Piłkarskie karty dziejów lubią rodzinne historie i to w najróżniejszych konfiguracjach. Więzy krwi są zawsze wdzięcznym tłem dla sukcesów zawodników i zawodniczek. Niemiecka ziemia poszczycić się może nazwiskami, które podwójnie odznaczały się w sportowych losach Vaterlandu. Uli i Dieter Hoenessowie, Michael i Karl-Heinz Rummeniggowie, Wolfgang i Friedhelm Funkelowie, Thomas i Klaus Allofsowie – to tylko wybrane niemieckie rodzeństwa z lat słusznie minionych.

I w najnowszych rozdziałach historii Bundesligi doszukać się możemy bez kłopotów znanych braci-piłkarzy. Barwna niemiecko-ghańska historia Boatengów, Toni i Felix Kroosowie, których los rzucił na dwa odległe od siebie bieguny, czy chociażby rodzeństwo ze szkła, czyli Sven i Lars Benderowie. Sezon 2018/19 Bundesligi napisał jednak opowieść o jeszcze innej dwójce, która w tym roku była na ustach całych Niemiec, a w kolejnych latach mówić o niej może cały świat.

Historia to doskonała, bo ma w sobie i trochę z romantycznego poematu, i fragmenty fachowej literatury przedmiotu, i fabułę trzymającą w napięciu. Zdani na siebie od najmłodszych lat, zupełnie różni jako piłkarze i tak podobni do siebie jako mężczyźni, mający wszystko, by stać się piłkarzami największego formatu – MAXIMILIAN i JOHANNES Eggesteinowie.

Maxi

Jeszcze nie skończył 23 lat, ale spokoju z piłką przy nodze, mógłby mu pozazdrościć nie jeden weteran. Widzi na boisku więcej, niż zwykły śmiertelnik. Tak, jakby jego pole widzenia wykraczało poza wszelkie normy. Na murawie poznać go można po charakterystycznie rozdziawionych ustach i silnie zaróżowionych policzkach. Być może z jednej strony otwiera usta z zachwytu nad swoimi zagraniami, a z drugiej rumieni się wstydliwie, bo tysiące gardeł wykrzykuje jego imię.

Porusza się mądrze i umiejętnie. Doskonale czyta grę, przewiduje nie tylko, co zrobi rywal, ale także, jak zagrać może jego partner z drużyny. Nie boi się brudnej gry, wślizgów, przepychanek. Choć budowa jego raczej wątła, to jest graczem silnym. Ma świetnie ułożoną nogę, z której często korzysta przy uderzeniach z dystansu. Fabianowi Bredlowowi wciąż śni się po nocach bomba z 3. kolejki sezonu. Alexander Nuebel do tej pory nie może zrozumieć, skąd ta precyzja w dwóch strzałach, które dały Werderowi zwycięstwo w 8. serii gier?

Maximilian jest również doskonale wyszkolony technicznie. Piłka mu nie przeszkadza, lubi ją mieć przy sobie, nie boi się dryblingu i pojedynków jeden na jeden. Najlepszym dowodem mecz 19. kolejki i bramkowa akcja Maxiego, w której zupełnie pomylili kroki obrońcy Eintrachtu Frankfurt.

Do tego potrafi biegać: szybko i dużo. Po 30 kolejkach sezonu Eggestein był piłkarzem, który przebiegł najwięcej w całej Bundeslidze, a w klasyfikacji sprintów zajmował trzecią lokatę. Ma oczywiście swoje wady. Wciąż wiele jest momentów, w których pewne rzeczy chce zrobić za szybko i zagrywa niecelnie. Niekiedy brakuje ma przekonania pod bramką rywala i szuka wyjść skomplikowanych z sytuacji prowizorycznych.

Zdarza się nierzadko, że znika, zakłada pelerynę niewidkę i nie uczestniczy w grze. Choć z tego ostatniego zarzutu broni go fakt, iż Florian Kohfeldt nie ustawia pomocnika na jego ulubionej pozycji. Owszem, w Werderze Maximilian jest środkowym pomocnikiem, ale ustawionym raczej bliżej prawej strony w formacji łudząco przypominającej pamiętny romb Thomasa Schaafa. Eggestein nie ukrywa, że woli być postacią centralną, grającą bezpośrednio przed środkowymi obrońcami, lecz inny plan dla tego piłkarza ma obecny szkoleniowiec zielono-białych.

Z rodzinnego gniazda Maxi wyfrunął w wieku 14 lat. Opuścił Hannower i przeniósł się do Bremy. Nie wybrał akademii miejscowego zespołu, a postawił na przeprowadzkę do innego miasta. Powodów takiej decyzji było kilka. Po pierwsze, doświadczenia mamy Maximiliana. Studiowała ona na medycznej uczelni właśnie w Bremie i doskonale znała miasto, jego tkankę społeczną i panujące w nim warunki do życia. Do tego państwa Eggesteinów przekonała baza, w jakiej piłkarsko kształcić się miało ich dziecko: klub z marką, odpowiedni poziom pracy z młodzieżą, doskonałe połączenie treningów ze szkołą i dobrze przystosowany do młodych internat.

Wybór Bremy i Werderu był dla Maxiego i jego rodziców na tyle udany, że dwa lata po nim, nad Wezyrę przywędrował także młodszy z braci – Johannes. Uaktywnił się wtedy silny gen opiekuńczości Maximiliana, który czuł się odpowiedzialny za swojego brata. Choć kilka lat minęło, natura starszego brata nie uległa zmianie. Kiedy Johannes pytany jest o charakter Maximiliana, bez wahania mówi, że to opiekuńczy i troskliwy chłopak, który za swoją wszelką powinność stawia ochronę mniejszych i słabszych.

W obyciu raczej oschły, sprawia wrażenie znudzonego, spowolnionego. Nawet jeśli się uśmiecha, nie robią tego jego oczy. Te ożywiają się dopiero na stadionie. Po raz pierwszy zrobiły to jeszcze w trakcie pierwszego roku pobytu starszego Eggesteina w Bremie. W drodze do internatu, który znajduje się na stadionie Werderu, Maxi i inni przedostali się na trybuny, a ich oczom ukazała się czekająca na wymianę murawa Weserstadionu. Nastolatkowie skorzystali ze sposobności, wbiegli na płytę i ganiali po niej nieniepokojeni przez nikogo.

To był jeden z najpiękniejszych moich momentów na tym stadionie – wspominał w klubowym podcaście Maxi.

Całej rozmowy posłuchać możesz TUTAJ

Potrafi go też ponieść. Najbardziej piekli się z kontrolerem w ręku, kiedy włączona jest konsola, a jemu nie układa się mecz w grze FIFA. Krążą po Bremie legendy, że podczas któregoś słabego meczu na Play Station tak się wściekł, że rozbił ekran swojego telefonu komórkowego. Jak było naprawdę, wie zapewne Johannes, gdyż obaj często grywali i wciąż grywają wspólnie. Przed laty stworzyli nawet własną drużynę o nazwie „Majun” (pierwsze litery imienia Maximiliana i ówczesnego pseudonimu Johannesa), która święciła triumfy w grze FIFA 06.

fot. werder.de

Jojo

Gdyby Johannes nie był piłkarzem, zostałby tenisistą stołowym – Maxi nie ma wątpliwości.

W Werderze utworzyła się swego rodzaju kultura ping-pongowa. Głównie dzięki Florianowi Kohfeldtowi, który grać uwielbia, a do jego najczęstszych nawyków należy także przekonywanie, że Jojo wcale nie jest lepszy w tym fachu.

Młodszy Eggestein urodził się 18 miesięcy później od swojego brata. Jeśli zestawić go z Maxim – na boisku i poza nim nie widać pokrewieństwa. Johannes jest bardziej uśmiechnięty, otwarty i gadatliwy. Sprawia wrażenie sympatyczniejszego gościa. W grze jego zaletami są świetna technika użytkowa, dynamika i timing. Kiedy wprowadzano go do seniorskiej piłki, od razu odznaczył się młodzieńczą odwagą i brakiem bojaźni. Chętnie wchodził w pojedynki jeden na jeden, choć większość z nich przegrywał.

Dzisiaj ma już więcej ogrania, boiskowego cwaniactwa i rozwinął swoją paletę rozwiązań. Zaznaczyć trzeba, że Kohfeldt widzi go jako typowego skrzydłowego, bez przywiązania do konkretnej strony. W juniorach Jojo grywał raczej na szpicy i strzelał nieprawdopodobne liczby bramek. W dorosłym fussbalu jego role na boisku wyglądają nieco inaczej, ale jedno się nie zmieniło – piłka szuka go w szesnastce przeciwnika.

Oczywiście wciąż ma wiele do poprawy. Począwszy od pracy w defensywie, której dopiero się uczy, aż po wybory końcowe w akcjach ofensywnych. Zdarza mu się zbyt długo zwlekać z decyzją w polu karnym rywala lub grać zbyt zespołowo w sytuacjach, które same proszą się o indywidualną finalizację. Niestety, nie jest też tak odporny na urazy, jak jego brat. Pod tym względem organizm Maximiliana wypada dużo lepiej.

Zdarzają mu się spotkania, w których na boisku jest duchem. Kohfeldt nie boi się wtedy zdejmować go z placu gry już w przerwie. Ma jednak na koncie także wejścia jokera, kiedy wystarczyło mu kilkanaście minut, jedna sytuacja, by zdobyć gola.

Pierwszą bramkę w Bundeslidze zdobył 5 października 2018 roku, kiedy ustalił wynik meczu z Wolfsburgiem. Asystował mu wtedy o 20 lat starszy Claudio Pizarro, który – gdyby się postarał – mógłby być ojcem Johannesa. Ten moment Jojo wspomina jako chwilę czystej radości, ale także ulgi, bo miano „wielkiego talentu” nałożyło presję związaną z oczekiwaniem na pierwsze trafienie.

Według Maxiego, Johannes zawsze był tym pilniejszym bratem, bardziej zdyscyplinowanym i zorientowanym na sukces. Taki charakter wiąże się podobno z przekonaniem Jojo o swojej nieomylności.

On ma zawsze rację – przekonuje ironicznie Maximilian pytany o największą wadę brata.

Wszechwiedzący Johannes nie toleruje szlagierów, które w Niemczech cieszą się sporą popularnością. Mógłby się nie dogadać z Heleną Fischer, ale za to z Michaelem Jacksonem bardzo mu po drodze. Billy Jean to jego ulubiony kawałek, który sam wprawia go w taneczne ruchy. Jojo pilnuje się jednak, by tańczyć tylko wtedy, kiedy nikt nie widzi. Lubi to robić, lecz bez publiczności.

Jest wielkim fanem owoców, ale tylko tych schłodzonych odpowiednio w lodówce. Nie wyobraża sobie, by zjeść czekoladę, która nie jest zimna. Z ciepłych dań dałby się pokroić za lasagnę. Perfekcyjna jest ta, którą przygotowuje jego mama, ale przy tym daniu Johannes docenia kulinarne drygi brata. Podobno lasagna robiona przez Maxiego jest prawie perfekcyjna i niewiele jej brakuje do pierwowzoru.

Maxi i Jojo

Maximilian zadebiutował w Bundeslidze 29 listopada 2014 roku, dziewięć dni przed swoimi 18. urodzinami. Johannes zagrał w niemieckiej ekstraklasie po raz pierwszy 26 sierpnia 2017 roku, kiedy miał dokładnie 19 lat i 110 dni. Dwa tygodnie wcześniej, w meczu Pucharu Niemiec Maxi i Jojo zostali pierwszym rodzeństwem, które zagrało wspólnie w oficjalnym meczu Werderu Brema.

Rok później zapisali się na innej karcie zielono-białej historii. Także w meczu pucharowym obaj trafili do bramki Wormatii Worms, dzięki czemu zostali pierwszymi bremeńskimi braćmi, którzy zdobyli po golu w tym samym oficjalnym spotkaniu. W listopadzie 2018 roku Johannes wystąpił po raz pierwszy w wyjściowym składzie Werderu w Bundeslidzie, dzięki czemu Eggesteinowie zostali pierwszym rodzeństwem wystawionym obok siebie w wyjściowej „11” Werderu w Bundeslidze.

W przeciągu kilku kwietniowych dni obaj bracia przedłużyli swoje kontrakty z Werderem. Umowa Johannesa wygasała w czerwcu 2019 roku, Maximiliana rok później. Rozmowy z zawodnikami się przedłużały, a w Bremie było coraz więcej niepewności. Dyrektor sportowy bremeńczyków, Frank Baumann, uspokajał, że podpisy są kwestią czasu, ale kibice SVW i tak nerwowo przeglądali informacje o zainteresowaniu Borussii Dortmund, czy innych klubów. Ostatecznie Maxi i Jojo zdecydowali się kontynuować swoją karierę na Weserstadion. Pewnego poniedziałku sygnaturę złożył Johannes, a dwa dni później jego śladem podążył Maximilian. Trudno sobie jednak wyobrazić, by któryś z nich wypełnił długoterminową umowę z klubem z północnych Niemiec.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Cory Mizer (@cory.mizer)

Jest w tej dwójce coś wyjątkowego. Coś, co każe patrzeć na nich inaczej, niż na inne talenty tego pokolenia. Imponują elokwencją w wypowiedziach, twardo stąpają po ziemi i z chłodną głową podchodzą do swoich sukcesów. To właśnie Johannes powiedział kiedyś, że malutki hype nie czyni jeszcze z nikogo stuprocentowego piłkarza. Obaj pytani o swoją przyszłość najczęściej powtarzają słowo Entwicklung, czyli rozwój. Zdają się doskonale wiedzieć, czego potrzebują w tym momencie swojej kariery, a wyżej nad pensję stawiają postępy na boisku. Jednomyślnie zdiagnozowali, że to właśnie Werder, Brema i stajnia Kohfeldta są miejscem, który popchnie ich piłkarską wędrówkę w odpowiednim kierunku.

W odróżnieniu od wielu swoich rówieśników nie są królami mediów społecznościowych. Nie są również wytatuowani od stóp do głów. Nie wydają się spędzać u fryzjera, czy przed lustrem więcej czasu, niż wymagane minimum. Gdy mówi się o Eggesteinach, to raczej o ułożonych chłopcach, a nie rozbrykanych gwiazdeczkach. Maxi i Jojo nie ukrywają, że podejście do zawodu wynieśli z rodzinnego domu, w którym panowały surowo określone zasady. Wychowani na porządnych ludzi, mogą stać się porządnymi piłkarzami formatu światowego. Niech tylko się zbytnio nie zmieniają i niech urazy omijają ich z daleka.


Źródła: werder.de, Werder-Podcast, Werder Bremen on YouTube, deichstube.de, ZDFsport on YouTube, transfermarkt.de

Posłuchaj: TOP 10 talentów Bundesligi

UDOSTĘPNIJ