Polskie siatkarki wygrały 3:1 z Amerykankami w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Dzięki temu cały czas wywalczenie biletu do Paryża już w Łodzi zależy tylko od nas.
Ten mecz świetnie rozpoczął się dla naszych siatkarek – przy stanie 7:2 oba punkty Amerykanek wynikały z błędów Polek w polu serwisowym. Przewaga ta jednak nie dawała wcale spokoju w grze naszej drużyny – im bardziej rywalki się zbliżały, tym bardziej usztywniały się Biało-Czerwone, czego efektem było wejście na boisko Olivii Różański za Martynę Czyrniańską. Przy stan 22:22 trener Lavarini zdecydował się na podwójną zmianę, jednak to pozwoliło tylko doprowadzić do gry na przewagi po obronionej piłce setowej (23:24). Po powrocie Wenerskiej i Stysiak na boisko decydujący o zwycięstwie 27:25 atak wykonała Różański.
Olivia została na boisku na początek drugiego seta, jednak nie rozkręciła się tak, jak oczekiwaliby tego kibice i trener. Późno jednak Lavarini zdecydował się na powrót na boisko Czyrniańskiej, efektu też nie dała podwójna zmiana. Spadek efektywności w przyjęciu i ataku spowodował, że z czasem przewaga Amerykanek zaczęła rosnąć w coraz szybszym tempie, a set zakończył się ich wygraną do 16. Wydawało się, że ta niemoc Polek przeszła do trzeciego seta, jednak mimo że Polki cały czas goniły wynik, w końcu im się to udało, ale oznaczało to nerwową końcówkę. As serwisowy Magdaleny Jurczyk na 24:23, a następnie atak Gałkowskiej z miejsca zza trzeciego metra zamknęły seta i zagwarantowały nam przynajmniej punkt w tym meczu.
Ta końcówka przełożyła się też na świetny początek seta czwartego – od stanu 4:1 Polki nie zeszły poniżej trzech punktów przewagi. Nawet lekkie problemy w przyjęciu i najsłabszy w turnieju blok nie przeszkodziły nam odnieść wielkiego zwycięstwa, co zawdzięczamy świetnej postawie w ataku i odwadze, co podkreślał trener Lavarini po spotkaniu – Dziewczyny miały odwagę robić to, co należało. Musieliśmy wykonywać odpowiednie ataki, być w odpowiedni sposób agresywni w polu serwisem. Trener Korei sprawdził, że wszystkie drużyny miały słabe statystyki ataku przeciwko USA – w każdym secie. Dlatego to, że dziewczyny naciskały i miały odwagę iść w tym kierunku, podejmować ryzyko – to był klucz do zwycięstwa.
Wygranie czwartego seta do 16 dawało triumf 3:1 i trzy punkty do tabeli. Dla obliczeń różnych możliwości istotny będzie występ reprezentacji Niemiec – zarówno wieczorem w sobotę przeciwko Włoszkom, jak i w niedzielę przeciwko Amerykankom – ale pokonanie Amerykanek utrzymuje nasz los w naszych rękach. Zadanie na niedzielę jest jasne – wygrać z Włoszkami.
korespondencja z Łodzi
fot. Wojciech Nowakowski