Za nami wtorkowe mecze 1/8 Champions League. Benfica na własnym stadionie rozgromiła Club Brugge, a Chelsea odrobiło straty z pierwszego meczu i wyeliminowało Borussię Dortmund z rozgrywek.

Po zwycięstwie 2:0 z Bruggi, rewanż w Lizbonie miał być dla Benfici formalnością. Tak się też stało. „Orły” zagrały koncert przed własną publicznością i wygrały 5:1 z gośćmi z Belgii. Gospodarze kontrolowali przebieg spotkania od początku do końca i nie dali rywalom nawet pomarzyć o wywalczeniu awansu. W pierwszej połowie bramce Odysseasa Vlachodimosa mogły zagrozić jedynie strzały z dystansu Hansa Vanakena, natomiast Benfica oddała na bramkę Simona Mignoleta aż 10 uderzeń. W drugiej połowie gra nieco się wyrównała – Benfica była już pewna awansu i oszczędzała siły, co dało gościom więcej miejsca do gry.

Wynik otworzył w 38. minucie Rafa Silva, który po wrzutce Goncalo Silvy pokonał głową Simona Mignoleta. Portugalczyk, który asystował przy pierwszym trafieniu, jeszcze przed przerwą popisał się imponującym wejściem w pole karne, zakończonym golem na 2-0. W drugiej połowie Ramos ponownie powiększył swój dorobek bramkowy. Następnie bramkę na 4-0 strzelił z rzutu karnego Joao Mario, a jedno trafienie od siebie dołożył David Neres. Club Brugge było stać jedynie na gola honorowego. Wynik meczu na 5-1 w ostatnich minutach gry ustalił po asyście Tajona Buchanana Bjorn Meijer.

Mecz Chelsea z BVB rozpoczął się z 10-minutowym opóźnieniem od groźnego strzału Joao Felixa, po którym goście przez około 20 minut kontrowali przebieg spotkania. To „Lwy” przejęły jednak wkrótce inicjatywę i zaczęły stwarzać sobie wiele dobrych okazji. Jedną z akcji tuż przed przerwą udało się zakończyć golem – Raheem Sterling pogubił się co prawda z futbolówką w „szesnastce” Borussi, ale pokonał Alexandra Meyera i wyrównał stan dwumeczu.

Drugą połowę Chelsea również rozpoczęła od sukcesu, bo dzięki zagraniu ręką Mariusa Wolfa uzyskała rzut karny. Kai Havertz podszedł do piłki ustawionej na 11. metrze i trafił w słupek. Piłkarze BVB zbyt szybko wbiegli jednak w „szesnastkę”, więc karny został powtórzony i tym razem niemiecki snajper się nie pomylił. To zmotywowało zawodników Borussi do grania bardziej ofensywnie, jednak dobrze zorganizowana defensywa Chelsea pozostała niewzruszona. W końcówce goście z konieczności się odsłonili, przez co „The Blues” kilkukrotnie mieli okazję po kontrze zamknąć sprawę awansu. Chociaż w ostatnich minutach nie brakowało nerwów, po końcowym gwizdu na Stamford Bridge słychać były okrzyki radości fanów Chelsea, którzy cieszyli się z awansu swoich ulubieńców do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Jutro przed nami kolejne dwa spotkania 1/8 Ligi Mistrzów. AC Milan będzie się starał obronić wywalczoną w pierwszym meczu jednobrakową przewagę nad ekipą Tottenhamu, a Bayern czeka emocjonujący pojedynek z Paris Saint Germain.

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"