Dziś o 20:45 Reprezentacja Polski zagra na stadionie Bilino Polje z Reprezentacją Bośni i Hercegowiny. Po szkodliwym dla oczu i nerwów meczu w Amsterdamie z Holandią, podopieczni trenera Brzęczka na pewno będą chcieli pokazać się z lepszej strony. Czy mniej renomowany przeciwnik i roszady w wyjściowej jedenastce pozwolą biało-czerwonym na pierwsze zwycięstwo w Lidze Narodów?

W zainaugurowanej we wrześniu 2018 roku Lidze Narodów, Polacy nie zanotowali jeszcze ani jednej wygranej. Można zrzucać to na poziom przeciwników – przecież Holendrzy, Włosi i Portugalczycy to nie byle kto. Na papierze nie wygląda to więc tragicznie. Sprawy inaczej się mają jeśli zagłębimy się w temat, ale dziś nie o tym. Kibice Reprezentacji Polski wyczekują pierwszego zwycięstwa, ale także jakiegokolwiek stylu. Nie ma lepszego momentu na przełamanie, bo jak nie dziś – to kiedy?

W żadnym wypadku nie umniejszam Bośniakom – ci mają kim postraszyć. Edin Dzeko to nie byle kto – rasowa dziewiątka, która z niejednego pieca chleb jadła. Strzelba hurtowo strzelająca bramki w trzech mocnych ligach to na pewno godny przeciwnik naszej defensywy. Bośniacy w meczu pierwszej kolejki zremisowali z Włochami 1:1 i co ciekawe to piłkarze z Półwyspu Apenińskiego musieli gonić wynik.

Polacy muszą w końcu zagrać swoją piłkę, o ile taka w ogóle istnieje. Oczywiście jak mawiał Cruyff: Jakość bez wyników jest bezcelowa. Wyniki bez jakości są nudne. Jednak Brzęczek musi zacząć eksperymentować, pokazać krytykom środkowy palec i w końcu zrobić coś po swojemu z pełnym przekonaniem oraz chęcią podpisania się pod tym.

Wydaje mi się, że zbyt poważnie podchodzimy do rozgrywek Ligi Narodów – mimo wszystko są to mecze towarzyskie i to właśnie w nich powinny mieć miejsce liczne roszady oraz nowe konwencje. Za kilka chwil zaczną się przygotowania stricte pod Euro. Pojedziemy na nie z jednym określonym i do bólu w ostatnich latach ogrywanym planem, mianowicie przeszkadzania rywalom. Wszyscy czekamy na jakąś zmianę i reakcję nowego Kazimierza Górskiego (takie określenie pada w biografii Jerzego Brzęczka).

Historia napawa częściowym optymizmem

Reprezentacja Bośni i Hercegowiny nigdy z nami nie wygrała. Historia tej reprezentacji nie jest długa (kraj uzyskał niepodległość w 1992 roku), ale zdążyliśmy trzykrotnie ze sobą zagrać. Wszystkie mecze miały sparingowy charakter i były rozgrywane w Turcji. Dziś po raz pierwszy zagramy na terenie rywala. Z bałkańskimi piłkarzami dwukrotnie wygraliśmy po 1:0 i raz zremisowaliśmy 2:2. Ostatniego gola Bośni strzelił pomocnik Śląska Wrocław – Waldemar Sobota. Wśród aktualnie powołanych kadrowiczów, przeciwko Smokom zagrali tylko Maciej Rybus i Kamil Grosicki.

Szansa na historyczne przełamanie

Mimo absencji naszego najlepszego piłkarza – Roberta Lewandowskiego, mamy czym zaimponować. Brzęczek musi poradzić sobie z presją, a przede wszystkim ustawiać piłkarzy na ich nominalnych pozycjach. Wszyscy liczą na pozytywne sygnały. Kto wie czy gra na dwójkę napastników nie pomogłaby nam w rywalizacji na trudnym terenie.

Jeżeli chcemy zobaczyć namiastkę progresu i nie jechać na Euro bez szans nawet na awans z grupy (tak wiem, to pesymistyczna wizja) – musimy zacząć wprowadzać daleko idące zmiany. Bez nich nie wyrobimy się na wielki turniej, co za tym idzie znów będzie wielki klops i zawód milionów Polaków.

Nie pozostaje nam nic więcej jak mieć nadzieję na pozytywny rezultat. Oczywiście dzisiejsza gra nie będzie zgoła odmienna od tego co widzieliśmy na Amsterdam Arenie, ale ucieszy nas nawet mała poprawa. Jest to niezmiernie przykre, że musimy zadowalać się takimi drobnostkami. W kraju gdzie lepszym selekcjonerem jest ten z kadry młodzieżowej widocznie tak musi być.

Kamil Kuprianowicz

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.