Jesteśmy już na finiszu sezonu ekstraklasy, w którym już wiele się wyjaśniło i poznaliśmy wszystkie ekipy, które wywalczyły awans do kwalifikacji europejskich pucharów, jednak w dalszym ciągu nie wiemy kto zostanie Mistrzem Polski. Zapraszam na podsumowanie.

Śląsk 2:0 Radomiak

Zwycięstwo w tym spotkaniu Śląska Wrocław dawało im pewność co najmniej wicemistrzostwa Polski i tak naprawdę od samego początku ruszyli na przyjezdnych z Radomiaka. To Śląsk w pierwszej połowie wykręcił xg oczekiwanych bramek na poziomie 1,44 i były ku temu powody. W 28 minucie kapitalną sytuację miał Matsenko, jednak powstrzymał go Kobylak, a chwilę później to on wpisał się na listę strzelców, po pięknym dośrodkowaniu Schwartza i zgrania przez Samca-Talara. Przed przerwą jeszcze jedną sytuację miał Leiva, jednak z ostrego kąta uderzył prosto w bramkarza. Po przerwie Śląsk nie miał za wielu sytuacji, a pierwszą poważniejszą szansę miał w 61 minucie chociaż tego nie można nazwać super okazją, bo po rozegraniu na krótko rzutu różnego, po podaniu Schwartza Leiva z okolic 20 metra przy bocznej linii pola karnego oddał genialny strzał w samo okienko przy długim słupku, pozbawiając bramkarza jakichkolwiek szans. Śląsk objął dwubramkowe prowadzenie i już bronił się do samego końca. W 76 minucie za nie zgodzenie się z decyzją sędziego i ironiczne brawa Damian Jakubik otrzymał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną, osłabiając Radomiak na 15 minut przed końcem. W samej końcówce drużyna z Wrocławia oddała jeszcze jeden groźny strzał w słupek, a w 90 minucie gracze Radomiaka oddali pierwszy celny strzał na bramkę. Podopieczni Jacka Magiery zasłużenie zwyciężyli i na kilka godzin wskoczyli na pierwsze miejsce w ligowej tabeli.

Piast 1:1 Jagiellonia

Jagiellonia potrzebowała natychmiastowej odpowiedzi po wcześniejszym zwycięstwie Śląska, jednak przyjechała na trudny teren do Gliwic, gdzie w ostatnim czasie fantastycznie dysponowana jest drużyna Aleksandara Vukovicia. Pierwsza połowa nie obfitowała w groźne akcję i super okazję bramkowe, bo są to tylko dwa nie zbyt groźne strzały Jagielloni która w większym stopniu kontrolowała przebieg spotkania w pierwszej części spotkania, a Piast miał tylko jedną okazję, gdy nie celny strzał zza pola karnego oddał Arkadiusz Pyrka. Tuż po przerwie Jesus Imaz próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałem z okolic 16 metra, jednak strzał powędrował w środek bramki. 77 minuta to rzut różny dla Piasta Gliwice, gdzie po nieudanym zagraniu w pole karne i zbiciu piłki przez obrońców Jagiellonii ta trafiła wprost pod nogi Ameyaw ustawionego na 30 metrze, który oddał fantastyczny strzał z woleja w samo okienko bramki Alemerovia. CÓŻ TO BYŁA ZA BRAMKA. Sytuacja Jagielloni dosyć mocno się skomplikowała, bo przy tym wyniku spadli w wirtualnej tabeli na drugą pozycję. Podopieczni Adriana Siemieńca ruszyli więc do ataku, jednak nadziewali się też na kontry przeciwnika, które niemal nie zakończyły się bramką. W 88 minucie ponownie rzut różny wykonywała drużyna Piasta Gliwice, natomiast tym razem fatalnie to rozegrali, a błyskawicznie przyjął to Nene, który napędził kontrę, a obrona Piasta posuwała się do absurdalnych wyczynów, gdzie najpierw nieudolnie stracili piłkę, a później Krykun przy wybiciu piłki przewrócił się, jednak koniec końców całą tą kontrę fatalnie zmarnował Hansen. Wydawać się mogło, że Jagiellonia zaprzepaściła swoją ostatnią szansę na wyrównanie, aczkolwiek chwilę później Marczuk podciągnął piłkę prawym skrzydłem, zgrał do Imaza, który pokonał Placha i doprowadził do wyrównania. Zespół przy ulicy Słonecznej miał sporo szczęścia i zakończył to spotkanie remisem, co dawało im utrzymanie pozycji lidera z taką samą liczbą punktów, co drugi Śląsk Wrocław, z którym to w bezpośrednich spotkaniach mają lepszy bilans.

Warta 0:1 Legia

Legia po wpadkach Rakowa, Pogoni oraz Górnika mogła dosyć mocno przybliżyć się do awansu do europejskich pucharów i wywalczenia trzeciego miejsca w tabeli. Na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim Warta Poznań zagrożona spadkiem z Ekstraklasy chciała przeciwstawić się warszawskiej Legii. Warto dodać, że był to ostatni domowy mecz Dawida Szulczka w roli trenera Warty Poznań. Legia od samego początku nacierała na bramkę rywali, a już w 16 minucie dogodną sytuację wykreował Gual, jednak ostatecznie w piłkę nie trafił Maciej Rosołek. Kilka minut później po dośrodkowaniu z rzutu różnego Radovan Pankov kapitalnym uderzeniem głową pokonał Adriana Lisa i wyprowadził Legię na prowadzenie. Bramka stopera Legii była pierwszą strzeloną bramką w tym sezonie po rzucie rożnym dla stołecznej drużyny. Przed przerwą jedyną sytuację dla Warty zmarnował Michał Kopczyński, a po stronie Legii dwie sytuację starał się zamienić na bramkę Marc Gual. Do przerwy 1:1. W drugich 45 minutach już na samym początku, po dużym chaosie w szeregach obronnych Legii dosyć zaskakująco mógł zaskoczyć Hładuna Eppel, jednak strzał minął lewy słupek o kilka centymetrów. W samej końcówce o wyrównanie dosyć mocno zabiegał swoimi akcjami indywidualnymi Kajetan Szmyt, jednak nie potrafił nic wskórać i Legia pokonała Wartę 1:0, a po późniejszym remisie Lecha z Widzewem zapewniła sobie trzecie miejsce w tabeli. Z kolei Warta jest na skraju spadku z Ekstraklasy i już za tydzień w Białystoku będzie musiała powalczyć o powalczyć o pozostanie w w najwyższej klasie rozgrywkowej, jeśli Korona Kielce zdołała by pokonać Lecha Poznań.

Wyniki 33 kolejki Ekstraklasy:

Widzew Łódź 1:1 Lech Poznań

Warta Poznań 0:1 Legia Warszawa

Cracovia 2:0 Raków Częstochowa

Piast Gliwice 1:1 Jagiellonia Białystok

Śląsk Wrocław 2:0 Radomiak Radom

Korona Kielce 2:0 Ruch Chorzów

Górnik Zabrze 1:1 Puszcza Niepołomice

Stal Mielec 0:0 Pogoń Szczecin

Zagłębie Lubin 19:00 ŁKS Łódź

 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Wielki sympatyk sportu w szczególności piłka nożna i skoki narciarskie, młody adept dziennikarstwa, a prywatnie kibic Liverpoolu i Kamila Stocha