Drugi raz z rzędu kwalifikujemy się na Mistrzostwa Świata, tym razem nie musimy wyjeżdżać daleko. Mundial w tym roku organizują Niemcy – główny pretendent do tytułu Mistrza Świata. Jednak piłka nożna jest tylko grą, a za nieprzewidywalność ją właśnie kochamy.

Nowe karty Janasa

Dziennikarze czy też kibice przed każdym turniejem bawią się w proroków i próbują przewidzieć kto pojawi się w kadrze, która poleci na finały danego turnieju. Nie wiem czy u bukmacherów w tamtych czasach można było stawiać na to kto nie pojedzie na MŚ, ale wiem, że gdyby taki zakład istniał to ten, który by na niego postawił, zgarnąłby fortunę. Takich przetasowań i niespodzianek nie było już chyba nigdy w polskim futbolu.

Wyobraźmy sobie taki scenariusz. Polska kwalifikuje się na Euro 2020, selekcjoner Reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek, nie powołuje do swojej ponad dwudziestoosobowej kadry takich figur jak: Robert Lewandowski, Piotr Zieliński czy Kamil Glik. Sensacje byłyby większe niż te, które jakże sympatyczny Pan Bogusław Wołoszański przedstawia w swoim programie „Sensacje XX wieku”. Tym razem radziłbym aby twórcy tego programu stworzyli specjalny odcinek, w którym będą dochodzić co wpłynęło na szokującą decyzję Pawła Janasa.

W ówczesnym 23-osobowym składzie zabrakło bramkarza Liverpoolu – Jerzego Dudka oraz strzelca siedmiu bramek w eliminacjach – Przemysława Frankowskiego. Dlaczego popularny „Franek łowca bramek” nie pojechał na mundial? Oto odpowiedz trenera (źródło: slask.sport.pl)

Frankowski jest zmęczony, załamany, wydaje mi się, że trudno byłoby mu się odbudować przed mistrzostwami. On był bohaterem eliminacji, ale eliminacje się skończyły jesienią.

Natomiast w wywiadzie dla Polsatu, Paweł Janas tłumaczył się następująco, z braku powołania dla Dudka:

Przy powołaniach trzeba kierować się formą. Chcieliście mnie ukrzyżować w 2006 roku za brak Dudka, czy Frankowskiego, a zobaczcie, co się dzieje z Casillasem. Nie ma odpowiedniego rytmu meczowego

Za to sam selekcjoner bardziej skupiał się na tym, że uczynił z Artura Boruca bramkarza numer jeden, a dzięki dobremu występowi na Mundialu, pozwoliło mu to zrobić duży krok w rozwoju jego kariery. Po części miał rację, ponieważ występ Boruca był przyzwoity, a sam „Król Artur” na turniej rozgrywany w 2008 roku w Austrii i Szwajcarii jechał jako nasz bohater narodowy.

Eliminacje do wielkiego turnieju – Ogólne spojrzenie 

Spośród 51 narodowych reprezentacji, które zdecydowały się, aby przystąpić do eliminacji, przez które tylko najlepsza trzynastka. Zapowiedź, którą przed chwilą napisałem godna była tej, którą możemy przeczytać w książce „Igrzyska Śmierci”. Same te rozgrywki są jak wspomniane wcześniej „Igrzyska Śmierci”. Co eliminacje zawsze kibice w całej Europie doznają lekkiego szoku, z powodu braku eliminacji, któreś z topowej drużyny.

Poprzez różnicę bramek na Mundial nie pojechała reprezentacja Rosji. Ich dorobek 23 punktów był taki sam jak Słowacji, jednak nasi południowi sąsiedzi również nie pojechali na tę imprezę. Wszystko przez przegrany dwumecz z Hiszpanią, która najpierw rozgromiła Słowację 5:1, a następnie w Bratysławie padł remis 1:1.

fot: wikipedia.org

Jeżeli chodzi o nas, to na Mistrzostwa Świata pojechaliśmy, jako kraj z tzw. „dziką kartą”, ponieważ byliśmy drugą najlepszą drużyną spośród wszystkich drugich miejsc, a takowe dwie się właśnie kwalifikowały. Następnie pozostałe osiem drużyn walczyło w barażach.

Reprezentacja Polski grała w swojej grupie z: Anglią, Austrią, Azerbejdżanem, Walią oraz Irlandią Północną. Nasz bilans to 8 zwycięstw oraz dwie porażki. Te dwie porażki zaliczyliśmy z Anglią, a oba spotkania skończyły się wynikiem 2:1. Jeden mecz był dla nas bardzo ciekawy, ponieważ w pierwszym spotkaniu z Azerbejdżanem wygraliśmy aż 8:0! Drugie spotkanie z tą samą reprezentacją zakończyło się wynikiem 3:0

fot: wikipedia.org

Polska – Ekwador 

Pierwsze treningi wskazywały już na słabą dyspozycję naszych zawodników. Tego natomiast nie dało się powiedzieć o Ekwadorze, ponieważ ich werwa, szybkość i zaangażowanie stawiały w złym świetle naszych zawodników. Ale cała Polska dalej żyła nadzieją, która przecież umiera ostatnia.

Pierwszą bramkę straciliśmy po wyrzucie z autu. Nasza obrona kompletnie się wtedy pogubiła, ewidentny błąd naszej defensywy. W Gelsenkirchen wynik w 24 minucie otworzył Carol Tenorio. Pięć minut później Ekwadorczycy przeprowadzają podobną akcję, również najpierw wykonany został daleki wyrzut z autu, jednak tym razem piłka po mocnym strzale powędrowała ponad bramką.

Tym razem 80 minuta i po raz kolejny ten sam przypadek co w pierwszej połowie, znowu nawala obrona. Ekwadorczycy zaś ograli nas w tej akcji jak małe dzieci, a zawodnik z numerem 11 – Delgado spokojnie pokonał bramkarza. Zresztą zostało mu tylko dobić piłkę do pustej bramki.

Dwa dni po tym meczu trener Paweł Janas na konferencje prasową wysłał w zastępstwo kucharza reprezentacji. Tym samym selekcjoner pokazał, że nie jest chyba na tyle dojrzały aby prowadzić reprezentacje. To nie kucharz jest najważniejszy w tej całej układance, ponieważ „Ryba zaczyna się psuć od głowy”.

fot: sport.interia.pl

Polska – Niemcy

No i wreszcie przyszedł czas na starcie Mundialu, a ten mecz był dla nas ważniejszy niżeli finał. Po pierwsze było to spotkanie z niepokonanym, największym rywalem – Niemcami, a po drugie mecz o to, aby zachować jakiekolwiek szanse na awans. Niemcy na pewno byli w wysokiej formie, pokonali oni w pierwszym meczu reprezentacje Kostaryki aż 4:2. Przyznać trzeba, że był to strasznie szalony mecz.

Niewątpliwie, bohaterem tego spotkania był Artur Boruc, który dzielnie zachowywał znakomitą postawę. Niemcy atakowali cały czas, z minuty na minute coraz bardziej. Polska na boisku istniała chyba dzięki tylko „Królowi Arturowi”. Wiem, że po raz kolejny go chwalę, ale tego wymaga sytuacja. Drugi mecz zagraliśmy słabo, bardzo słabo. Pokazał on tylko to, że nie jesteśmy przygotowani do Mundialu.

Sobolewski – środkowy pomocnik reprezentacji Polski został ukarany czerwoną kartką w 75 minucie meczu. Było to spowodowane otrzymaniem drugiej żółtej po faulu na piłkarzu niemieckim. Co ciekawe w 89 minucie żółty kartonik od sędziego Luisa Mediny Cantalejo z Hiszpanii ujrzał Artur Boruc, za opóźnianie gry.

Przytrzymanie piłki przez polskiego bramkarza, za wiele nie pomogło, ponieważ w 91 minucie meczu Olivier Neuville, który zastąpił w 69 minucie Lukasa Podolskiego, strzelił bramkę, która ustaliła cały wynik meczu. Rozczarowanie było straszne, ponieważ już prawie każdy Polski kibic łudził się z tym, że uda nam się wyrwać choć jeden punkt. Niestety jednak wyższość Niemców została nagrodzona.

fot: AFP

Kostaryka – Polska

I przyszedł czas na ostatni mecz. Losy nasze i gości z Kostaryki były już dawno przesądzone. Kostaryka w przeciwieństwie do nas strzeliła 2 bramki, które udało im się zdobyć w meczu z Niemcami. My przez dwa mecze dalej na swoim koncie mieliśmy zero punktów. Klarownego faworyta do zwycięstwa nie było, a poza tym mecz miał charakter tego, którego młodzi kibice nazywają grą o „pietruszkę”. Pewny awans z grupy mieli już Niemcy oraz Ekwador.

Mecz rozpoczął się dla nas niefortunnie, ponieważ już w 25 minucie Ronald Gomez pokonał polskiego bramkarza. Na odpowiedź Polaków nie trzeba było długo czekać, bo osiem minut później Bartosz Bosacki wyrównał stan meczu. Później w 66 ten sam piłkarz ustalił wynik mecz. Po raz drugi raz z rzędu wygrywamy ostatni mecz na mistrzostwach. Na kolejny występ na Mundialu będziemy musieli czekać aż 12 lat.

Głowa do piłki

Wielki finał, który dla fanów piłki nożnej będzie kojarzony z dniem najbardziej burzliwym finałem w historii futbolu XXI wieku. W owym dniu rozgrywany był mecz wieńczący cały turniej. Dwie najlepsze drużyny tego roku – Włochy oraz Francja – dwie wielkie firmy w świecie piłki nożnej, obie bardzo zdeterminowane do tego, aby po te trofeum sięgnąć.

Wszyscy spodziewali się wielkiego widowiska, i je dostali! Mecz dopiero został rozstrzygnięty w konkursie rzutów karnych, w których to Daivd Trezeguet chybił swoją jedenastkę, a ona przesądziła o całym wyniku spotkania

To inne wydarzenie przykuło uwagę wszystkich mediów oraz kibiców na całym świecie. Tak, to wtedy w finale Marco Materazzi wyprowadził z równowagi Zinedina Zidane’a, który ostatecznie odpłacił się uderzeniem głową w klatkę piersiową Włocha. Dzisiaj już wiemy, że Materazzi wystosował słowa obrażające matkę Francuza. A co ciekawe Materazzi i Zidane strzelali gole dla swoich drużyn w podstawowym czasie, a po 90 minutach utrzymał się remis. Z perspektywy czasu można zauważyć, że gest włoskiego obrońcy miał na celu osłabić Trójkolorowych, i chyba można stwierdzić, że ta sztuka mu się udała.

Ostatecznie mecz skończył się zwycięstwem Włochów, a to oznaczało, że po 24 latach Puchar Świata wracał na Półwysep Apeniński.

 

ŹRÓDŁOKrótka Piłka - M.Borek C.Kowalski
FOT.przegladsportowy.pl
UDOSTĘPNIJ
Avatar
Pasjonat piłki nożnej i sportów zimowych. Miłośnik Bundesligi oraz Serie A. W wolnym czasie słucham muzyki oraz czytam książki. Kocham język niemiecki i wszystko co z nim związane. Wychowany na "okazji" Szpakowskiego, z chęcią zapisania się w historii polskiego dziennikarstwa.