nikity Mazepina, którzy również się zderzyli.

Sędziowie zdecydowali – w typowy dla siebie w tym roku, chaotyczny sposób – że Verstappen zostanie na kolejny restart przesunięty za Lewisa, a Ocon z Hamiltonem ruszą przed nim. Holender jednak w pierwszym zakręcie minął ich obu i ruszył do przodu. Gdy 7-krotny mistrz świata poradził sobie z Francuzem, ruszył w pogoń za Maxem. Zajęło mu to trochę czasu, ale w końcu zmierzył się z rywalem na końcu prostej startowej. Verstappen obronił się, ale ponownie wyjechał za granicę toru, co okazało się mieć poważne konsekwencje.

Sędziowie uznali, że zawodnik Red Bulla ma oddać pozycję Lewisowi. Verstappen otrzymał tę informację i na prostej zwolnił, aby Hamilton go minął. Brytyjczyk zagapił się jednak i zdezorientowany uderzył w tył bolidu Red Bulla, jako że nie otrzymał od zespołu informacji, że Max ma oddać mu miejsce. Oba samochody zaliczyły uślizg i pomimo zniszczeń, ruszyły dalej.

Od tego momentu nikt nie był prawdopodobnie pewien, co dokładnie działo się między Verstappenem i Hamiltonem. Ta dwójka kilkukrotnie się mijała i ciężko było powiedzieć, czy ścigają się, czy oddają pozycje. Po serii takich manewrów kierowca Mercedesa znalazł się z przodu, a po jego rywalu widać było, że ma mocno zniszczone opony. Dodatkowo Max otrzymał karę pięciu sekund za mijanie rywala poza torem, więc Lewis spokojnie przejechał metę jako pierwszy, zaliczając również najszybsze okrążenie.

Podium uzupełnił Bottas, który ponownie nie zaliczył perfekcyjnego występu, a trzecie miejsce zapewnił sobie dopiero na koniec, mijając Ocona na ostatnich metrach. Za Francuzem linię mety przejechał Daniel Ricciardo, a kolejny był Pierre Gasly. Za zawodnikiem AlphaTauri znalazł się duet Ferrari – Leclerc przed Sainzem. Dwa punkty w jednym ze swoich ostatnich ostatnich występów zdobył Antonio Giovinazzi, a najlepszą „10” zamknął Lando Norris.

Wyniki z dziś doprowadziły do absolutnie wspaniałej dla fanów sytuacji. Hamilton z Verstappenem mają na swoich kontach tyle samo punktów, co znaczy że sprawa mistrzostwa rozstrzygnie się w ostatnim momencie – ten z zawodników, który w finale sezonu będzie lepszy, zgarnie tytuł dla siebie.

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"