Liverpool's Jerzy Dudek saves the final penalty from AC Milan's Andrei Shevchenko (Photo by Matthew Ashton - PA Images via Getty Images)

Jak mawia klasyk: „Nadszedł dzień dzisiejszy”. Startuje Liga Mistrzów w sezonie 24/25, która jest pierwszą po ogromnych zmianach strukturalnych. Już pierwszego dnia dostajemy absolutny klasyk, jeśli chodzi o europejskie potyczki, czyli pojedynek AC Milan-Liverpool. Pierwszy gwizdek na San Siro już o 21.00.

Pójść za ciosem także w Europie

Nowy trener Mediolańczyków – Paulo Fonseca – nie ma łatwego początku na ławce trenerskiej Rossonerich. Portugalczyk w ubiegły weekend odniósł dopiero pierwsze oficjalne zwycięstwo jako szkoleniowiec Milanu. Na własnym obiekcie pokonali oni Venezię 4-0 po bramkach Hernandeza, Fofany, Pulisica i Abrahama. Na wyróżnienie zasługuje fakt, iż mecz rozstrzygnął się w pierwszych 30 minutach, gdyż wszystkie bramki padły przez dwa kwadranse, a połowa z nich to były rzuty karne. Wcześniej tak kolorowo nie było. Na inaugurację niespodziewany remis z Torino 2-2 wywalczony w szalonych okolicznościach, ponieważ do 89 minuty to goście prowadzili 0-2. Potem jeszcze bardziej sensacyjna porażka z Parmą na wyjeździe 1-2, więc w obliczu tak miernych wyników w dwóch pierwszych kolejkach remis 2-2 z Lazio w trzeciej serii gier nie był aż tak źle odbierany, mimo że utrata dwóch bramek w przeciągu czterech minut i nagła potrzeb gonienia wyniku była na pewno frustrująca dla zawodników i kibiców. Los dla AC Milan w Lidze Mistrzów był tak w połowie łaskawy. Rywale z pierwszego koszyka trafili się naprawdę mocni: Liverpool, Bayer, Real, ale już reszta przeciwników jest co najmniej w zasięgu piłkarzy Fonseci, bo są nimi Slovan Bratysława, Crvena Zvezda, Club Brugge, Girona oraz Dinamo Zagrzeb. W dzisiejszym pojedynku dwóch nowych trenerów na ławach swoich ekip to Arne Slot wydaje się być faworytem, nawet w obliczu sobotniej wpadki z Nottingham, ale nie można zapominać, że w Milanie drzemie potencjał, choćby na papierze, i zadaniem Portugalczyka jest go wreszcie wydobyć na stałe, do czego kluczem będzie ustabilizowanie gry w defensywie, gdyż obrona Rossonerich mocno przecieka od początku sezonu.

Brutalny koniec miesiąca miodowego

W Liverpoolu od przyjścia Arne Slota na boisku funkcjonowało niemal wszystko do ubiegłej soboty. Praktycznie bezbłędne sparingi, w których przydarzył się jedynie bezbramkowy remis z Las Palmas, który był wówczas drugim meczem tego samego dnia, świetny start sezonu z kompletem punktów i czystych kont, mając na rozkładzie chociażby odwiecznego rywala – Manchester United. Rzesze kibiców lamentowało ze zdwojoną siłą, że przyszedł czas na pierwszą przerwę reprezentacyjną, bo The Reds oglądało się z niemałą przyjemnością. Powrót do ligowej rzeczywistości okazał się jednak okropny. Liverpool sensacyjnie uległ Nottingham Forest na własnym stadionie 0-1 po bardzo słabym i bezbarwnym spotkaniu. W pomeczowym wywiadzie zarówno zawodnicy, jak i trener nie kryli rozczarowania i otwarcie mówili, że zabrakło praktycznie wszystkiego, a w grze brakowało choć odrobiny jakości. Po raz kolejny w przypadku klubu z Merseyside przerwa reprezentacyjna jest przyczynkiem do chwilowej zapaści formy i niemałej wpadki. Działo się tak za Kloppa i również jego następca się nie uchronił przed tym. Dlatego podwójnie ważny będzie ten dzisiejszy mecz. The Reds na pewno będą chcieli zmazać plamę po weekendzie, a także muszą od samego początku dobrze wystartować w Lidze Mistrzów, bo jeśli marzą o awansie do 1/8 finału, potrzebują punktów w starciu z Milanem, bo czekają ich jeszcze trudniejsze przeprawy z ich największym koszmarem w europejskiej piłce na czele – Realem Madryt. Podobnie jak w przypadku Milanu, nie jest tak, że Liverpool trafił na same ciężkie mecze na papierze, ale zestawienie Milan, Real, Bayer, RB Lipsk, PSV, Lille, Girona i Bologna zawiera sporo pułapek mniej lub bardziej oczywistych.

Pojedynki pomiędzy Milanem a Liverpoolem od 2005 roku niezmiennie budzą wiele emocji i podtekstów. Niezależnie od formy obu drużyn, generowały spore zainteresowanie w przestrzeni publicznej. Nie inaczej jest dziś, bo naprzeciw siebie staje dodatkowo dwóch trenerów z podobnie niewielkim stażem na obecnej ławce trenerskiej. Nieco większe szanse daje się Liverpoolowi, ale nie można spodziewać się spacerku, a wręcz przeciwnie, zwłaszcza na San Siro. Jak będzie w rzeczywistości? Przekonamy się już o 21.00.

UDOSTĘPNIJ
Mikołaj Sarnowski
Student Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ogromny pasjonat futbolu, zwłaszcza tego w wykonaniu Liverpoolu. W wolnych chwilach nieudolnie próbuję naśladować profesjonalnych piłkarzy poprzez własną grę w klubie. Zastępca redaktora naczelnego w fanowskim projekcie Polish Reds, z którym jestem od samego początku.